Region
3/2021 (1329) 2021-01-20
Nietypowe znalezisko trafiło do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Lublinie. Chodzi o wykonany najprawdopodobniej z poroża renifera topór. Wstępne oględziny wskazują, że narzędzie może mieć nawet dziesięć tysięcy lat.

Na tajemniczo wyglądający przedmiot pod koniec grudnia natknął się płynący kajakiem po Wiśle w rejonie Drachalicy mężczyzna. Znalezisko miało ok. 18 cm długości, posiadało otwór i ostre zakończenie. Chociaż kajakarz nie był archeologiem ani historykiem, uznał, że jest to coś tak wyjątkowego, że zasługuje na sprawdzenie przez znawców. Myśląc, iż przebywa na terenie województwa mazowieckiego, postanowił przekazać przedmiot mazowieckiemu konserwatorowi zabytków. Ostatecznie okaz trafił jednak pod opiekę konserwatora w Lublinie. Dokładne analizy nie pozostawiły wątpliwości. Przedmiot okazał się toporem wykonanym z proksymalnej części rogu ściętego w ten sposób, by utworzył ostrze. Zaś w widocznym otworze o średnicy ok. 2 cm najprawdopodobniej mieścił się drewniany trzonek.
2/2021 (1328) 2021-01-13
Podczas wojny odznaczał się męstwem. W jesieni życia stał się drogowskazem dla młodego pokolenia. 29 grudnia rodzina, przyjaciele i znajomi pożegnali kombatanta Armii Krajowej kpt. Romana Maniaka.

Chociaż ciało bohatera spoczęło na jednym z podwarszawskich cmentarzy, pamięć o nim wciąż jest obecna w dęblińskim środowisku AK. Z „Miastem Orląt” łączyły go nie tylko więzy żołnierskie, ale i szczera przyjaźń. To w tym rejonie R. Maniak przez kilka lat walczył z bronią w ręku, zaś później odwiedzał dawne miejsca, spotykając się z młodzieżą i władzami miasta. Ci nie pozostali dłużni i w geście wdzięczności uczestniczyli w ceremonii pogrzebowej. Los połączył R. Maniaka z Dęblinem w 1939 r. Już wtedy jako młody chłopiec został zaprzysiężony w „Mieście Orląt” w konspiracyjnej drużynie harcerskiej pod pseudonimem „Sokrates”. Niespełna cztery lata później zaczął się dla niego okres wzmożonej działalności przeciwko okupantowi. Od maja 1943 r. jako żołnierz Armii Krajowej w stopniu strzelca R. Maniak zaczął brać udział w akcjach zbrojnych.
53/2020 (1326) 2021-01-02
​Miejsko-Gminne Centrum Kultury w Rykach wraz z kołem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej stworzyło wyjątkowy film. Produkcja opowiada o życiu mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”.
53/2020 (1326) 2020-12-30
Członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół Trojanowa od pięciu lat promują gminę, pokazując przy tym bogactwo lokalnego folkloru.

Inicjatywa narodziła się spontanicznie. Impuls dała inwestycja, a konkretnie odremontowanie miejscowej świetlicy. Jednak najważniejszy okazał się zapał mieszkańców. - Wcześniej niewiele się u nas działo. Pomyśleliśmy, że skoro mamy lokal, dobrze by było zacząć go wykorzystywać. W lutym 2015 r. zwołaliśmy zebranie. Przyszło ponad 80 osób. Nie wiedzieliśmy, w jakiej formie działać, ale licznie zebrana młodzież podpowiedziała, aby założyć stowarzyszenie. I tak to się zaczęło - wspomina przewodnicząca SPT Anna Mądra. Już po miesiącu społeczna inicjatywa przyniosła pierwsze owoce. Stowarzyszenie zorganizowało Dzień Kobiet. - Nawiązaliśmy współpracę ze Szkołą Podstawową w Trojanowie. Dzieci przygotowały część artystyczną, a my zaśpiewaliśmy. Był też obiad i ciasto na deser - opowiada założycielka grupy. Jak się okazało, pomysł chwycił, czego dowodem było spotkanie wielkanocne. Panie ze stowarzyszenia wspólnie zrobiły palmy. - Jedna miała trzy metry długości. Zanieśliśmy ją do kościoła na procesję, a potem mogliśmy złożyć sobie życzenia, porozmawiać przy wielkanocnym stole - zaznacza A. Mądra.
44/2020 (1318) 2020-10-28
Zakres usług jest coraz szerszy, a pozyskiwany sprzęt stawia placówkę wśród nowoczesnych. Minął rok od wznowienia działalności szpitala powiatowego w Rykach.

Wielu mieszkańców traciło nadzieję, że zlikwidowana z początkiem listopada 2018 r. lecznica kiedykolwiek będzie jeszcze przyjmować pacjentów. Po 11 miesiącach zastoju i po zmianach w strukturze władz powiatu to, co wydawało się niemożliwe, stało się jednak wykonalne. Dzięki wsparciu rządu, władz, w tym okolicznych gmin oraz firm i osób prywatnych, szpital zaczął działać i wciąż się rozwija. - Miniony rok był dla nas czasem ciężkiej pracy, która przyniosła wymierne efekty. Musieliśmy podejmować trudne decyzje i rozwiązywać wiele problemów. Za to dziś możemy cieszyć się z wielkiego osiągnięcia, jakim jest istnienie tego szpitala - podkreśla z dumą starosta rycki Dariusz Szczygielski. Dobry start placówce zapewniło otwarcie w październiku ubiegłego roku izby przyjęć i kilku pierwszych poradni: endoskopowej, tomografii komputerowej oraz pulmonologicznej. Pacjenci mieli też możliwość wykonania zdjęć rentgenowskich.
42/2020 (1316) 2020-10-14
Gorliwością i zaangażowaniem zjednywał sobie serca rzeszy wiernych. Ci odwzajemnili się pamięcią i modlitwą przy jego trumnie. 9 października odbyły się uroczystości pogrzebowe proboszcza parafii Leopoldów ks. kan. Bogdana Kozioła.

Takiego zjazdu duchowieństwa kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny dawno nie przeżywał. Przez dwa dni wspólnotę odwiedziła ponad setka kapłanów z diecezji siedleckiej, drohiczyńskiej, przemyskiej i warszawskiej. Już w czwartek dziesiątki wiernych uczestniczyły w Mszy św. żałobnej za duszę zmarłego ks. kanonika. Co ciekawe, tego samego dnia bp Kazimierz Gurda udzielił sakramentu bierzmowania tutejszej młodzieży. Termin namaszczenia krzyżmem był ustalany jeszcze z ks. Bogdanem, gdy przebywał w szpitalu. Pasterz diecezji wraz z bp. Grzegorzem Suchodolskim przyjechał do Leopoldowa także w piątek, aby odprawić Mszę i towarzyszyć zmarłemu w jego ostatniej drodze. Pogrzeb księdza kanonika miał charakter dziękczynny. - Dziękujemy za wiarę śp. ks. Bogdana, za to, że prawdę o życiu wiecznym głosił po otrzymaniu święceń kapłańskich. On tę prawdę przyjął, uwierzył w Jezusa oraz w Jego stałą obecność pośród nas - zaznaczył bp K. Gurda. Nie omieszkał podziękować też tym, którzy w ks. Koziole rozniecili ogień wiary.
35/2020 (1309) 2020-08-26
22 sierpnia w Rykach odbył się rodzinny „Piknik z Niepodległą”. Atrakcji nie brakowało - zarówno dla najmłodszych, jak i dorosłych.

W sobotnie popołudnie na terenie zespołu pałacowo-parkowego wiele się działo. W programie znalazły się występy lokalnych artystów, pokazy sprzętu wojskowego, warsztaty militarne dla dzieci. Kto chciał, mógł też zrobić sobie zdjęcie z lokalną maskotką - Rykusiem. Na scenie zaprezentowali się młodzi artyści na co dzień ćwiczący pod okiem instruktorów Miejsko-Gminnego Centrum Kultury. Utwory m.in. Maryli Rodowicz, Grzegorza Turnaua i Katarzyny Groniec zaśpiewała Ewa Jagiełło. Mocniejsze brzmienia zapewnił lokalny zespół Crank Fly. Gość specjalnym imprezy była grupa folkowa Redlin. Mieszkańców przyciągało stoisko rekonstruktorów 3 Pułku Strzelców Konnych im. hetmana S. Czarnieckiego, gdzie serwowano darmową grochówkę. Zupa jest specjalnością ułanów z Borku. - Jeździmy tak od 15 lat. Na ostatniej imprezie poszły cztery kotły i jeszcze zabrakło. Trzeba było skrobać. A kto nie zdążył, ten nie jadł - mówi z żartem Zofia Prządka. Zainteresowaniem, zwłaszcza najmłodszych, cieszyło się też stoisko z militariami należącymi do 22 Batalionu Lekkiej Piechoty z Dęblina wchodzącego w skład 2 Brygady Obrony Terytorialnej w Lublinie.
30/2020 (1304) 2020-07-22
Stylowe tkaniny zastąpiły wysłużoną, niespełniającą współczesnych wymagań boazerię. Zakończył się kolejny etap modernizacji kina „Renesans” w Rykach.

Zaplanowaną inwestycję - mimo panującej epidemii korona wirusa - udało się przeprowadzić z powodzeniem. Prace trwały przez wiele tygodni, za to efekt powinien zadowolić wszystkich wielbicieli filmu i teatru. - Zależało nam na tym, by poprawił się komfort użytkowników, a samo kino wyglądało nowocześnie, na miarę XXI w. - zaznacza dyrektor Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Rykach Donata Jurzysta-Łukasiak. W wyniku modernizacji całkowicie zmieniło się wnętrze sali do wyświetlania filmów. Efekt widać głównie na ścianach. Dotychczasowa drewniana boazeria została zdjęta. Nie było sensu jej dłużej utrzymywać, bo nie spełniała wymogów przepisów przeciwpożarowych. - Dziesięć lat temu została pokryta specjalną powłoką chroniącą przed ogniem.
29/2020 (1303) 2020-07-15
Nie wiedział o sobie nic, nawet tego - jak i kiedy zginęli jego ojciec i matka. Dopiero tajemniczy list odsłonił przed nim prawdę. Okres rzezi wołyńskiej w dramatyczny sposób zaważył na losach mieszkańca Dęblina.

11 lipca przypada dzień pamięci ofiar zbrodni dokonywanych przez Ukraińców na Polakach pozostających na wschodnich rubieżach dawnej II Rzeczypospolitej. Jedną z nich jest Edward Tylega, który jako dziecko przeżył okres nieludzkich prześladowań. Jego życie z powodzeniem mogłoby stać się kanwą filmowego scenariusza. Rodzina Tylegów pojawiła się na Wołyniu na długo przed wybuchem II wojny światowej. W granicach odbudowanego na gruzach trzech zaborów państwa znalazły się wówczas żyzne ziemie zachodniej Ukrainy. Władza nadawała te grunty Polakom. Wśród beneficjentów podziału byli również Tylegowie. Najpierw na Wołyń udał się brat ojca pana Edwarda z żoną i dzieckiem.
6/2020 (1280) 2020-02-05
Rekonstruktorzy wcielili się w rolę ułanów, a mieszkanki Bork w dawne gospodynie niosące pomoc polskim żołnierzom. Pasjonaci historii z powiatu ryckiego i żyjący jeszcze kombatanci zadebiutowali na małym ekranie.

Leśne, piaszczyste drogi i wiejskie zaułki stały się tłem dla przypomnienia wydarzeń sprzed 80 lat. Staraniem stowarzyszenia Grupa Rekonstrukcji Historycznych 3 Pułku Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego Stefana Czarnieckiego w Borkach powstał pierwszy film opowiadający o bohaterstwie obrońców ojczyzny z końca września 1939 r. Najnowsza produkcja pod wymownym tytułem „Ostatnia szarża” oddała cześć tym, którzy nie poddali się i uniknęli niewoli.