Co pięć lat regularnie najlepszy z mężów jeździł. Co pięć lat się ze swoimi rocznikowymi kolegami spotykał.
I zawsze dwa tygodnie przed i dwa tygodnie po to się ani-ani odezwać do niego nie dało - tak najpierw przygotowania, a potem wspominanie przeżywał. Nie powiem - łatwe to do wytrzymania nie było. Dzwonił za każdym razem z tego spędu podwójnie: najpierw, że szczęśliwie dojechał, potem, tak w okolicach północy, że się impreza rozkręca. Następnego dnia rozkojarzony powracał i bez kija do niego nie podchodź. - Poczekaj tylko trochę - sobie wtedy myślałam. - Już ja ciebie przetrzymam. Jeszcze ty mi… W tym roku znowu pojechał. I znowu, że szczęśliwie dotarł, od razu do mnie zadzwonił. Ale potem - ledwie oficjalna cisza nocna nastała, znowu się zameldował.
I zawsze dwa tygodnie przed i dwa tygodnie po to się ani-ani odezwać do niego nie dało - tak najpierw przygotowania, a potem wspominanie przeżywał. Nie powiem - łatwe to do wytrzymania nie było. Dzwonił za każdym razem z tego spędu podwójnie: najpierw, że szczęśliwie dojechał, potem, tak w okolicach północy, że się impreza rozkręca. Następnego dnia rozkojarzony powracał i bez kija do niego nie podchodź. - Poczekaj tylko trochę - sobie wtedy myślałam. - Już ja ciebie przetrzymam. Jeszcze ty mi… W tym roku znowu pojechał. I znowu, że szczęśliwie dotarł, od razu do mnie zadzwonił. Ale potem - ledwie oficjalna cisza nocna nastała, znowu się zameldował.