Każdy w życiu ma swój krzyż do dźwigania; gdy chcemy go ominąć,
możemy nie dojść do brzegu zmartwychwstania - pisała do bliskich s.
Noela Agnieszka Zaniewicz w pierwszych dniach maja 2019 r.,
zmagając się z trudami radioterapii po inwazyjnej operacji.
Urodziła się 2 lutego 1976 r. W Międzyrzecu Podlaskim, w cieniu Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej, od 83 lat mającego tutaj swoją placówkę, ukształtowało się jej powołanie zakonne, które nazywała trampoliną do nieba. Kochana przez dzieci w przedszkolach, w jakich pracowała w Częstochowie, Twardogórze i Grodzisku Mazowieckim, ceniona przez rodziców, była szczęśliwą, spełnioną siostrą zakonną. A przy tym - artystyczną duszą, czemu wyraz mogła dać, posługując także jako zakrystianka w parafiach Miłosierdzia Bożego w Lublinie i Macierzyństwa NMP w Trzebiatowie. W 2018 r. została skierowana do opieki nad starszymi siostrami w Irenie. Zapowiedzią choroby, z której powagi s. Noela nie zdawała sobie jeszcze sprawy, były problemy gastryczne. Potem - guzki na języku. Po pierwszej operacji w maju 2017 r. i otrzymaniu wyniku badań, pisała do bliskich i przyjaciół: „Jest radość. Nic nowotworowego. Na jesieni będą mi usuwać kolejne zmiany laserem, bo teraz język musi się wygoić po tamtym zabiegu. Dziękuję za modlitwę”.
Urodziła się 2 lutego 1976 r. W Międzyrzecu Podlaskim, w cieniu Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej, od 83 lat mającego tutaj swoją placówkę, ukształtowało się jej powołanie zakonne, które nazywała trampoliną do nieba. Kochana przez dzieci w przedszkolach, w jakich pracowała w Częstochowie, Twardogórze i Grodzisku Mazowieckim, ceniona przez rodziców, była szczęśliwą, spełnioną siostrą zakonną. A przy tym - artystyczną duszą, czemu wyraz mogła dać, posługując także jako zakrystianka w parafiach Miłosierdzia Bożego w Lublinie i Macierzyństwa NMP w Trzebiatowie. W 2018 r. została skierowana do opieki nad starszymi siostrami w Irenie. Zapowiedzią choroby, z której powagi s. Noela nie zdawała sobie jeszcze sprawy, były problemy gastryczne. Potem - guzki na języku. Po pierwszej operacji w maju 2017 r. i otrzymaniu wyniku badań, pisała do bliskich i przyjaciół: „Jest radość. Nic nowotworowego. Na jesieni będą mi usuwać kolejne zmiany laserem, bo teraz język musi się wygoić po tamtym zabiegu. Dziękuję za modlitwę”.