Opinie
32/2021 (1358) 2021-08-11
Powrót do Polski? Nie biorę tego na razie pod uwagę - przyznaje Agnieszka Matyka, świecka misjonarka pracująca w Boliwii i pierwsza Polka przyjęta do hiszpańskiego zgromadzenia św. Teresy od Jezusa. I dodaje: - Pomagam innym budować lepszy świat.

Pochodząca z diecezji siedleckiej A. Matyka po raz pierwszy do Ameryki Południowej przyjechała 11 lat temu. Stało się to za sprawą ks. Tomasza Dudy, który wyjechał na misje do Boliwii. - Kiedy pewnego razu spotkaliśmy się w Polsce, powiedział, że poszukuje wolontariuszy do pracy w internacie dla dziewcząt w Bulo Bulo - wspomina. Z myślą o pracy misyjnej i celem zdobycia przygotowania katechetycznego pani Agnieszka podjęła dużo wcześniej studia w Instytucie Teologicznym w Siedlcach. A po uzyskaniu pisemnej zgody biskupa wstąpiła do Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Czas formacji poświęcony był wprowadzeniu w realia pracy misyjnej i szlifowaniu języka. - Boliwia jest hiszpańskojęzyczna. Zajęcia odbywały się z udziałem lektorów z Ameryki Południowej - zaznacza. W Boliwii A. Matyka wylądowała 3 czerwca 2010 r., w Boże Ciało. - Z pierwszych wrażeń pamiętam uderzające ciepło. A ja uwielbiam ciepło. Doszłam do wniosku, że Pan Bóg stworzył mnie do wyjazdu na misje - przyznaje pani Agnieszka.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Tak Kozacy pogardliwie nazywali św. Andrzeja Bobolę. Panicznie bali się go i srodze nienawidzili. Nie dlatego, jakoby dysponował jakąkolwiek militarną potęgą. Jego siła z zupełnie innego płynęła źródła. Historia się powtarza: świat dziś hołubi kapłanów, którzy robią wszystko, by się nie narazić, bezwzględnie zaś niszczy tych, którzy są gorliwi w pozyskiwaniu dusz dla nieba.

11 lipca br. zmarł ks. Krzysztof Skwierczyński. Odszedł nagle, podczas głoszenia homilii, w parafii, gdzie zaczynał swoją pracę kapłańską, w której wiele lat mieszkał, służył, spowiadał. Ile dusz wyrwał z rozpaczy jak studnia głębokiej? W ilu wzbudził nadzieję, która niczym wiatr w żagle pomogła wyjść z bezruchu? Ile grzechów czarnych jak smoła odpuścił? Tylko Bóg to wie… Pisały o nim media, nawet te, którym na co dzień nie po drodze z Kościołem. „Ksiądz zmarł podczas głoszenia homilii” - mocno brzmi! Sensacyjnie! Tytuł ciągnie wydanie - jak mówią dziennikarze. Rzecz jasna następnego dnia nikt sobie nie zawracał głowy newsem o księdzu z prowincji. Wszak, wedle kategorii „świata”, nie był nikim ważnym. Jest jednak coś, co umknęło nam, o czym chcę napisać - ponieważ jest to ważne dla zrozumienia, kim był ks. Krzysztof i kim jest - kim być powinien - kapłan w ogólności.
32/2021 (1358) 2021-08-11
16 sierpnia w Gminnym Ośrodku Kultury w Janowie Podlaskim odbędzie się wernisaż wystawy malarstwa Ryszarda Kowalewskiego pt. „Wybrałem góry”, który - jako taternik, himalaista, alpinista i grotołaz - góry zna jak nikt.

R. Kowalewski urodził się w 1943 r. w Lublinie. Do Liceum Sztuk Plastycznych uczęszczał w Zamościu. Stamtąd wyjechał na studia do Warszawy, gdzie w 1968 r. ukończył z wyróżnieniem Akademię Sztuk Pięknych. Następnie przeniósł się do Gdańska i w latach 1970-1974 pracował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych jako asystent. Pasją artysty obok malarstwa stała się wspinaczka wysokogórska. Wieloletnią przygodę z profesjonalnym alpinizmem rozpoczął w polskich Tatrach i, począwszy od 1965 r., dokonywał liczących się w alpinizmie wejść. Pasja górska ma dominujące odzwierciedlenie w jego twórczości - R. Kowalewski maluje bowiem góry i portrety ludzi gór. Od kwietnia 2010 r. pełni funkcję wiceprezesa Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków. Z okazji 40- lecia pracy twórczej otrzymał nagrodę prezydenta Gdańska, a za pracę społeczną Złotą Honorową Odznakę ZPAP.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Trzydniowe spotkanie z kulturą za nami. Widzowie doceniali ciekawą formę, zaś sami artyści - dobrą organizację i gotową do wspólnej zabawy publiczność - podsumowuje Magdalena Rudnik, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Sarnakach.

Nadbużański Festiwal Teatrów dla Dzieci „Gaducha” odbywał się w trzech miejscowościach (Sarnaki - główne miejsce festiwalu, Mierzwice i Serpelice) i trwał od 6 do 8 sierpnia. I choć z powodu ulewnego deszczu niektóre z przedstawień musiały zmienić swoje pierwotnie założone lokalizacje, to i tak wszystko się udało. - Nastawialiśmy się na to, że odwiedzą nas tylko miejscowi oraz ci, którzy wypoczywają w nadbużańskich okolicach. Tymczasem mieliśmy widzów z Siedlec, Otwocka, a nawet Lublina, którzy specjalnie przyjechali na nasz festiwal - podkreśla M. Rudnik. - Widzowie doceniali ciekawą formę przedsięwzięcia, zaś sami artyści - dobrą organizację i oddaną publiczność. Widać było, że przyszły osoby realnie zainteresowane teatrem, chętne do współpracy i wspólnej zabawy z aktorami. Artyści czuli, że są oglądani, że publiczność przyszła do nich i dla nich - dopowiada.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Pytany o fenomen popularności nabożeństwa do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, redemptorysta odwołuje się do tajemnicy ludzkiego serca: kryje ono pragnienie opowiedzenia Bogu przez pośrednictwo Matki Bożej o wszystkim, co dla nas ważne. A ponieważ tych spraw jest tak dużo, kończąc jedną nowennę, rozpoczynamy kolejną i stąd jej „nieustanność”.

Ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy uznawana jest za najbardziej znany wizerunek Maryi na świecie. Podobnie mówi się o nowennie za Jej przyczyną: jako powszechnie znanym i praktykowanym nabożeństwie. Tajemnicę cudownych interwencji Nieustającej Pomocy skrywają ludzkie serca, jednak trwała cześć, jakiej doznaje, potwierdza siłę i skuteczność tego orędownictwa. O co prosimy Matkę Bożą najczęściej? I skąd bierze się wierność praktykowania nowenny nieustannej? „Wielką czcicielką Matki Bożej Nieustającej Pomocy - nauczycielką zawierzenie Jej choćby «wbrew nadziei» - była moja śp. mama. Kult tej najbardziej znanej na świecie ikony i wiarę w cudowne wstawiennictwo Maryi wyniosłam z rodzinnego domu” - pisze w swoim świadectwie, jednym z wielu akcentujących szczególną skuteczność orędownictwa MBNP, Anna.
32/2021 (1358) 2021-08-11
„Patrz na ziemię, nie na nas!” - krzyczeli esesmani. Nie potrafili znieść jego przenikliwego wzroku. Boże światło, które miał w sobie, promieniowało na innych i wprawiało w osłupienie.

Historia św. o. Maksymiliana Marii Kolbego porusza i szokuje do dziś. W tym roku mija 80 lat od jego męczeńskiej śmierci. - Decyzja o oddaniu życia nie była czymś chwilowym i jednorazowym. O. Maksymilian przygotowywał się do niej przez 47 lat. Wszystko zaczęło się już w dzieciństwie, od objawienia Matki Bożej ofiarującej mu dwie korony - opowiada franciszkanin o. Robert Maria Stachowiak, który przez cztery lata pracował w Siedlcach. - Ta czerwona, męczeńska „zrealizowała się” w Auschwitz. Niektórzy jego współbracia widzieli w nim mistyka. Czuli, że ma duchowy wgląd w to, co się dzieje wokół niego. On wiedział, że Bóg przygotował mu drogę męczeństwa, dlatego był gotowy poświęcić swoje życie za drugiego człowieka. Życiorysy świętych często są cukierkowe, opowiadają o samych pozytywach. Podobne spostrzeżenia można wysunąć także w przypadku o. Kolbego, jednakże... on naprawdę był dobry. Jego dobroć błyszczała nawet w obozie. Świadkowie, którzy zeznawali w procesie beatyfikacyjnym, przyznawali, że nie pamiętają, aby z jego ust wyszło jakieś wulgarne słowo, nikt nie widział, aby po kryjomu palił papierosy.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Popis, dominacja, sukces... To określenia pojawiające się przy podsumowaniach wyczynów polskich lekkoatletów na zakończonych niedawno Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.

Cztery złote, dwa srebrne, trzy brązowe - w sumie dziewięć medali. Lepsi od polskich przedstawicieli dyscypliny zwanej królową sportu byli tylko Amerykanie i minimalnie Włosi oraz Kenijczycy. Dokonania naszych lekkoatletów na japońskiej ziemi określono mianem historycznego rekordu. Warto przyjrzeć się drodze, jaka wiodła na sam szczyt naszych sportowych ambasadorów rozsławiających Polskę w świecie. Złota młociarka Anita Włodarczyk jeszcze kilka lat temu pokazywała skandaliczne warunki, w jakich trenowała na warszawskim stadionie Skry. Siłownię można było pomylić ze składem złomu. Pordzewiałe hantle, przeciekające pomieszczenia, grzyb i pleśń wokoło. To zmusiło ją do opuszczenia stolicy i szukania lepszych warunków do treningów w innych miastach. Maria Andrejczyk - srebrna oszczepniczka - w jednym z wywiadów po zdobyciu medalu zdradziła, że przed igrzyskami zmagała się z kontuzją. Z goryczą w głosie przyznała, że przez ostatnie pięć lat wydała wszystkie swoje oszczędności, żeby znaleźć najlepszych specjalistów w Polsce.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Letni czas rozleniwia dokumentnie. I to nawet wówczas, gdy leje z nieba deszcz lub trąby powietrzne przechodzą jak w korowodzie. Nie oznacza to znieczulicy na dramaty ludzi dotkniętych działaniami żywiołów, ale po prostu jest konstatacją stanu emocjonalnego każdego urlopowicza czy wczasowicza.

Być może dlatego dymisję Jarosława Gowina i teoretyczny rozpad projektu Zjednoczona Prawica większość społeczeństwa przyjęła ze znaczną dozą obojętności. Szermierze obu stron tego sporu ruszyli, co prawda, w internetowe zapasy na słowa i memy, lecz dla większości społeczeństwa rozstanie to zdaje się nie mieć większego znaczenia. Czy rzeczywiście nic ono nie oznacza, to dopiero czas pokaże. Przyznam się, że odebrałem rozejście się dróg sygnatariuszy koalicji z mieszanymi uczuciami, ale mam wrażenie, iż zarówno PiS, jak i Porozumienie Gowinowskie dość dokładnie i długo przygotowywało ten rozwód. Owszem, pranie brudów własnych na forum publicznym trwało i trwać będzie jeszcze jakiś czas. W końcu lud potrzebuje co jakiś czas krwawych igrzysk. Nie sądzę jednak, że będą one miały większe znaczenie. O wiele ciekawsza będzie taktyka głównego gracza i taniec opozycji, do którego muzykę, jak zawsze, on ułoży.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Przywrócili blask miejscu czczonemu przez przodków. Grupa mieszkańców Podebłocia naprawiła historyczny, drewniany krzyż na skraju wsi.

Cenny zabytek w ostatnich latach uległ mocnej destrukcji. Stopniowo próchniał do tego stopnia, że poprzeczna belka krzyża przestała istnieć. Przed laty odpadły też tabliczki informujące o fundatorach i ozdobne, czerwone kule wieńczące ramiona. Takiego widoku symbolu wiary nie mogło dłużej znieść kilku mieszkańców miejscowości. Kilka tygodni temu skrzyknęli się, by nadać nowego wyglądu ważnemu miejscu na mapie Podebłocia. Sygnał do społecznej akcji dał właściciel gruntu, na którym znajduje się krzyż. Aleksander Głasek, bo o nim mowa, w porozumieniu z proboszczem parafii Życzyn ks. Henrykiem Sidorczukiem zdecydował się zająć niszczejącą kapliczką. Przyłączyło się do nich grono mieszkańców wsi, na czele z sołtysem Andrzejem Maraszkiem. Stan krzyża nie pozwalał na prace renowacyjne w miejscu, gdzie stał. Dlatego żeby cokolwiek zrobić, najpierw należało dokonać demontażu. Drewniane belki zostały przewiezione do stolarza Krzysztofa Paćkowskiego z Jabłonowca.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Kresy Wschodnie zamieszkiwali przedstawiciele blisko 30 narodów cechujących się pokrewieństwem językowym i wspólnym pochodzeniem, ale inną kulturą czy religią. Miało to zarówno pozytywne konsekwencje - wzajemne przenikanie się kultur, jak i - zwłaszcza w XX w., gdy ujawniły się tu silne tendencje nacjonalistyczne - negatywne.

W pamięci Polaków tym najstraszniejszym i wciąż nieprzepracowanym z sąsiadami konfliktem pozostaje rzeź wołyńska - nasza do dziś niezabliźniona rana. Gdyby jednak stworzyć ranking rodzimych mitów, jednym z najważniejszych z całą pewnością zostałyby właśnie Kresy - utracone po II wojnie światowej na rzecz Związku Radzieckiego wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Komunistyczne rządy w Polsce, nieustannie podkreślające „przyjaźń” ze wschodnim sąsiadem, wyeliminowały ten termin i próbowały wymazać ze świadomości Polaków istnienie kresowych ziem, a zwłaszcza ich związek z Polską. Nie było to jednak takie proste, ponieważ w sercach tych, którzy musieli opuścić wschodnie rubieże, pozostały one jako raj utracony, „kraj lat dziecinnych”, który już na zawsze „zostanie święty i czysty”. Upadek komunizmu w 1989 r. przywrócił Kresom Wschodnim należne im miejsce w polskim dyskursie historycznym, co z kolei w latach 90 zaowocowało będącą próbą nadrobienia półwiecza milczenia i zakłamania erupcją kresowych wspomnień.