Komentarze
39/2018 (1211) 2018-09-25
Obejrzałem w niedzielę galę rozdania nagród w ramach 43 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Obejrzałem i się znudziłem. Nie filmy jednak były powodem mojego ziewania przed ekranem, lecz dojmujące przekonanie, iż po tzw. światku artystycznym nic nowego nie ma co się spodziewać.

Być może jakiś skandalik ożywia to środowisko, lecz nic poza tym. Dlaczego tak sądzę? Otóż sama festiwalowa gala stała się dla niektórych okazją do prezentowania swoich przekonań politycznych, całkowicie niezwiązanych z dokonaniami artystycznymi, a i samo jury popisało się przyznaniem tzw. nagród specjalnych (czyli wymyślonych ad hoc, na potrzebę chwili), by uhonorować filmy nijak się niebroniące walorami artystycznymi. Uzasadnieniem dla przyznania tychże nagród było w przypadku Marka Koterskiego i jego filmu „7 uczuć” podjęcie próby przeniesienia widza w świat całkowicie wykreowany, zaś w przypadku Wojciecha Smarzowskiego i jego filmu „Kler” - podjęcie znaczącego problemu społecznego. Przyznam się, że głupszych uzasadnień nie słyszałem od dawna.
38/2018 (1210) 2018-09-19
Nie jest dobrze pełnić rolę Kasandry. Nie dość, że zmierzyć się trzeba z zapotrzebowaniem społecznym na spokojne życie i dawki ułudnego szczęścia, to jeszcze w tle majaczy się śmierć najczęściej z ręki swoich.

Nikt, a zwłaszcza we współczesnym świecie, nie jest zainteresowany słuchaniem hiobowych wieści raniących uszy nastawione raczej na pochwały. Problem jednak w tym, że bez spotkania się z twardą rzeczywistością nie ma możliwości trwałego zaznania szczęścia. A i spokój istnienia jest raczej ułudą. Można przecież, siedząc na kraterze czynnego wulkanu, mówić o ocieplaniu się klimatu jako przyczynie doznawania zbytniego ciepła. Tylko że przyczyna wydaje się wadliwie określona, a co za tym idzie podejmowane środki zaradcze są chybione. Przed erupcją lawy nie ochroni parasolka czy nawet hektolitry wypitej wody. Piszę te słowa w kontekście pojawiających się w mediach, także katolickich, uspokajających wypowiedzi na temat gwałtownego zamieszania wokół i w Kościele. Nie od dzisiaj to zamieszanie nazywane jest dosadnie i nie bez racji kryzysem. Jego zasięg i siła narosła w ostatnim czasie tak znacznie, że nie można już dzisiaj udawać, że go nie ma.
37/2018 (1209) 2018-09-12
Wakacje dobiegły końca. Dziatwa powróciła w szkolne mury, słońce jakby słabiej grzeje (choć nie wiadomo, czy współczesna pogoda nie da nam jeszcze popalić), liście żółkną, bociany odleciały, a dziennikarze zabierają się do podsumowania tego, co działo się w letnich miesiącach.

Oczywiście, pierwsze miejsce zajmują doniesienia na temat śmiertelnych ofiar wakacyjnych szaleństw, zwłaszcza statystyka utonięć. Strasznymi wydają się przytaczane liczby, a gdy poznaje się szczegóły zdarzeń, to zgrozą napawa niekiedy niefrasobliwość samych ofiar, jak i ich otoczenia. Choć ta zgroza wydaje się być cokolwiek na wyrost. Przecież większość Polaków nie udała się w tym roku na żadne wakacje, nie mówiąc już o pobycie nad jakąkolwiek wodą (większość widziała jedynie wodę lejącą się z kranu, butelkowaną w sklepie lub w małych oczkach wodnych). Lecz - jak to jest w naszym społeczeństwie - każdy powód jest dobry do podyskutowania sobie w tematach wyższych. Podobnie jest i w tym przypadku.
36/2018 (1208) 2018-09-05
Jadąc niedawno ulicą, zauważyłem na tylnej klapie samochodu przede mną nalepkę w kształcie czerwonych ust, na której widniał napis w języku cokolwiek nierodzimym: Kiss my ass. Początkowo wydawało mi się, że ten żarcik jest może i zabawny, ale w ostateczności stwierdziłem, że jest cokolwiek nie na miejscu.

Gdy wyprzedziłem ten samochód, okazało się, że jego kierowcą jest młoda blondynka. Zapewne nie wiedziała albo nie powiadomiono jej, co ma napisane na klapie tylnej samochodu. To nic nieznaczące zdarzenie przypomniało mi się, gdy przyglądać się zacząłem bliżej kampanii do samorządów prowadzonej przez poszczególne partie i ugrupowania. Jakoś mam wrażenie, że jeśli nawet frontowo prezentują się oni jak najbardziej przykładnie, to jednak oglądani z tyłu mówią to samo, co usta przyklejone do karoserii samochodowej. Pierwszym przykładem jest dla mnie kandydat na prezydenta stolicy naszego państwa Rafał Trzaskowski. Jego propozycje, zdaniem oponentów, całkowicie go pogrążające, gdyż będące powieleniem pomysłów z poprzednich elekcji, wynikają (jak twierdzi) z dogłębnej analizy straszliwych skutków rządów Zjednoczonej Prawicy.
35/2018 (1207) 2018-08-29
Jedna ze stacji telewizyjnych w tym tygodniu doniosła o wzmożonej agresywności wilków. Podano przykład zagryzienia przez nie zwierząt hodowlanych, a także sporadycznych (ale jednak) ataków na ludzi.

Dziennikarz relacjonujący tę sprawę dodał na koniec, iż zgodnie z naszym prawem znajdujące się pod ochroną całkowitą wilki nie mogą podlegać odstrzałowi, a jedynie można je odstraszać lub odławiać. Pomijając całkowicie sensacyjność tych doniesień, szczególnie w okresie kończących się wakacji, które sprzyjają podejmowaniu wędrówek przez lasy i pola, zwrócić warto uwagę na coś, co być może dość łatwo nam umyka, a mianowicie doprowadzenie do całkowitej bezbronności człowieka w imię ideologicznie pojmowanej ochrony przyrody. Przyjęta w ramach zideologizowanej ekologii koncepcja prawa stawia przed człowiekiem tylko jeden dylemat: dać się zagryźć czy dać się zamknąć w więzieniu? Jest oczywiście jeszcze jedna możliwość: zabarykadować się we własnym domostwie i czekać, że być może jakiś czynnik władzy poruszy swoje siedzenie i, stosując odłów niebezpiecznych osobników, da szansę spokojnego życia w granicach wyznaczonego płotem domostwa.
34/2018 (1206) 2018-08-22
Od pewnego już czasu każdy dziennikarz, który chce się dowiedzieć czegoś o danej diecezji lub innej jednostce kościelnej, jako jedno z pierwszych pytań stawia kwestię powołań do stanu kapłańskiego lub też indaguje o sprawę odejść księży z kapłaństwa.

Instytucje kościelne niezbyt chętnie odpowiadają na tego typu pytania. I to nie tylko dlatego, że chwały nie przynosi opowiadanie o słabościach ludzi bądź instytucji, ile raczej dlatego, że każde odejście księdza Kościół przeżywa bardzo boleśnie. Jest to rana, która nie chce się szybko zabliźnić. Przecież przez pewien czas człowiek taki sprawował sakramenty i do ich przyjęcia przygotowywał dzieci i młodzież, działał duszpastersko, był przewodnikiem dla osób wierzących. Trudno więc powiedzieć: było, minęło. Nie sposób faktu odejścia skwitować tylko ludzką słabością, chociaż i ona ma niebagatelny wpływ na podjętą przez danego duchownego decyzję.
33/2018 (1205) 2018-08-14
Jedną z intuicji malarskich, dość często powielanych w rozlicznych przedstawieniach, jest ukazywanie szatana kuszącego pierwszych rodziców w raju jako istotę nie rozmawiającą twarzą w twarz, ale szepczącą do ucha swoje kłamstwa.

Być może jest to przeświadczenie, iż zły duch za podstawową cechę swojego istnienia uznał strach. Nie umie stanąć twarzą w twarz i podjąć dyskusji, lecz kłamstwa może jedynie podszeptywać. To, co stanowić ma istotę jego istnienia, stanowi również i sposób działania. Diabeł nie umie po prostu inaczej działać. Istoty ludzkie, obdarzone przez Boga darem rozumu, winny to umieć rozpoznać. Niestety, z powodów cokolwiek związanych z inną sferą, aniżeli rozumowa, ludzie po prostu nie chcą tego działania dostrzec, ocenić i przed nim się chronić. Łechtanie ucha pochlebstwem jest nie tylko działaniem szatańskim, ale i poszukiwanym przez człowieka. W tym jednym człowiek jakoś spotyka się z szatanem. W strachu przed prawdą. W święto Przemienienia Pańskiego minęło 25 lat od publikacji encykliki św. Jana Pawła II „Veritatis splendor”.
32/2018 (1204) 2018-08-08
Specjalistów od naprawiania Kościoła we współczesnym świecie jest wielu. Podpowiadają takie lub inne sposoby, które ich zdaniem wpłyną na podniesienie znaczenia samej instytucji i spowodują zahamowanie odpływu wiernych.

Ich często przepełniony „serdecznym zatroskaniem” głos zdaje się sugerować jak najszczersze intencje. Problem jednak w tym, że sam Kościół nie jest powołany tylko i wyłącznie do objęcia swoimi skrzydłami jak największej części populacji światowej. Owszem, ponaglany nakazem Chrystusa, dąży do ogłoszenia prawdy ostatecznej wszystkim narodom, ale właśnie w imię tej prawdy przemawia do świata. Istotą Kościoła jest niesienie i strzeżenie prawdy. A na tej drodze największym niebezpieczeństwem i zarazem największym wrogiem nie jest stawanie się przez wierzących mniejszością we współczesnym świecie, ile raczej klakieryzm wewnętrzny i wiązanie się z mniemaniami ludzkimi obecnymi we współczesnym świecie. Ta konstatacja jest szczególnie ważna w przypadku ogłoszenia przez papieża zmiany w Katechizmie Kościoła Katolickiego związanej z nauczaniem o karze śmierci.
30/2018 (1202) 2018-07-25
Czytelnicy Gombrowicza znają zapewne fascynację, jaką przeżywał niejaki Miętus odnośnie parobka, który dlań był symbolem naturalności, wolności i prostoty. Niestety, jak zawsze w literaturze, tak i w tym przypadku wizja autora, nawet prześmiewcza, rozbiega się z rzeczywistością.

Historia cokolwiek uczy nas, iż prostota zbyt często zamieniana jest z prostactwem, a tego jakoś przez wieki nie ubywa. Przyglądając się zachowaniom „wybrańców narodu”, którzy na ten przykład postanawiają w ramach protestu przewieźć manifestantów w bagażniku samochodowym, a potem skarżą na opresyjność państwa, nie sposób nie dostrzec tego właśnie casusu pomylenia prostoty z prostactwem. Lecz nie ma co bić się tylko w piersi tychże wybrańców. Prostactwo znajduje się głębiej w naszym społeczeństwie niż nam się wydaje.
29/2018 (1201) 2018-07-18
Nie od dzisiaj wiadomo, że podstawą sprawnego i dobrego poruszania się w świecie jest posiadanie przynajmniej podstawowych informacji, których prawdziwość zapewnia niepogubienie się w rzeczywistości. Nie jesteśmy bowiem w stanie dotrzeć do całej wiedzy o świecie samodzielnie, chociażby tylko z powodu ograniczoności naszego poruszania się oraz możliwości percepcyjnych.

Dlatego od posiadanej rzetelnej wiedzy zależy zarówno nasze szczęście, jak i innych z nami żyjących. Refleksja ta przyszła mi do głowy, gdy na jednym z portali społecznościowych przeczytałem wpis znanej polskiej pisarki na temat jakiegoś wydarzenia w Indiach związanego ze zgromadzeniem założonym przez św. matkę Teresę z Kalkuty. Początkowo dość sensacyjny tekst, zawierający oskarżenia o handel dziećmi, przerodził się w sążnistą tyradę przeciwko Kościołowi jako takiemu. W tym działaniu pisarka była wspierana przez znaczną liczbę osób wylewających hektolitry pomyj na wspólnotę wierzących, jak i samych wyznawców Jezusa.