Rozmowa z Kazimierzem Gajowym, prezesem Fundacji Fenicja im. Św.
Charbela w Libanie.
Z mojego doświadczenia wynika, że tylko nielicznym Polakom Liban
nasuwa myśl o pięknie przyrody i kultury. Jeżeli już - to kojarzy
się ze św. Charbelem, który zdobywa w Polsce coraz większą rzeszę
czcicieli. Często chęć nawiedzenia sanktuarium św. Charbela jest
jedynym motywem wyjazdu do Libanu. Dopiero na miejscu pielgrzymi
zdają sobie sprawę z własnej ignorancji, gdy zderzają się z
siedmioma tysiącami lat historii, oglądają pozostałości prawie
wszystkich cywilizacji, stają przed największymi świątyniami, jakie
stworzyło Cesarstwo Rzymskie, jak chociażby Baalbek. Ich uczucia
sięgają zenitu, kiedy stąpają po rzymskich drogach Tyru i Sydonu, po
których chodził sam Pan Jezus, Matka Boża i apostołowie. Kolejną
niespodzianką dla pielgrzymów z Polski jest całkowite poczucie
bezpieczeństwa i brak oznak jakichkolwiek konfliktów zbrojnych.
Oczywiście, żyjemy na Bliskim Wschodzie i w krajach ościennych
ciągle toczy się wojna. Niejednokrotnie próbowano ją przenieść
tutaj, jednak po bardzo bolesnych doświadczeniach tzw. wojny domowej
w latach 1975-1990 Liban robi wszystko, aby do tego nie dopuścić.