Region
40/2018 (1212) 2018-10-03
W ostatnim tygodniu września odbyły się w Białej Podlaskiej Dni Patrona Miasta św. Michała Archanioła. Obchody połączono z pierwszą edycją Festiwalu Dziedzictwa Narodowego im. Bogusława Kaczyńskiego.

Festiwal rozpoczął się galą operetkową. Przed bialską publicznością zaprezentowali się m.in. Olga Bończyk, Kacper Kuszewski i Łukasz Lech. Towarzyszyła im orkiestra i dyrektor przedsięwzięcia Witold Matulka. Podczas gali wręczono Nagrodę Kultury im. Anny z Sanguszków Radziwiłłowej. Otrzymał ją bialski rysownik Mieczysław Skalimowski. Częścią festiwalu był także konkurs wokalny dla uczniów szkół muzycznych. 26 września bialczanie wzięli udział w Wieczorze Polonijnym. Tego dnia mogli podziwiać występy Zespołu Pieśni i Tańca Podlasiacy, Zespołu Pieśni i Tańca Podlasie z AWF, Zespołu Tańca Ludowego Biawena oraz zespołu polonijnego z Białorusi. Z kolei 28 września w kościele Chrystusa Miłosiernego świętowano Dzień Kultury Chrześcijańskiej. Na wieczór poświęcony św. Stanisławowi Kostce zaprosił chór Schola Cantorum Misericordis Christi.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Rondo usytuowane u zbiegu ulic Monte Cassino i Okrężnej będzie nosiło nazwę św. Ojca Pio. Z takim wnioskiem do rady miasta wystąpił proboszcz parafii pw. Bożego Ciała.

Parafia od października ubiegłego roku jest w posiadaniu relikwii św. Ojca Pio. W tym roku przypada 50 rocznica śmierci świętego i 100 rocznica otrzymania stygmatów. Przeciwko tej nazwie podczas wrześniowej sesji rady miasta zaprotestował Andrzej Koc. - Nie jestem antyklerykałem, ale w samym Kościele postać o. Pio jest kontrowersyjna - stwierdził radny. W obronie nazwy ronda stanęli radni koalicji, którzy przekonywali, że to odpowiedź na potrzeby i oczekiwania lokalnej społeczności. - O. Pio to postać bardzo godna. Uczenie tego świętego, nadając jego imię rondu, przynosi nam tylko zaszczyt i chlubę - podkreślił Bogdan Kozioł. - Sam doświadczyłem wielu łask dzięki temu świętemu i będę głosował za przyjęciem tej uchwały - dodał radny.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Są w nas wspomnienia, których nigdy nie pokryje kurz. Wśród nich - pachnący nowością tornister i nauczycielka polskiego, słowa ćwiczonej tygodniami piosenki na apel, wiersz Baczyńskiego, który tak chwytał za serce, i owoc zakazany - pierwsze wagary.

Nie ma chyba osoby, która myśląc o swojej szkole z perspektywy lat, nie zadumałaby się nad beztroską tych czasów - nawet jeśli w klasach brakowało kredy, z pamiętających czasy króla Ćwieczka ławek zielona farba odpadała płatami, a rodzicom z trudem udawało się wysupłać parę złotych na szkolne akcesoria. Kiedyś to było... Szanowało się nauczycieli. Ba - z ich zdaniem liczyło bardziej niż z opinią rodziców. Skarga na matematyka? „Skoro ci wlepił dwóję, widocznie na to zasłużyłeś!” - kwitował ojciec, dokładając klapsa na okrasę. Nie było dyskusji.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Jej życie jest dowodem na to, że nie ma nic niemożliwego dla Tego, Który jest miłością. Dotknięta wielkim cierpieniem, a potem uzdrowiona przez Boga zrozumiała, że przygotował On dla niej specjalną misję. Włoszka Chiara Amirante musiała zejść na dno piekła, by z determinacją ratować kolejne dusze.

Był rok 1991. 25-letnia Chiara, świeżo po studiach z politologii, marzyła o karierze dziennikarki. Niestety, nagle zapadła na rzadką chorobę oczu. Dla młodej Włoszki to był wyrok. Wszystkie jej życiowe plany legły w gruzach.​ „Lekarze nie pozostawiali wątpliwości: bardzo rzadka choroba, która stopniowo zabierała mi wzrok, nie odpuści. Wkrótce - mówili - będziesz niewidoma. Chodziło o nieuleczalną chorobę, która powodowała nieustający, kłujący ból całego ciała, tak że żaden środek przeciwbólowy nie był w stanie pomóc” - opisuje Amirante w książce „Tylko miłość trwa. Odnaleźć nadzieję w piekle ulicy”. „I choć sytuacja była po ludzku nie do wytrzymania, w głębi serca czułam prawdziwy pokój. Im bardziej świat znikał mi sprzed oczu, tym bardziej ogarniała mnie paląca potrzeba wyjścia mu naprzeciw oraz dzielenia się z innymi.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Maciej Miecznikowski wystąpił na scenie kina Renesans w Rykach z premierowym koncertem upamiętniającym 100-lecie odzyskania niepodległości.

Artysta promował swoją najnowszą płytę z polskimi pieśniami patriotycznymi. Znalazły się na niej zarówno utwory religijne, jak i te śpiewane przez legionistów Józefa Piłsudskiego. Ryki stały się pierwszym miejscem na ogólnopolskiej trasie znanego artysty. W trakcie ponad godzinnego recitalu publiczność wysłuchała kilkunastu utworów. Rozpoczął się on od odśpiewania hymnu „Z dawna polski Tyś Królową, Maryjo”. - To moja ulubiona pieśń - zaznaczył M. Miecznikowski. Nie zabrakło też piosenek wojskowych i filmowych, np. z ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza „Pan Wołodyjowski”. Artysta wykonał ją bez cenzury. - W filmie nie pozwolono na to, by w refrenie pojawiło się słowo „Chryste” - przypomniał śpiewak. M. Miecznikowski okazał się nie tylko uzdolnionym muzykiem, ale i świetnym gawędziarzem.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Promowana w czasie festiwalu wielokulturowość Włodawy przyciąga setki gości. Nie inaczej było i tym razem.

Tegoroczna edycja oczekiwanego przez włodawian wydarzenia odbyła się m.in. w wyremontowanym Muzeum-Zespole Synagogalnym. Dominował temat języków, jakimi posługiwali się mieszkańcy miasta i okolic. Podczas uroczystego otwarcia muzeum, które miało miejsce 27 w września, na zewnętrznej prawej framudze drzwi do dużej synagogi został umieszczony pojemnik na mezuzę - zwitek pergaminu z naniesionymi dwoma fragmentami Tory. Zgodnie z żydowską tradycją każdy wchodzący powinien dotknąć mezuzy dłonią. A gości tego wieczoru nie zabrakło - to za sprawą koncertu muzyki synagogalnej w wykonaniu Chóru Synagogi Pod Białym Bocianem z udziałem kantora Israela Randa i pianisty Piotra Rojka. W piątek 28 września, który poświęcono kulturze żydowskiej, można było obejrzeć film „Triumf ducha”, a następnie wziąć udział w warsztatach prowadzonych przez scenarzystę Andrzeja Krakowskiego.
40/2018 (1212) 2018-10-03
To najlepsi parafianie, zawsze można na nich liczyć - mówi z uśmiechem ks. Dariusz Ostałowski, wikariusz parafii pw. Bożego Ciała, gdzie od roku znajdują się relikwie św. Rity i św. o. Pio. Jak wielką pomocą w życiu jest ich wstawiennictwo, potwierdzają świadectwa, których przybywa z miesiąca na miesiąc.

Ona - specjalistka od spraw beznadziejnych, on - stygmatyk potrafiący czytać w ludzkich sercach. Ekstraklasa świętych pod względem popularności i skuteczności. I właśnie ta skuteczność przyciąga tych, którzy do siedleckiej parafii - gdzie 22 i 23 dnia każdego miesiąca odbywają się specjalne nabożeństwa - przyjeżdżają często z najdalszych zakątków diecezji, by prosić o wstawiennictwo. Przybywają z różnymi intencjami. Proszą m.in. o zdrowie, życie, dar rodzicielstwa, uwolnienie z nałogów, pracę, miłość, zgodę w rodzinie, pomoc w sprawach finansowych, mieszkaniowych czy zdanie egzaminu na prawo jazdy. Nie brakuje też kartek skreślonych dziecięcą ręką, np. „aby rodzicie się nie kłócili”, „by tatuś miał więcej czasu dla nas”, „abym został piłkarzem”. - Intencji jest tyle, ile ludzkich spraw - mówi ks. D. Ostałowski. - Na pierwszym nabożeństwie ku czci św. Rity złożono 102 prośby i podziękowania. Najwięcej było ich w liturgiczne wspomnienie świętej, czyli w maju, bo aż 626.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Wystarczy być tylko dobrym człowiekiem, aby się zbawić - tak brzmi coraz popularniejsze dziś stwierdzenie. Pojawia się mnóstwo argumentów „za”. Niepotrzebny jest Kościół, sakramenty. Archaizmem staje się katechizmowe zdanie, iż „łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna”.

„Szczęść Boże! Jakiś czas temu trafiłem na ciekawy profil na facebooku, a właściwie wirtualną grupę liczącą ponad 4,5 tys. członków. Idea jest bardzo ciekawa: ludzie piszą o swoich dylematach, stawiają pytania, wymieniają się doświadczeniami i opiniami - pisze Patryk L. - Przeglądając stare posty, znalazłem m.in. dyskusję nt. dobroludzizmu. Z grubsza rzecz ujmując, chodziło o to, że ktoś twierdził, iż wystarczy być dobrym człowiekiem, by „załatwić” temat nieba. To, co tam znalazłem, trochę namieszało mi w głowie. Czy mógłby Ksiądz coś na ten temat napisać? Pozdrawiam!”. Spotkałem się z opisywanym przez Patryka zjawiskiem. Termin „dobroludzizm” jest nieco chropowaty, ale dobrze oddaje istotę problemu. Z okazji przeżywanego w Kościele Roku Miłosierdzia mówił o nim m.in. kard. Robert Sarah, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przestrzegając wiernych, iż „ideologia polegająca na «byciu po prostu dobrym» należy do najbardziej niebezpiecznych”.
40/2018 (1212) 2018-10-03
1 stycznia 1919 r. wolność zawitała do Janowa Podlaskiego. Tego dnia po wyjściu Niemców zjechały tam z Platerowa władze polskie mianowane na powiat konstantynowski: komisarz powiatu S. Dziewulski, sędzia grodzki F. Lubański i lekarz powiatowy T. Ochocki.

Podobnie stało się w Białej Podlaskiej, gdzie 1 stycznia stanowisko komisarza powiatu objął Eytner. 3 stycznia 1919 r. w Janowie wybrano radę miejską składająca się z dziesięciu Polaków i trzech Żydów oraz burmistrza. Tego dnia przybył do Białej Podlaskiej 4 szwadron 2 pułku ułanów pod dowództwem rtm. K. Żelisławskiego. 5 stycznia odbył się ingres bp. H. Przeździeckiego do Janowa Podlaskiego. Biskup przybył do Białej pociągiem. Tu powitało go kilka tysięcy mieszkańców na czele z burmistrzem Walentym Klimeckim i proboszczem F. Ostojskim. Stąd pasterz udał się powozem do Janowa. W Roskoszy i w Hrudzie wystawiono mu bramy triumfalne. W Janowie powitał go proboszcz ks. M. Glinka. 6 stycznia z Siedlec do Białej Podlaskiej przyjechał gen. Antoni Listowski desygnowany na dowódcę grupy podlaskiej (przyszła 9 DP). W tym czasie w powiatach siedleckim, sokołowskim i węgrowskim trwała już kampania wyborcza do sejmu.
40/2018 (1212) 2018-10-03
Obelisk z tablicą upamiętniającą pobyt ks. generała Stanisława Brzóski w lasach brzozowickich odsłonięto 28 września na terenie leśnictwa Brzozowica.

Powstał staraniem leśników z Nadleśnictwa Radzyń Podlaski, którzy we współpracy z Muzeum Regionalnym w Łukowie upamiętnili w ten sposób kapelana i ostatniego przywódcę powstania styczniowego. „W tym miejscu znajdowała się leśniczówka, zajmowana przez leśniczego Mikołaja Długołęckiego, w której w trakcie powstania styczniowego, wiosną 1864 r. stacjonował ks. gen. Stanisław Brzóska i powstańcy z jego oddziału” - napisano na tablicy. W leśnej uroczystości, w słoneczne piątkowe południe uczestniczyli leśnicy, samorządowcy z gminy Kąkolewnica, przedstawiciele Muzeum Regionalnego w Łukowie, dzieci i młodzież z miejscowej szkoły oraz licznie przybyli mieszkańcy Brzozowicy. Rozpoczęła je Msza św. polowa sprawowana przez ks. Czesława Jakubca, proboszcza z Brzozowicy, który w homilii przypomniał etaty życia bohaterskiego kapłana.