Rozmowy
34/2020 (1308) 2020-08-19
O sytuacji na Białorusi i działaniach podejmowanych przez polski rząd mówi Arkadiusz Mularczyk, członek komisji spraw zagranicznych Sejmu RP.

Białorusini, którzy mieszkają w Polsce, wprost mówią, że wybory w ich kraju nigdy nie były wolne, jednak tym razem stanowczo powiedzieli: dość. Dlaczego?

Myślę, że cierpliwość każdego społeczeństwa ma granice. Białorusini są społeczeństwem, które dużo podróżuje po Europie, świecie, spora część pracuje i mieszka w Polsce. Mają więc możliwości porównania, jak funkcjonuje demokracja w innych krajach, a jak w Rosji. Chyba została przekroczona taka masa krytyczna, a punktem zwrotnym stały się ostatnie wybory, kiedy większość społeczeństwa twierdziła, że głosuje na kandydatkę opozycyjną i została zaskoczona wynikiem takim, jak w poprzednich wyborach, czyli miażdżącą przewagą Łukaszenki. Fakt, że władza fałszuje wybory, przelał szalę goryczy, co skutkuje masowymi protestami.
34/2020 (1308) 2020-08-19
Co roku problem staje się coraz poważniejszy. Jeśli nie zaczniemy racjonalnie gospodarować wodą, może nam jej zabraknąć.

W ostatnich latach na całym globie obserwujemy postępujące zmiany klimatu. W Polsce objawiają się one zwiększonymi wahaniami temperatury i niedostatkiem opadów w okresie wzrostu roślin. Coraz częściej występują ciepłe i niemal bezśnieżne zimy, przez co już wiosną gleba wykazuje przesuszenie. Nasilające się całoroczne susze każą radykalnie zmienić tradycyjne podejście do melioracji. Dotychczas stawiano na systemy odwadniające, co w praktyce sprowadzało się do gospodarowania nadmiarami wody, które w odpowiednim momencie były doprowadzane lub odprowadzane z użytków rolnych. A co, jeśli nadmiarów wody nie ma? Woda staje się zasobem deficytowym, dlatego należy jak najszybciej zmienić sposoby gospodarowania nią. Specjaliści zauważają, że trzeba podjąć prace nad systemem sprawiedliwej dystrybucji wody, aby otrzymywały ją wszystkie potrzebujące gospodarstwa: zarówno duże, jak i średnie oraz małe. Można to zrobić dwutorowo: wykorzystując dostępne zasoby wodne oraz przystosowując się do zmian.
34/2020 (1308) 2020-08-19
Przychodnie lekarskie, by zminimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem, wdrożyły porady telefoniczne. Pacjenci skarżą się, że tak nie da się leczyć.

Blisko 90% przychodni wciąż pracuje zdalnie. A przecież nic nie zastąpi osobistego kontaktu chorego z lekarzem. O ile pewne schorzenia mają dość oczywiste objawy i w ich przypadku raczej trudno postawić błędną diagnozę, są też inne, których rozpoznanie może już nastręczać trudności. Problemów jest więcej. Zarówno jedna, jak i druga strona telefonicznych porad zwraca uwagę na zasięg telefonów. Dziś prawie każdy korzysta już z sieci komórkowych, a nie zawsze dają one doskonałe połączenie, zdarzają się przerwy, zerwania zasięgu. Kolejny problem to czas i miejsce, które powinny zapewnić pacjentowi komfort rozmowy. A bywa tak, że kiedy lekarz może rozmawiać, pacjent akurat jest w pracy lub autobusie i raczej niezbyt chętnie będzie opowiadał o… np. hemoroidach. Problemem, zwłaszcza dla starszych osób, jest np. zrobienie zdjęcia gardła czy zmiany skórnej i wysłanie go lekarzowi. Jak zauważa Lubelska Izba Lekarska, „teleporady od formalnej strony mogą się okazać mniej korzystne dla pacjenta niż wizyty osobiste.