Pracując nad rzeźbami, które miały być podarowane Ojcu Świętemu
Janowi Pawłowi II, dałem z siebie wszystko. Żeby wyszło jak
najpiękniej - mówi Andrzej Grzybowski z Konstantynowa.
Artysta rzeźbiarz pochodzi z Kotliny Jeleniogórskiej. Od blisko 40 lat związany jest z Podlasiem. Jak mówi, to wystarczyło, by zakorzenić się na dobre. Odpowiadając na pytanie, co kazało mu wziąć do ręki dłuto, odpowiada, że zaczęło się od miłości do drewna. Urodził się w Kotlinie Jeleniogórskiej i to karkonoska przyroda podsuwała jego wyobraźni pierwsze pomysły. Jako dziecko A. Grzybowski uwielbiał wyszukiwanie dziwacznie powyginanych gałęzi i korzeni drzew. Niepowtarzalnych, pokazujących, jak wielki potencjał tkwi w naturze - największej artystce. Pierwszymi nauczycielami byli natomiast bracia, których podpatrywał, gdy ze scyzorykami w rękach obrabiali kawałki drewna, by nadać im nowy kształt - np. świecznika. „Kiedy otrzymał od braci komplet dłutek i noży, wiedział już, że rzeźba będzie jego przeznaczeniem” - czytamy w artystycznej biografii A. Grzybowskiego.
Artysta rzeźbiarz pochodzi z Kotliny Jeleniogórskiej. Od blisko 40 lat związany jest z Podlasiem. Jak mówi, to wystarczyło, by zakorzenić się na dobre. Odpowiadając na pytanie, co kazało mu wziąć do ręki dłuto, odpowiada, że zaczęło się od miłości do drewna. Urodził się w Kotlinie Jeleniogórskiej i to karkonoska przyroda podsuwała jego wyobraźni pierwsze pomysły. Jako dziecko A. Grzybowski uwielbiał wyszukiwanie dziwacznie powyginanych gałęzi i korzeni drzew. Niepowtarzalnych, pokazujących, jak wielki potencjał tkwi w naturze - największej artystce. Pierwszymi nauczycielami byli natomiast bracia, których podpatrywał, gdy ze scyzorykami w rękach obrabiali kawałki drewna, by nadać im nowy kształt - np. świecznika. „Kiedy otrzymał od braci komplet dłutek i noży, wiedział już, że rzeźba będzie jego przeznaczeniem” - czytamy w artystycznej biografii A. Grzybowskiego.