Komentarze
6/2016 (1075) 2016-02-10
Przeczytawszy tytuł, wielu z czytelników oczekiwać będzie zapewne naśmiewania się z Ryszarda Petru, którego zasługą jest odkrycie i obwieszczenie światu, że do Betlejem przybyło sześciu króli, że Cezar coś tam przekroczył na Rubikoniu, a cesarstwo rzymskie upadło ok. 100 r. po Chrystusie w dobie swojej świetności.

Być może byłoby to ciekawe zajęcie, ale jestem zdania, że nie kopie się leżącego. Znajomość podstawowych informacji z zakresu kulturalnego wychowania, będąca świadectwem poziomu - jakby nie było - wykształcenia, w tym przypadku mówi sama za siebie. Mnie w tym wszystkim zaciekawiło cokolwiek innego.
4/2016 (1073) 2016-01-27
Zygmunt Freud w czasie jednego z wykładów, chcąc uzasadnić braki w powiązaniach logicznych własnych wypowiedzi, ze stoickim spokojem poinformował słuchaczy, iż absolutne reguły logiki nie istnieją w nieświadomości, ponieważ jest ona królestwem alogiczności. Jednak, mimo braku logicznych uzasadnień, ta sfera jego zdaniem ma niebagatelny wpływ na nasze działanie, które zresztą sankcjonuje jej prawdziwość.

Objawem działań związanych z nieświadomością (przez niektórych nazywaną podświadomością) są m.in. marzenia senne, objawy nerwicowe (lęki, natręctwa), przejęzyczenia lub czynności pomyłkowe. Cóż, gdy w latach młodości studiowałem historię filozofii, do wynurzeń urodzonego na Morawach austriackiego myśliciela odnosiłem się dość sceptycznie, być może biorąc pod uwagę niedostatki w materiale uzasadniającym jego przemyślenia.
3/2016 (1072) 2016-01-20
Wtorkowy wieczór okazał się zwycięski dla naszego kraju. I to w podwójnym znaczeniu - premier Beata Szydło wyszła obronną ręką z przygotowanej na brukselskich salonach hucpy przeciwko Polsce, a polscy piłkarze ręczni rozgromili Francję. Trudno było tego dnia większości Polaków spokojnie zasnąć. Bezsenność zapewne była spowodowana radością z faktu zwycięstwa, ale również i tym, że w obu przypadkach rozum studził euforię pytaniem: a co będzie dalej?

W przypadku rozgrywek sportowych sprawa jest o tyle jasna, że opiera się na przygotowaniu fizycznym i taktycznym oraz (a może przede wszystkim) na jasnych zasadach i regułach zmagań. Jednak w przypadku rozgrywki na europejskich salonach tej jasności już raczej nie ma.
2/2016 (1071) 2016-01-13
Choć zabrzmi to cokolwiek dziwnie, to w naszym kraju zaczyna się robić coraz nudniej. Tak, nie ciekawiej, ale nudniej. W gruncie rzeczy bowiem wszystko można przewidzieć. I działania opozycji, i działania rządzących. Nie jest to zbyt dobra sytuacja dla felietonisty. Poużywać wszak można, ale przy tak przewidywalnych ruchach nawet i ten element staje się tylko zabawą w przekładanie słów. Westchnąć można li tylko: O tempora. O mores.

Mam nieodparte wrażenie, że w tych działaniach nową świecką tradycją stanie się niedługo tandem akcji: ustawa rządowa - demonstracja tego czy tamtego KOD-u, niezależnie od tego, czego dotyczyć będą nowe uregulowania ustawowe. Przypominanie, że tak działali poprzedni rządzący, staje się równie nudne, co nieefektywne.
1/2016 (1070) 2016-01-06
Trzej Królowie są jednym z ciekawszych elementów bożonarodzeniowej opowieści. I nie tyle z powodu ich egzotyczności czy też teologicznego uzasadnienia ich obecności przy Nowonarodzonym. Oczywiście wymiar teologiczny ważny jest dla czystości przekazu wiary, jednakże ludzka wyobraźnia i sposób przeżywania rzeczywistości sprawiają, iż to, co winno całkowicie się zlać, posiada jedynie część wspólną.

Młodzieńcze fascynacje literackie potrafią powracać z niesłychaną siłą w wieku starszym. Pamiętam, jak w czasach licealnych zaczytywałem się „Kręgiem Biblijnym” Romana Brandstaettera. Jedną z propozycji tego autora wniknięcia w głębię tekstu biblijnego była tzw. medytacja egzystencjalna.
53/2015 (1069) 2015-12-29
Bolesne to jest, ale reasumpcji życia nie ma. Można na nie popatrzeć z oddali, przyglądnąć się niektórym aspektom, rozważyć słuszność podjętych decyzji, ale zawsze będzie to działanie naznaczone niemożnością naprawy.

Bo przecież nawet w przypadku grzechu poprawa nie oznacza niwelacji przeszłości, lecz jedynie leczenie skutków tego, co i tak pozostaje niezmiennym znamieniem przeszłości. A jednak nie ma w tym stwierdzeniu ani krzty fatalizmu czy też pesymistycznej wizji świata.
51/2015 (1068) 2015-12-16
Powoli przestajemy szukać nadziei. Szaro i buro wokoło, śniegu niewinnej bieli nie uświadczysz, kaszlesz zamiast kolędę śpiewać.

Nie bieg radosny pasterzy, nie determinacja mędrców, nie spieszny trzepot anielskich skrzydeł. Szuranie noga za nogą po rekolekcyjnej posadzce i sklepowych alejach, bo grzech trzeba zrzucić i prezenty kupić, ale wszystko to na miarę kieszeni i serca skarlałego. I jeszcze życzenia, bardziej wyrwane z medialnych przestworzy niż tchnące osobistą tęsknotą za Stajenką. Święta coraz bardziej bez jasności.
50/2015 (1067) 2015-12-09
Wrze, wrze, wrze w naszym narodowym kociołku. Co prawda nie do końca wiemy, czy chodzi o wierzchnią warstwę, którą zazwyczaj kucharka zbiera i wyrzuca, jako tzw. szumowinę, czy także i dolne obszary są podwyższoną temperaturą poruszone, bo przecież rozmowy ze znajomymi dokumentnie nam zastąpiły telewizyjne ekrany i portale społecznościowe.

A tam gotuje się niemal jak we wnętrznościach naszej planety. Co więcej, owa „lawa” zaczyna się rozbryzgiwać po ościennych krajach, a nawet CNN emituje złowieszcze i apokaliptyczne materiały z naszego kraju nad Wisłą.
49/2015 (1066) 2015-12-02
Tegoroczny Adwent przebiega, a przynajmniej tak wynikałoby z przekazu medialnego, w cieniu sporów o Trybunał Konstytucyjny. Co prawda przynajmniej w części dywagacji nad przyczynami tego sporu nawet dotychczasowa przewodnia siła narodu zaczyna przyznawać, że powołując dwóch sędziów, dziewicą raczej nie była, ale napięcie i tak jest wielkie.

Zamieszanie to odwraca jednak uwagę naszą od innych spraw, które dość ciekawie opisują i w miarę tłumaczą naszą rzeczywistość. Być może jest to przypadek, ale i działań skoordynowanych wykluczyć nie można. W końcu tam, gdzie mętnieje woda, łatwiej jest łowić ryby, gdyż same wpadają w ręce, poszukując czystej przestrzeni.
48/2015 (1065) 2015-11-25
Czegóż w tej naszej kochanej ojczyźnie nie mieliśmy ogłaszanego… A to już byliśmy drugą Japonią, potem drugą Koreą Południową, byliśmy również drugimi Stanami Zjednoczonymi i czymś tam jeszcze. Przyszedł więc czas, by zawrzeszczeć, że jesteśmy drugą Białorusią.

Co prawda miejsc na mapie jest jeszcze wiele, a w końcu nie tak dawno za „opiniotwórczą” prasę pewni politycy uznawali nie zachodnie periodyki, ale jamajskie czasopisma. Być może dojmująca tęsknota za „świętym jamajskim ziołem” powodowała u nich przeogromną chęć zaczytywania się karaibskimi wynurzeniami tamtejszych dziennikarzy. Różnica pomiędzy czynem a intencją może być wszak przeogromna.