Do końca lipca nieprzejezdny jest odcinek drogi między
miejscowościami Łęczycki i Przesmyki w powiecie siedleckim. Utrudnienie
związane są z modernizacją jezdni.
Aktualności
Jeszcze kilka lat temu mieszkańcy regionu protestowali przed stawianiem
wiatraków w pobliżu ich domów. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie.
Co jest tego powodem?
Rusza nowa edycja Łukowskiego Budżetu Obywatelskiego. Po raz kolejny
mieszkańcy będą mogli samodzielnie zadecydować, na co wydać część
miejskich pieniędzy. Pula to 300 tys. zł.
Wielu mieszkańców Siemienia ma wśród swoich przodków byłych druhów.
Zwracamy się do nich z apelem o przeszukanie rodzinnych zbiorów pod
kątem pamiątek strażackich - mówi Mateusz Pachucki.
Zawody wędkarskie, pokaz dawnych pojazdów i koncerty do późnych
godzin wieczornych - to niektóre z atrakcji przygotowanych dla
mieszkańców w ramach Dni Miasta i Gminy Łosice.
Tegoroczne święto rozpoczął wernisaż wystawy fotografii Jarosława Denisiuka „Świat w świetle podczerwieni”. Zdjęcia krajobrazów można oglądać w holu dolnym Łosickiego Domu Kultury do końca lipca. Wczesnym rankiem 17 lipca nad zalewem odbyły się otwarte spławikowe zawody wędkarskie o puchar burmistrza. Zwyciężył Maciej Żuk, drugi był Cezary Żółtowski, a trzeci - Grzegorz Kowalczuk. M. Żuk zdobył też nagrodę „za największą rybę”. Po południu sprzed urzędu miasta ruszyła parada starych samochodów i motocykli. Ponad 100 aut przejechało ulicami Łosic. Jako pierwsza - ciężarówka, którą jechał burmistrz Mariusz Kucewicz, jego goście (a wśród nich m. in. wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, posłowie Anna Maria Siarkowska oraz członkini zarządu województwa mazowieckiego Janina Ewa Orzełowska) i mieszkańcy.
Tegoroczne święto rozpoczął wernisaż wystawy fotografii Jarosława Denisiuka „Świat w świetle podczerwieni”. Zdjęcia krajobrazów można oglądać w holu dolnym Łosickiego Domu Kultury do końca lipca. Wczesnym rankiem 17 lipca nad zalewem odbyły się otwarte spławikowe zawody wędkarskie o puchar burmistrza. Zwyciężył Maciej Żuk, drugi był Cezary Żółtowski, a trzeci - Grzegorz Kowalczuk. M. Żuk zdobył też nagrodę „za największą rybę”. Po południu sprzed urzędu miasta ruszyła parada starych samochodów i motocykli. Ponad 100 aut przejechało ulicami Łosic. Jako pierwsza - ciężarówka, którą jechał burmistrz Mariusz Kucewicz, jego goście (a wśród nich m. in. wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, posłowie Anna Maria Siarkowska oraz członkini zarządu województwa mazowieckiego Janina Ewa Orzełowska) i mieszkańcy.
Troszczcie się o swój rozwój duchowy i o swoją parafię. Włączajcie
się we wspólnoty i grupy modlitewne, bo życie wiarą i Bożą łaską
rodzi w człowieku pokłady dobra - mówił bp Kazimierz Gurda podczas
Sumy odpustowej ku czci św. Marii Magdaleny, zachęcając, by
świętowany tego dnia jubileusz 600-lecia przyniósł obfite owoce.
Niedziela 17 lipca zapisze się w historii suchożebrskiej parafii piękną kartą. Tego dnia wspólnota przeżywała 600 lat istnienia parafii. Świętowanie rozpoczęła o 12.00 Eucharystia pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy. O wspaniale przygotowane śpiewy zatroszczył się chór parafialny. Na początku Mszy św. proboszcz parafii Suchożebry oraz dziekan dekanatu suchożebrskiego ks. kan. Kazimierz Chełstowski przypomniał, że parafia powstała w 1422 r. za czasów bp. Grzegorza z Buczkowa w granicach diecezji włodzimiersko- łuckiej dekanatu brzeskiego. - Tak wzniosły jubileusz jest okazją do złożenia Panu Bogu dziękczynienia za wszystkie lata działalności parafii. Pomyślmy tylko: 600 lat - ile to pokoleń naszych praojców i matek, którzy w tej, jak i w poprzedniej świątyni gromadzili się na modlitwę, tutaj przeżywali swoje spotkanie z Chrystusem na Eucharystii, w sakramentach świętych - zaznaczył.
Niedziela 17 lipca zapisze się w historii suchożebrskiej parafii piękną kartą. Tego dnia wspólnota przeżywała 600 lat istnienia parafii. Świętowanie rozpoczęła o 12.00 Eucharystia pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy. O wspaniale przygotowane śpiewy zatroszczył się chór parafialny. Na początku Mszy św. proboszcz parafii Suchożebry oraz dziekan dekanatu suchożebrskiego ks. kan. Kazimierz Chełstowski przypomniał, że parafia powstała w 1422 r. za czasów bp. Grzegorza z Buczkowa w granicach diecezji włodzimiersko- łuckiej dekanatu brzeskiego. - Tak wzniosły jubileusz jest okazją do złożenia Panu Bogu dziękczynienia za wszystkie lata działalności parafii. Pomyślmy tylko: 600 lat - ile to pokoleń naszych praojców i matek, którzy w tej, jak i w poprzedniej świątyni gromadzili się na modlitwę, tutaj przeżywali swoje spotkanie z Chrystusem na Eucharystii, w sakramentach świętych - zaznaczył.
Rozmowa z Zofią Kamińską kierującą pracami konserwatorskimi w
kościele Świętej Trójcy w Radzyniu Podlaskim.
Pracowaliśmy ciężko, długo, w pyle. W sposób szczególny przeżywałam zauważone niedociągnięcia, pomyłki, bo pozwalały doświadczać łączności z dawnym artystą - tego, że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. Tu coś się nie zeszło, tu aniołek miał odwrotnie przyklejone skrzydełka, tam coś wyszło krzywo. Ten brak perfekcji w niektórych detalach był miły, jego ludzka uroda polega na tym, że wykonawcy nie byli hiperprecyzyjni, może nie przywiązywali zbytniej uwagi do drobiazgów, liczył się efekt ogólny. A ten robi duże wrażenie. Wielka różnorodność, jaka cechuje rozety, anioły, świadczy, że twórcy się do tego przyłożyli.
Pracowaliśmy ciężko, długo, w pyle. W sposób szczególny przeżywałam zauważone niedociągnięcia, pomyłki, bo pozwalały doświadczać łączności z dawnym artystą - tego, że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. Tu coś się nie zeszło, tu aniołek miał odwrotnie przyklejone skrzydełka, tam coś wyszło krzywo. Ten brak perfekcji w niektórych detalach był miły, jego ludzka uroda polega na tym, że wykonawcy nie byli hiperprecyzyjni, może nie przywiązywali zbytniej uwagi do drobiazgów, liczył się efekt ogólny. A ten robi duże wrażenie. Wielka różnorodność, jaka cechuje rozety, anioły, świadczy, że twórcy się do tego przyłożyli.
Agroturystyka to znane obecnie pojęcie, kojarzone głównie z
okresem ostatnich 30 lat. Wypoczynek mieszczuchów na wsi nie jest
jednak niczym nowym, znany był także przed II wojną światową.
Najpopularniejszymi miejscami wypoczynku w naszym regionie w okresie 20-lecia międzywojennego były nadbużańskie miejscowości Fronołów, Mierzwice, Zabuże oraz Mielnik. Mieszkańcy największego w regionie miasta, czyli Siedlec, upodobali sobie pobliskie Kisielany oraz Wólkę Wiśniewską i Wolę Wodyńską. Do letniska trzeba było najpierw dojechać. W latach 30 ub. wieku, samochód nie był tak rozpowszechnionym środkiem transportu jak obecnie. Na naszym terenie auta należały do rzadkości, choć autobusy kursowały już po najważniejszych trasach. Tyle że te najważniejsze trasy nie zawsze pokrywały się z tymi drogami, które wiodły do miejscowości wypoczynkowych.
Najpopularniejszymi miejscami wypoczynku w naszym regionie w okresie 20-lecia międzywojennego były nadbużańskie miejscowości Fronołów, Mierzwice, Zabuże oraz Mielnik. Mieszkańcy największego w regionie miasta, czyli Siedlec, upodobali sobie pobliskie Kisielany oraz Wólkę Wiśniewską i Wolę Wodyńską. Do letniska trzeba było najpierw dojechać. W latach 30 ub. wieku, samochód nie był tak rozpowszechnionym środkiem transportu jak obecnie. Na naszym terenie auta należały do rzadkości, choć autobusy kursowały już po najważniejszych trasach. Tyle że te najważniejsze trasy nie zawsze pokrywały się z tymi drogami, które wiodły do miejscowości wypoczynkowych.
Sprawa wydawała się prosta. Były konkurencje męskie i żeńskie. W
męskich startowali mężczyźni, w żeńskich kobiety.
A potem szafa uchyliła swoje drzwi - najpierw bardzo dyskretnie, potem coraz odważniej, a jeszcze potem całkiem je na oścież bohatersko rozwarła i zaczęły z niej wychodzić kolejne ukrywające się tam transosoby. Nareszcie zadowolone, ba, szczęśliwe, że mogą w końcu objawić światu swoje prawdziwe „ja”. Jest pośród tych szczęśliwców amerykańska pływaczka Lia Thomas, która dzięki wprowadzonym kilka miesięcy temu przepisom mogła wziąć udział w elitarnych uniwersyteckich zawodach pływackich, w których w marcu - jako pierwsza w historii USA osoba transpłciowa - zdobyła akademickie mistrzostwo tego kraju. Świeżo upieczona amerykańska mistrzyni akademicka broni się przed zarzutami, że zmieniła płeć, żeby wygrywać.
A potem szafa uchyliła swoje drzwi - najpierw bardzo dyskretnie, potem coraz odważniej, a jeszcze potem całkiem je na oścież bohatersko rozwarła i zaczęły z niej wychodzić kolejne ukrywające się tam transosoby. Nareszcie zadowolone, ba, szczęśliwe, że mogą w końcu objawić światu swoje prawdziwe „ja”. Jest pośród tych szczęśliwców amerykańska pływaczka Lia Thomas, która dzięki wprowadzonym kilka miesięcy temu przepisom mogła wziąć udział w elitarnych uniwersyteckich zawodach pływackich, w których w marcu - jako pierwsza w historii USA osoba transpłciowa - zdobyła akademickie mistrzostwo tego kraju. Świeżo upieczona amerykańska mistrzyni akademicka broni się przed zarzutami, że zmieniła płeć, żeby wygrywać.