Utarło się, że po przyjściu na świat dziecka rodzice „liczą
paluszki” maleństwa. Patrząc na prawą rączkę Szymona, którego po
urodzeniu położono mi na brzuchu, widziałam tylko trzy paluszki, z
czego dwa były zrośnięte - wspomina Małgorzata Kulawczuk z Przegalin
Dużych.
Hemimelia kości kończyn dolnych i górnych - tak nazywa się wada genetyczna, którą obciążony jest Szymon. Najogólniej mówiąc, polega ona na niedorozwoju i skróceniu kości budującej kończynę. Towarzyszy jej często zrośnięcie palców u rąk i nóg, brak niektórych paluszków, brak kości strzałkowych, skokowych i piętowych na nóżkach. Małgorzata i Radosław Kulawczukowie, rodzice siedmioletniego Sebastiana i trzyletniego Szymona, dzisiaj wiedzą o niej prawie wszystko. Orientują się, że z tą wadą rodzi się coraz więcej dzieci, jak też że nowoczesna medycyna podsuwa rozwiązania, o jakich lekarzom nie śniło się jeszcze kilkanaście lat temu. Jednak kiedy 17 maja 2016 r. usłyszeli w bialskim szpitalu wstępną diagnozę, zaskoczenie mieszało się z szokiem. - Mimo że w ciąży kilkakrotnie miałam robione badanie usg, lekarz w żaden sposób nie dał mi do zrozumienia, że coś jest nie tak. Wydaje mi się, że gdybym wiedziała, co dolega memu synkowi, bezpośrednio po porodzie miałabym więcej sił - mówi pani Małgorzata.
Hemimelia kości kończyn dolnych i górnych - tak nazywa się wada genetyczna, którą obciążony jest Szymon. Najogólniej mówiąc, polega ona na niedorozwoju i skróceniu kości budującej kończynę. Towarzyszy jej często zrośnięcie palców u rąk i nóg, brak niektórych paluszków, brak kości strzałkowych, skokowych i piętowych na nóżkach. Małgorzata i Radosław Kulawczukowie, rodzice siedmioletniego Sebastiana i trzyletniego Szymona, dzisiaj wiedzą o niej prawie wszystko. Orientują się, że z tą wadą rodzi się coraz więcej dzieci, jak też że nowoczesna medycyna podsuwa rozwiązania, o jakich lekarzom nie śniło się jeszcze kilkanaście lat temu. Jednak kiedy 17 maja 2016 r. usłyszeli w bialskim szpitalu wstępną diagnozę, zaskoczenie mieszało się z szokiem. - Mimo że w ciąży kilkakrotnie miałam robione badanie usg, lekarz w żaden sposób nie dał mi do zrozumienia, że coś jest nie tak. Wydaje mi się, że gdybym wiedziała, co dolega memu synkowi, bezpośrednio po porodzie miałabym więcej sił - mówi pani Małgorzata.