Historia
10/2019 (1233) 2019-03-06
3 marca niemal 200 zawodników wystartowało we Włodawie biegu pięciokilometrowym oraz na dystansie 1963 m, symbolizującym datę śmierci ostatniego z wyklętych.

We Włodawie Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowano po raz piąty. Zawodnicy pobiegli chodnikiem przy drodze wojewódzkiej 812 pomiędzy Włodawą a Okuninką. Wystartowali zarówno mieszkańcy miasta i powiatu, jak i osoby spoza Włodawy, m.in. z Ożarowa Mazowieckiego, Lublina czy Warszawy. Po raz pierwszy udział w imprezie wzięła siedmioletnia India Szot z Włodawy, która krótszy dystans przebiegła wraz z mamą. - Bardzo lubię biegać, podobnie jak moja ciocia, która startuje w maratonach - przyznała India. Po raz pierwszy w biegu wystartował również 12-letni Jeremi Baj-Horbaczewski z Różanki. - Chciałem spróbować swoich sił na krótszym dystansie. Słyszałem o żołnierzach wyklętych. Chcę uczcić ich pamięć - stwierdził Jeremi. Pięciokilometrowy bieg „Tropem Wilczym” wygrał Tomasz Pawłowski z Lacka, wyprzedzając Dominika Dejera i Piotra Leśniaka. Wśród kobiet najlepsza była Paulina Szczepanik z Włodawy, drugie miejsce zajęła Monika Milart, trzecie - Anna Torbicz-Jakubowska.
9/2019 (1232) 2019-02-26
Zamek Biskupi w Janowie Podlaskim krył i nadal kryje wiele zagadek. Część z nich została wyjaśniona podczas prac archeologicznych prowadzonych w latach 2012-2015. Efekty wykopalisk zaskoczyły nawet samych badaczy.

Pracami kierował bialski archeolog Mieczysław Bienia. Podkreśla, że prowadzenie badań na terenie dawnego zamku biskupów łuckich było dla niego zaszczytem. Swoimi doświadczeniami z tamtego czasu podzielił się podczas spotkania zorganizowanego 21 lutego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Białej Podlaskiej. Opowieść uzupełniał pokazem zdjęć, które dokumentują zakres działań i odkryć. Okazją do badań były prace budowlane na terenie zamku. Obecnie na miejscu zamieszkałym niegdyś przez biskupów funkcjonuje czterogwiazdkowy hotel. W 2013 r. dawna posiadłość hierarchów podlaskich przedstawiała opłakany widok. - Teren był zarośnięty, a oficyny (wschodnia i zachodnia z XVIII w.) niedokończonego zamku mocno zniszczone. Stan fundamentów obu obiektów śmiało można było nazwać tragicznym. Nie mogliśmy przebadać całego dziedzińca, bo obszerniejsze wykopy groziły zawaleniem budynków. Skupiliśmy się tylko na centralnej części, zostawiając marginesy bezpieczeństwa - opowiada archeolog.
9/2019 (1232) 2019-02-26
XIX-wieczny kościół pw. św. Stanisława BM w Kolonii Komarno doczeka się gruntowanego remontu. Obiekt jest wpisany na listę zabytków.

Powstał prawdopodobnie około 1844 r. i służył jako dworska kaplica. Od 1931 do 1990 r. pełnił rolę kościoła parafialnego. Obecnie jest wyłączony z użytku. Zostanie odnowiony już w przyszłym roku dzięki projektowi rewitalizacyjnemu. Władzom gminy Konstantynów udało się pozyskać na ten cel dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego. Projekt będzie realizowany w ramach programu rewitalizacji terenów wiejskich. Jego głównym beneficjentem jest gmina Konstantynów. - Inwestycję prowadzimy w porozumieniu z parafią Komarno i władzami diecezjalnymi, gdyż teren i obiekty poddawane rewitalizacji są własnością parafii. Planowane prace będziemy przeprowadzać w 2019 i 2020 r. W bieżącym roku chcemy poprawić nawierzchnię zabytkowej alei lipowej oraz dokonać działań związanych z pielęgnacją zabytkowego drzewostanu, który znajduje się przy tej alei - mówi Romuald Murawski, wójt gminy Konstantynów.
8/2019 (1231) 2019-02-20
Parafialne Muzeum Ziemi Trojanowskiej przyciąga bogactwem eksponatów i atrakcyjną formą prezentowania historii. Wpływ na kształt instytucji mają też sami mieszkańcy, którzy udostępniając rodzinne pamiątki, dzielą się wiedzą o dziejach regionu.

Pomysłodawcą przedsięwzięcia był proboszcz parafii Korytnica Łaskarzewska ks. Zbigniew Grzymała. - Remont dawnej „organistówki”, stanowiącej obecnie siedzibę muzeum, trwał pół roku i był możliwy dzięki funduszom unijnym. Inicjatywa wydaje się tym cenniejsza, że w okolicy nie ma podobnej instytucji - wyjaśnia. Udostępniona zwiedzającym od listopada 2017 r., rocznicę istnienia placówka uczciła organizacją tematycznych wystaw. Na stałe ekspozycje rozmieszczone w dwóch muzealnych salach składają się liczne pamiątki, w tym archiwalne fotografie, oraz tablice poglądowe sytuujące w czasie kolejne wydarzenia tworzące historię ziemi trojanowskiej.
8/2019 (1231) 2019-02-20
Rozmowa z Pawłem Jezierskim, twórcą strony internetowej poświęconej Franciszkowi Salezemu Jezierskiemu.

Wielu osobom, choćby pobieżnie zainteresowanym historią czasów przedrozbiorowych, nazwisko F.S. Jezierskiego, zwanego Wulkanem gromów Kuźnicy, „obiło się o uszy”. Nie inaczej było ze mną. Na moje zainteresowanie tą postacią wpłynęła także, oprócz zwykłej ciekawości związanej z takim samym nazwiskiem, chęć zgłębiania dziejów ziemi łukowskiej, a szczególnie historii szlachty zagrodowej licznie zamieszkującej okoliczne wsie na przestrzeni wieków. Kilkaset lat temu ten istny tygiel drobnoszlachecki stanowił o wyjątkowości naszej ziemi, wydając przy tym na świat wiele ciekawych i zasłużonych ludzi. Ciekawiło mnie, czym konkretnie zasłużył się ów F.S. Jezierski z podłukowskich Gołąbek, którego ulicę mijałem na warszawskim Powiślu w trakcie studiów i któremu poświęcane były książki. Przeglądając więc kolejne źródła i prace historyczne dotyczące kanonika Jezierskiego oraz czytając jego dzieła, stwierdziłem, że jest to arcyciekawa i zasłużona dla kraju postać. I nie jest to wyłącznie moja subiektywna ocena, lecz opinia wielu badaczy polskiego oświecenia, zawarta w publikacjach naukowych, których część prezentuję na stronie internetowej w sekcji „twórczość”.
7/2019 (1230) 2019-02-13
Skromny człowiek, a przy tym wielki patriota, który w czasie wojny narażał życie dla ojczyzny, zaś w latach pokoju działał i pracował dla dobra Polski. 25 stycznia w wieku 101 lat zmarł Marian Miszczak.

Urodził się 5 czerwca 1917 r. w Mingosach jako najstarsze dziecko Józefy z Niewiadomskich i Stanisława Miszczaka. W 1925 r. rodzina przeniosła się do Broszkowa, gdzie Marian mieszkał aż do swojej śmierci. Przed wojną, po ukończeniu Gimnazjum Handlowego w Mińsku Mazowieckim, M. Miszczak prowadził firmę handlu i obróbki drewna. W 1938 r. został powołany do czynnej służby wojskowej. Rozpoczął ją w 35 Pułku Piechoty stacjonującym w Brześciu nad Bugiem, zaś pod koniec roku skierowano go do Szkoły Podoficerskiej Łączności w Zegrzu pod Warszawą, którą ukończył w 1939 r. Pod koniec czerwca Marian został przerzucony na Pomorze, w rejon Tucholi i Koronowa, gdzie jego pułk objął stanowiska obronne w ramach zarządzonej mobilizacji. Wszedł w skład 9 Dywizji Piechoty, której zadaniem była obrona pomorskiego odcinka granicy Polski w przypadku ataku niemieckiego. 1 września 1939 r. na odcinek broniony przez 35 pp uderzyła II dywizja piechoty zmotoryzowanej i III dywizja pancerna. M. Miszczak walczył na pierwszej linii frontu - bronił granic Polski pod Tucholą.
7/2019 (1230) 2019-02-13
Od 2006 r. w Klubie Kultury w Sitniku pod Białą Podlaską działa pracownia koronkarstwa, współtworząca sztandarowy projekt bialskiego Gminnego Ośrodka Kultury pn. Szlak Pracowni Ginących Zawodów.

Pomysł, by pracownia w Sitniku specjalizowała się w koronkarstwie, miał swoje uzasadnienie. Tutaj mieszkały i tworzyły panie kultywujące dawne tradycje koronkarskie: Janina Litwiniuk i jej córka Joanna Papińska oraz Stanisława Pyrka. Przez wiele lat utalentowane twórczynie służyły doświadczeniem i pomocą w kształceniu osób chętnych do zdobycia albo rozwinięcia zdolności robienia koronek. - W pierwszych latach działania pracowni na zajęcia koronkarstwa zapisywały się w większości osoby dorosłe. Dzisiaj są to dzieci i młodzież, w przeważającej mierze dziewczynki, ale przez pracownię przewinęło się też kilku chłopaków. Dzisiaj zainteresowanie jest - niestety - mniejsze. Komputer zwyciężył - ocenia ze śmiechem Alicja Sidoruk, starszy instruktor w Klubie Kultury w Sitniku. Grupa uczestnicząca w zajęciach liczy w porywach do 15 osób - to dzieci mieszkające w tzw. trójmieście, jak półżartem mówi się tutaj o trzech przylegających do siebie wioskach: Sitniku, Łukowcu i Worgulach. Zimą, kiedy dzieci do klubu trzeba dowieźć, czasami trochę mniej.
6/2019 (1229) 2019-02-05
​3 lutego odbyły się uroczystości upamiętniające 76 rocznicę ratowania dzieci Zamojszczyzny. Jak co roku Siedleckie Stowarzyszenie Domu Dziecka - Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny zadbało o podniosły charakter spotkania.

Historię wysiedleńczej akcji, stanowiącej część Generalnego Planu Wschodniego, w wyniku której życie straciło ponad 100 tys. dorosłych i 30 tys. dzieci (wiele ich zmarło z głodu i zimna w obozach przejściowych oraz transportach), przypomniał prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dzieci Zamojszczyzny w Biłgoraju Bolesław Szymanik, „dziecko Zamojszczyzny”. Tegoroczne uroczystości odbyły się dokładnie w 76 rocznicę tragicznych wydarzeń. 3 lutego 1943 r. Niemcy zezwolili na cichy pogrzeb osób, w tym 23 dzieci zmarłych w transporcie, który dotarł do Siedlec 30 stycznia. Jednak na cmentarz przy ul. Cmentarnej odprowadziło ich około 10 tys. ludzi. Pogrzeb przerodził się w wielką patriotyczną manifestację.
6/2019 (1229) 2019-02-05
Dwa wykłady - jeden dla młodzieży i drugi otwarty dla wszystkich - zostały wygłoszone w Miejskiej Bibliotece Publicznej we Włodawie w ramach cyklu spotkań, które zorganizował Instytut Pamięci Narodowej.

Akademia Niepodległości to inicjatywa IPN przygotowana okazji 100- lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. W ramach przedsięwzięcia od grudnia 2017 r. do połowy 20121 r. w całym kraju odbywają się spotkania, podczas których prelegenci pokazują, jak rodziła się Niepodległa. 29 stycznia włodawianie mieli okazję wysłuchania wykładów: „Gen. Józef Haller” oraz „Błękitna Armia”. Wygłosił je dr hab. Tomasz Panfil - historyk, nauczyciel akademicki, profesor nadzwyczajny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, kierownik Biura Edukacji Publicznej IPN. - Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Jan Paderewski, gen. Józef Haller, Andrzej Małkowski to ludzie, którzy tworzyli naszą teraźniejszość - podkreślił prelegent. - Swoją ofiarą zbudowali dzisiejszą Polskę. Mamy dobre wzorce - zauważył.
5/2019 (1228) 2019-01-30
Na zdjęciu w tej książce mam w ręku sztabkę mydła, która po kilkudziesięciu latach jest świeższa niż każde inne kupione w sklepie. To dzięki temu mydłu rozwinęły się w Siedlcach ciężary - mówił Grzegorz Rostek, zapowiadając jedną z wielu równie fascynujących historii opisanych przez Sławomira Kordaczuka.

„Ciekawość minionych lat. Historia Siedlec i okolic z rodzinnych szuflad” - to tytuł publikacji, która ukazała się pod koniec 2018 r. Jej promocja odbyła się w Muzeum Regionalnym 25 stycznia. Stanowi ona kontynuację wcześniejszych wydawnictw dedykowanych przez S. Kordaczuka Siedlcom: „Pejzaż Siedlec z Jackiem w tle” i „Album siedlecki”. - To trzy książki, które ilustrują bogactwo rodzinnych archiwów i szuflad - zaznaczył autor podczas spotkania w muzeum, wskazując, skąd czerpał wiedzę i pomysły. - Materiały, które znajdują się w archiwach bądź muzeach, przetrwają przez wieki. Te prywatne ulegają rozproszeniu. Drukując je, ratujemy je od zagubienia - wyjaśniał ideę przyświecającą wybranej przez siebie formie ocalania historii. - Przygotowując taką książkę, czasami trudno nadążyć za zmianami - stwierdził, podając przykład zdjęć kamienicy przy ul. bp. Świrskiego, które zrobił w ostatnich latach i opisał. Do chwili wydrukowania publikacji w miejscu, gdzie stała, zdążył wyrosnąć nowy budynek. O czasie przeszłym tego fragmentu Siedlec prawdopodobnie nikt nie będzie pamiętał.