Trudno w dzisiejszych czasach prowadzić jakąkolwiek dyskusję. Nie dlatego, że mało jest osób zdolnych do debaty, ile raczej dlatego, że każde wypowiedziane przez nas w sporze słowo może stanowić potencjalny materiał dowodowy w oskarżeniu o sianie nienawiści.
Komentarze
Krzysztof Kononowicz dostał rolę w filmie. Chyba jako gwiazda. Bo nie sposób przecież zapomnieć niedawnego kandydata na urząd prezydenta Białegostoku.
Dokładnie rok temu „Echo Katolickie” opublikował mój artykuł pt. „Monopol na miłosierdzie”. Zdziwiłem się przeogromnie, gdy okazało się, że z całej masy ponad 3800 artykułów o działaniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jej twórca wyłuskał właśnie ten i „rozsławiał” moje imię zarówno w rozgłośniach radiowych, jak i stacjach telewizyjnych, a także poświęcił mojej skromnej osobie wpis na swoim blogu.
Napadało na biało - i to całkiem nieźle. Tak zwane środki lokomocji nie dają sobie rady z mało chyba spodziewanym atakiem. Lokalni i krajowi włodarze próbują coś z tym fantem zrobić, ale niekoniecznie im się to udaje.
Był to czas, o którym wielu z nas powtarza, że jest magiczny. I właśnie to stwierdzenie jest jednym z kilku, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Bo w czym tkwi owa magiczność?
- Słowa mają wielką moc - mówi moja szwagierka Jadźka, kiedy schodzimy na temat życzeń w sylwestra. Myślałam, że normalnie, jak to w sylwestra w zaciszu, pogada się trochę, ponarzeka na minione, pocieszy nadzieją na przyszłe. Ale gdzie tam.
Nie mam pewności, kiedy Państwo będziecie czytali te słowa. Możliwe, że jeszcze przed wystrzeleniem korków od szampanów, a może już odsypiając szaleństwa sylwestrowych zabaw.
Jak tylko otworzyłam rano oczy, sypało. Pomyślałam: dobrze, że nie idę do pracy, bo pewnie zima znów zaskoczyła drogowców. No i na spokojnie posprzątam po tylu dniach świąt. Ale gdzie tam. Już o wpół do dziewiątej moja szwagierka Jadźka deklaruje, że musi zaraz przyjść. Musi to musi - wola Boska i skrzypce. Ledwie się zdążyłam ogarnąć, a Jadźka puk-puk…
Możliwe, że to jakiś sentymentalizm albo uniesienie emocjonalne, ale jest taki czas w ciągu roku, konkretnie jeden dzień, gdy człowiek okazuje się człowiekiem.
Pomimo wielu już przeżytych lat nie umiem nabrać do bożonarodzeniowych świąt dystansu. Mało tego - im dalej w życie, tym, zdaje się, tego dystansu mniej.
- « Następne
- 1
- …
- 159
- 160
- 161
- 162
- 163
- …
- 182
- Poprzednie »