Komentarze
#UrodzinyKościoła

#UrodzinyKościoła

„Oto przez czasu obroty powraca święto radosne, kiedy na uczniów Chrystusa zstępuje Duch Pocieszyciel”. To początek jednego z brewiarzowych hymnów na uroczystość Zesłania Ducha Świętego.

Dosłownie rozumiany znaczy tyle, że jak co roku wspominamy w liturgii konkretne wydarzenie historyczne, punkt w historii dziejów. To dzień, kiedy na zgromadzonych w Wieczerniku uczniów Chrystusa zstąpił Duch Święty. Było to 50 dni po zmartwychwstaniu Jezusa, około godziny 9.00 rano w Jerozolimie. Ale te słowa hymnu mają swoje „drugie dno”. Bo przecież w liturgii nie chodzi tylko o to, aby wspominać przeszłość. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego to nie kolejna rocznica, ale wejście w rzeczywistość, którą tamto konkretne wydarzenie rozpoczęło.

Świętowanie wydarzeń z historii zbawienia to nie smętne wspominki w stylu: „A przed wojną to nawet kaszanka była lepsza”, tylko przeżywanie tych wydarzeń tu i teraz, w swojej konkretnej rzeczywistości, miejscu na ziemi, sytuacji życiowej. Podobnie dzieje się choćby z przeżywaniem Eucharystii: przecież w czasie przeistoczenia słyszymy słowa Chrystusa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Ale ta „pamiątka” to coś, co teologia nazywa „wspomnieniem uobecniającym” – mocą Bożą zacierają się granice czasu i przestrzeni i każdy z nas, uczestników Eucharystii, duchowo staje na Golgocie i może razem z Chrystusem ofiarowywać się Bogu Ojcu.

Podobnie jest z Zesłaniem Ducha Świętego. To jedno z najważniejszych świąt w Kościele. To rzeczywistość, która ponad dwa tysiące lat temu zaczęła się na ulicach Jerozolimy – i trwa! To nie było wydarzenie, jakich w naszym życiu wiele: popatrzyliśmy, posłuchaliśmy, a później „pięknie było, ale się skończyło”. Ten sam Duch Święty, który rozpalił apostołów, nieustannie odmładza Kościół Jezusa Chrystusa. Prowadzi go, uświęca, oczyszcza, na nowo rozpala. Sprawia, że Kościół grzeszników staje się Kościołem Świętym; Matką, która rodzi swoje dzieci do nowego życia w łasce Bożej.

I tak sobie pomyślałem tego dnia – w zasadzie dlaczego nie świętujemy go jako urodzin Kościoła? Dla instytucji oraz wielu ludzi urodziny czy też rocznica powstania są bardzo ważnym dniem w roku. Okrągłe rocznice są wręcz okazją do bardzo poważnych obchodów, poprzedzonych długimi przygotowaniami (popatrzmy choćby na 200 rocznicę powstania naszej diecezji – synod, planowanie, publikacje medialne i książkowe, logistyka organizacyjna etc.). Jubilatom składa się życzenia, otrzymują listy gratulacyjne… a Kościół? A my, którzy go tworzymy i stanowimy? O urodzinach swojej mamy każdy pamięta – a przecież Kościół to nasza matka… trochę to smutne, że przechodzimy jakoś tak „obok” tej uroczystości, że nie składamy sobie nawzajem życzeń, że nie chwalimy się przed całym światem, że nasza Mama dziś świętuje swoje urodziny. Dobre pomysły przychodzą często poniewczasie, ale może na przyszły rok byłoby dobrze „rozkręcić” taką akcję w mediach społecznościowych z hashtagiem #urodzinyKościoła?

Apostołowie, którzy wybiegli w dzień Pięćdziesiątnicy z Wieczernika, mówili w różnych językach, ale przede wszystkim byli pełni radości i entuzjazmu. Duch Święty rozniecił w nich ogień, który spalił ich lęki i wątpliwości i którym z kolei byli w stanie podpalić cały świat. Niech Duch Święty podtrzymuje ów płomień miłości, radości i entuzjazmu w całym Kościele również w naszych skomplikowanych czasach.

Ks. Andrzej Adamski