Historia
44/2020 (1318) 2020-10-28
Opowieść o umiłowaniu ziemi ojczystej i losach bohaterów, którzy polegli w walce o wolność, Maria Wanda Kozłowska przekazuje dalej w swoich wierszach.

Na Polesiu lubelskim w Woli Wereszczyńskiej istnieje cmentarz prawosławny i dwa katolickie - jeden z nich znajduje się niedaleko tablicy z nazwą miejscowości Babsk. Miejsca te zna od dzieciństwa urodzona w Woli w 1945 r. M.W. Kozłowska, która pielęgnując miłość do ziemi rodzinnej w swoich tekstach poetyckich i rozmowach, pielęgnując pamięć o tych, którzy odeszli. Na cmentarzu, oprócz grobów cywilnych, znajduje się też zbiorowa mogiła poległych i zamordowanych podczas II wojny światowej żołnierzy AK i innych organizacji podziemnych. Troska o ich pamięć była żywa wśród miejscowej społeczności, a także nauczycieli szkoły, w której uczyła się pani Maria. Zgodnie ze zwyczajem, we wrześniu i przed uroczystością Wszystkich Świętych uczniowie, jak i nauczyciele udawali się na cmentarz, aby porządkować groby. Taka była tradycja szkoły. - Mówiliśmy, że idziemy sprzątać groby żołnierskie. Każdy brał ze sobą z domu odpowiednie narzędzia, pomagali nam także mieszkańcy, przynosząc swoje - opowiada kobieta.
44/2020 (1318) 2020-10-28
Rozmowa z ks. kan. Witoldem Józefem Kowalowem, redaktorem naczelnym czasopisma „Wołanie z Wołynia”.

Połowę swego życia spędził Ksiądz w parafii w Ostrogu na Ukrainie, którą wymarzył Ksiądz sobie jako miejsce kapłańskiej posługi. Czy po niemal 30 latach na Wschodzie czuje się Ksiądz „człowiekiem stąd”?

Na Ukrainie spędziłem więcej niż połowę życia. Gdy przed laty zgłosiłem ówczesnemu metropolicie lwowskiemu śp. kardynałowi (wówczas arcybiskupowi) Marianowi Jaworskiemu chęć pracy w archidiecezji lwowskiej, nie wiedziałem wówczas, że trafię na Wołyń. Tuż przed święceniami prezbiteratu w katedrze na Wawelu ks. Marian Buczek powiedział mi: „będziesz wikarym w Równem” na Wołyniu. Szybko szukałem w pamięci, gdzie znajduje się to Równe - „Aha, to koło Zdołbunowa”. Dwa lata wcześniej przejeżdżałem pociągiem przez Zdołbunów w drodze ze Lwowa do Wilna i z powrotem. Na tej węzłowej stacji kolejarze przetaczali lokomotywę i pociąg miał dwudziestominutowy postój... Tak czuję się „człowiekiem stąd”. Czuję się - jestem Polakiem z Wołynia. Czuję się Ukraińcem w znaczeniu przynależności państwowej i Polakiem, przynależę do tego narodu. Ostróg, gdzie mieszkam i pracuję od ponad 28 lat, znajduje się w sercu Wołynia.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Chętnie włączamy się w prowadzone 1 i 2 listopada kwesty, z których datki idą na renowację zabytkowych nagrobnych pomników. Efekty tych prac podziwiamy ze świadomością, że mamy swój wkład w ocalenie pięknego krzyża czy figury. Rzadko zastanawiamy się jednak, kto za tym stoi.

Od 20 lat restaurowaniem zabytkowych pomników zajmuje się artysta Andrzej Sołtysiuk z Siedlec. Jego prace - malarstwo, rzeźby, medale - można obecnie oglądać w siedleckim Muzeum Regionalnym na wystawie zatytułowanej „Na skraju rzeczywistości”. Inne - chodząc siedleckimi ulicami. Jest autorem m.in. pomnika stojącego przez siedzibą Państwowej Straży Pożarnej czy płaskorzeźby przedstawiającej płk. Ryszarda Kuklińskiego na budynku PBM M-3 przy ul. Ks. Niedziałka. To A. Sołtysiukowi zawdzięcza swój obecny wygląd wiele zabytkowych budynków, m.in. LO im. B. Prusa, Poczta Polska i Sąd Wojewódzki przy ul. Piłsudskiego czy kapliczka na dziedzińcu Szpitala Miejskiego. Jak też wiele leciwych krzyży, rzeźb, tablic nagrobnych na cmentarzach Siedlec, Ruskowa, Sokołowa Podlaskiego, Węgrowa czy Siennicy.
43/2020 (1317) 2020-10-21
Od ponad dwóch wieków spogląda na mieszkańców z wysokiego cokołu. Teraz przyciąga nie tylko pełnym troski wzrokiem, ale i zupełnie odświeżonym wizerunkiem.

Figura Chrystusa Frasobliwego w centrum Ryk po wielu latach doczekała się profesjonalnej renowacji. Możliwość odnowienia jednego z najstarszych zabytków pojawiła się wraz z rewitalizacją starego miasta. Kilka lat temu na taki pomysł wpadł ówczesny proboszcz parafii Najświętszego Zbawiciela ks. kan. Krzysztof Czyrka. Niestety jego przedwczesna śmierć nie pozwoliła na szybkie zrealizowanie planu. Dopiero zaangażowanie jego następcy ks. kan. Stanisława Chodźko i władz miasta przyniosło oczekiwany skutek. Przywróceniem rzeźbie dawnej świetności zajęła się pracownia konserwatorska z Lublina. Całość zadania została podzielona na kilka etapów. Najpierw trzeba było zdjąć wierzchnie warstwy farby. Jak się okazało, na przestrzeni lat nałożono na nią aż sześć malatur.
42/2020 (1316) 2020-10-14
Pamiątki z Afryki budzą ogromne zainteresowanie odwiedzających. A ja w rozmowie z nimi przekonuję się, jak dalekie od rzeczywistości jest potoczne wyobrażenie o pracy misjonarza - mówi Jacek Kobyliński.

Czy budowniczowie spichlerza, który 100 lat temu z okładem wzniesiony został na Polinowie w Łosicach, mogli przypuszczać, że po latach jego wnętrze kryć będzie skarby dosłownie nie z tej ziemi? Oczywiście nie. Tak jak współcześni właściciele jeszcze 20, 30 lat temu. Przetrwał Polinów, ocalał nadgryziony zębem czasu budynek, a na jego odrzwiach pięć lat temu zawisł szyld „Rodzinne Muzeum Misyjne”. Zdradza, że zbiory przekazane zostały przez zakonników pracujących na Wybrzeżu Kości Słoniowej i Burkina Faso: ks. Andrzeja Kobylińskiego, ks. Wojciecha Kobylińskiego oraz ks. Romana Woźnicę, klaretynów. J. Kobyliński nieodpłatnie prezentujący zgromadzone zbiory zainteresowanym przybyszom, stwierdza krótko: robię to w poczuciu misji społecznej. - Skoro jesteśmy rodziną z tradycjami misjonarskimi, a ich „dowody” udało się nam wyeksponować w ciekawy i godny sposób, czemu nie dzielić się nimi z osobami pragnącymi przynajmniej poczuć klimat Afryki. I nie opowiedzieć, co samemu nosi się w sercu - uzasadnia.
42/2020 (1316) 2020-10-14
Między 1942 a 1945 r. w Łodzi istniał obóz koncentracyjny dla polskich dzieci. Do dziś mało kto wie o jego istnieniu.

Obóz powstał na terenie wydzielonym z łódzkiego getta. Przebywało w nim ponad 12 tys. dzieci, które trafiły tam, bo wałęsały się po mieście, jechały bez biletu, żebrały, ukradły coś, szmuglowały, sprzedawały. Wystarczyło też, by rodzice byli członkami ruchu oporu, więźniami skazanymi przez hitlerowców, straceni w egzekucji lub nie podpisali volkslisty czy zostali wywiezieni do Niemiec. Znano przypadki, że jeśli ktoś z rodziny podpisał volkslistę, dziecko natychmiast zwalniano. Mieszkańcy obozu mieli od 2 do 16 lat. Bardziej znany był obóz pod nazwą na Przemysłowej. Powstał jako miejsce resocjalizacji, jednak od początku był obozem koncentracyjnym. Dzieci podlegały rygorowi niewolniczej pracy ponad siły, przebywały w skrajnie wyniszczających warunkach. Dziesiątkowały je choroby i głód. Każdego tygodnia umierało kilkoro, kilkanaścioro spośród nich, część została zakatowana przez niemieckich oprawców. Momentu wyzwolenia obozu dożyło ok. 900 dzieci. Były w bardzo złym stanie.
41/2020 (1315) 2020-10-07
W kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Łukowie znajduje się pochodząca z XVII w. i słynąca przed laty z cudów figura Jezusa Miłosiernego - Frasobliwego, która właśnie została odrestaurowana. Obchodzony w tym roku jubileusz 100-lecia erygowania parafii ma stać się okazją do odnowienia kultu Bożego miłosierdzia.

Rzeźba przedstawia Chrystusa siedzącego na kamieniu, z podpartą głową, w cierniowej koronie. Została wykonana w drewnie. Znajduje się w oszklonej kapliczce nad tabernakulum w głównym ołtarzu kościoła. - Od osoby zajmującej się zabytkami usłyszałem, że tym, czym dla diecezji siedleckiej w dziedzinie malarstwa jest obraz El Greca, tym w dziedzinie rzeźby sakralnej jest figura Jezusa Miłosiernego - Frasobliwego - przyznaje ks. Andrzej Kieliszek, proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. - To jeden z najstarszych przedmiotów kultu w naszej diecezji - dodaje Małgorzata Szczygielska, autorka książki „Miłosierny. Historia i legenda figury Chrystusa Miłosiernego z kościoła pobernardyńskiego w Łukowie”, wydanej w ubiegłym roku przez Muzeum Regionalne w Łukowie.
41/2020 (1315) 2020-10-07
Ojczyznę kocha się nie dlatego, że wielka, ale dlatego, że własna… Inspirując się tymi słowami, dwaj młodzi siedlczanie stworzyli film, który znalazł uznanie w ogólnopolskim konkursie.

Obraz został zgłoszony do Ogólnopolskiego Młodzieżowego Konkursu Krajoznawczego „Poznajemy Ojcowiznę”. Pod hasłem „«Każdy ma swoje miejsce ulubione w dzieciństwie. To jest ojczyzna duszy» - Siedlce Moja Mała Ojczyzna” uczniowie dwóch siedleckich liceów: Cezary Gryczewski z I Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. Świętej Rodziny oraz Jakub Boruta z I Liceum Ogólnokształcącego im. B. Prusa, zjednoczyli siły i przedstawili najpiękniejsze - ich zdaniem - zabytki rodzinnego miasta. Głównym celem tego konkursu jest zachęcenie młodych ludzi do poznawania ziemi ojczystej poprzez dostrzeganie i opisywanie w ciekawy sposób obiektów krajoznawczych czy tradycji kulturowych, a także wspomnień i wydarzeń historycznych. Czyli tego wszystkiego, co znajduje się wokół nas - w naszym otoczeniu, w życiu codziennym, dostrzegane podczas wędrówek. Zadanie niełatwe, ale nie niewykonalne. Siedleccy licealiści podjęli się realizacji tematu poprzez zwrócenie uwagi na bogatą historię oraz niebanalną architekturę Siedlec.
40/2020 (1314) 2020-09-30
W parafii św. Izydora w Woli Wereszczyńskiej wkrótce rozpoczną się prace związane z przygotowaniem terenu, na którym powstanie biblijny ogród. Będzie to pierwszy tego typu obiekt w diecezji siedleckiej.

Ogrody biblijne to w Polsce idea stosunkowo nowa. Jak dotąd założono dopiero kilka takich ogrodów. Pierwszy - w Proszowicach, przy placówce Caritas. Zaprojektowała go prof. Zofia Włodarczyk z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, będąca również autorką takich ogrodów w Myczkowcach, przy Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Caritas, czy Muszynie - przy kościele parafialnym. Stanowią one inspirację dla kolejnych, m.in. tego, który powstanie w parafii św. Izydora. - Czasem ogrodem biblijnym ktoś nazywa fragment terenu, w którym zasadzono kilka roślin i zamieszczono kilka informacji zaczerpniętych z Pisma Świętego. Jednak ogrodem biblijnym w pełnym tego słowa znaczeniu jest takie miejsce, po przejściu którego człowiek może powiedzieć: zobaczyłem najważniejsze fakty z historii zbawienia - mówi ks. kan. dr Paweł Wiatrak, proboszcz parafii w Woli Wereszczyńskiej.
40/2020 (1314) 2020-09-30
W ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Narodowego 20 września w Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie odbyło się wydarzenie pt. „Droga życia Józefa Ignacego Kraszewskiego”.

W tym roku temat przewodni EDDN brzmiał „Moja droga”. Organizatorzy chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na „drogę” przez historię, jaką musiał przebyć naród polski, by odzyskać niepodległość, a której przejście ukształtowało naszą tożsamość. „Droga” może również odnosić się do indywidualnych losów Polaków, którzy w trudnych dla ojczyzny czasach zmuszeni byli do jej opuszczenia i prowadzenia swojej działalności na emigracji. - My postanowiliśmy postanowiło przypomnieć najważniejsze wydarzenia z życia J.I. Kraszewskiego. Była to także okazja do przypomnienia dzieł autora „Kordeckiego” i refleksji nad jego drogą życia, którą cechowała wiara i pokora - podkreśla dyrektor muzeum Krzysztof Bruczuk. Do Romanowa na EDDN przyjechał aktor Jacek Borkowski, który recytował utwory poetyckie pisarza. Następnie otwarto wystawę czasową „Modlitwy serca Józefa Ignacego Kraszewskiego”.