Kultura
9/2019 (1232) 2019-02-26
Do 10 marca w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej można oglądać wystawę pt. „Czarnobyl z bliska”. Ekspozycja cieszy się dużą popularnością.

Autorem prezentowanych zdjęć jest bialski fotograf Adam Paluch. Są szokujące i dają do myślenia. Od katastrofy reaktora nr 4 minęły 33 lata, jednak w tamtym rejonie czas stanął w miejscu. - Lubię jeździć na Wschód. Chciałem zobaczyć na żywo obraz apokalipsy. Do wyjazdu zainspirował mnie blog pewnej kobiety, która niegdyś mieszkała w okolicach Czarnobyla. Nie bez znaczenia była też lektura książki Swietłany Aleksijewicz „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości”. Trzecim motywatorem był niesamowity film „Nierozłączni”. Każdy, kto go obejrzał, chce zobaczyć Czarnobyl na żywo - zaznacza A. Paluch. Dopiął swego dwa lata temu. W okolice Czarnobyla pojechał w zorganizowanej grupie. Byli w niej m.in. specjalista z zakresu atomistyki dr inż. Marek Rabiński oraz przedstawiciele firmy, która przygotowuje grę o Czarnobylu. Towarzyszył im przewodnik, który od dziesięciu lat oprowadza ludzi po strefie zagrożenia.
9/2019 (1232) 2019-02-26
20 lutego w Galerii „Na Parterze” Miejskiej Biblioteki Publicznej we Włodawie odbyła się promocja książki Patryka Osieleńca „Oko Cordoby”.

Patryk, przy okazji spotkań z czytelnikami swoich książek zawsze, mówi o swoich pasjach - książkach i historii. Przedstawia się: „Jestem osobą niepełnosprawną z dziecięcym porażeniem mózgowym. Ukończyłem I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki we Włodawie”. Fakt, że ma słaby wzrok, trudności w poruszaniu się i mowie, nie przeszkadza mu w kontaktach z innymi. Dzięki swojej otwartości ten utalentowany młody człowiek ma na koncie dwie publikacje. Pierwszą pt. „Gra” wydano dzięki wsparciu Stowarzyszenia „Lepsze Jutro”, drugą - „Oko Cordoby” - przy pomocy rodziców. Pomimo swojej niepełnosprawności Patryk nigdy się nie poddaje - słowa opiekującej się osobami niepełnosprawnymi Katarzyny Rozmus, podzielają wszyscy, którzy znają młodego pisarza.
8/2019 (1231) 2019-02-20
Rusza Klub Literacki „Prozak Siedlce”. Będzie skupiać autorów prozy niezależnie od wieku, doświadczenia, zainteresowań literackich czy dorobku.

Na pomysł stworzenia klubu wpadł dziennikarz Bartosz Szumowski, który pierwsze opowiadania zaczął pisać już jako licealista. - Wtedy też przekonałem się, że przyjemność daje mi nie tylko ich tworzenie, ale też pokazywanie innym, a już najbardziej podoba mi się wymiana doświadczeń z ludźmi, których też kręci pisanie - zdradza. Niestety, pasja, jak przyznaje dziennikarz, przygasła, ustępując miejsca pracy zawodowej. - Kilka lat temu wróciłem do pisania prozy, a razem z nią do szukania podobnych do mnie „wariatów”. Zorientowałem się jednak, że choć mamy w Siedlcach kilka grup poetyckich, brakuje takiej dla autorów opowiadań czy powieści. I tak narodziła się idea Klubu Literackiego „Prozak Siedlce” - podkreśla B. Szumowski.
8/2019 (1231) 2019-02-20
Stare Załucze od dziesięcioleci znane jest w okolicy ze śpiewu i rękodzieła ludowego. Alicja Janiuk to jedna z osób tworzących i przekazujących kolejnym pokoleniom tradycje i gminne zwyczaje.

Od lat jest kierownikiem lokalnego zespołu Załuczanie. Należą do niego twórcy ludowi z miejscowości, której nazwa może wywodzić się od położenia wsi za jeziorem Łukim albo od powiedzenia: „za łąką”. „Łuka” dawniej oznaczała łąkę, a nazwa Załukie - określająca bory i lasy za okolicznym jeziorem - pojawiała się już w księgach wereszczyńskich w XVI w. Twórcy zrzeszeni w zespole Załuczanie uświetniają śpiewem uroczystości gminne i powiatowe, tworzą wieńce dożynkowe, uczestniczą w wystawach rękodzieła ludowego i pokazach kuchni regionalnej. Załuczanie to również indywidualni artyści ludowi. A. Janiuk nie tylko śpiewa, ale i wyśmienicie gotuje, promując swoje wyroby m.in. w lubelskim skansenie. W 2005 r. jej domowa nalewka zdobyła trzecie miejsce w regionalnym konkursie.
7/2019 (1230) 2019-02-13
Chór Siedleckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w tym roku obchodzi dziesięciolecie działalności artystycznej. Ten czas to setki prób i koncertów, wyjazdów na festiwale oraz przeglądy, z jakich członkowie chóru - seniorzy, którzy ponad wszystko ukochali śpiew - zawsze wracali z wyróżnieniami.

Chór SUTW powstał 6 lutego 2009 r. - Jak każdy Uniwersytet Trzeciego Wieku, tak i siedlecki musiał mieć jakąś wizytówkę, reprezentacyjny zespół, który będzie uświetniał najważniejsze uroczystości uniwersyteckie. I tak w pięciolecie SUTW pojawił się pomysł, żeby powstał chór uniwersytecki - wspomina Joanna Janus, koordynator SUTW. Założycielem i przez trzy lata dyrygentem był Mariusz Orzełowski. Na kolejne cztery lata batutę przejął Krzysztof Boruta. W 2016 r. ponownie do chóru wrócił jego założyciel - M. Orzełowski. Początkowo chór składał się z 16 osób, ale z czasem śpiewaków przybywało. - Członkowie trafiali dwiema drogami. Po pierwsze - przyłączały się osoby, które miały w sobie od zawsze potrzebę śpiewania, talent i chciały realizować to na emeryturze, kiedy jest teoretycznie więcej czasu. Zapraszaliśmy też seniorów, o których wiedzieliśmy, że są uzdolnieni muzycznie, mają warsztat, chodzili do szkół muzycznych.
7/2019 (1230) 2019-02-13
8 lutego w budynku Małej Synagogi w Muzeum-Zespole Synagogalnym we Włodawie odbyło się spotkanie autorskie i promocja książki Krzysztofa Gorczycy pt. „Łuhom, łuhom ponad Buhom. Muzyka tradycyjna Polesia Lubelskiego i jej wykonawcy”.

Publikacja opowiada historię przemian muzyki wiejskiej między Wieprzem a Bugiem w XX i XXI w. Prezentuje poleskich muzykantów, kapele weselne, orkiestry i śpiewaków - zarówno Polaków, jak i Ukraińców oraz Żydów. Książka stanowi efekt kilkuletnich badań terenowych i archiwalnych, prowadzonych przez lubelskie Towarzystwo dla Natury i Człowieka, kierowane przez Krzysztofa Gorczycę. Autora wspierała jego małżonka - Agnieszka Szokaluk-Gorczyca. Autorzy opowiedzieli o swoich poszukiwaniach terenowych i rozmowach z wiejskimi muzykantami. - Spotkania z tymi starszymi już osobami były rozmaite - mówił K. Gorczyca. - Czasem była to gościna w domu, czasem rozmowa przez płot zgodnie z powiedzeniem: „Do Poleszuka nie podchodź”. Wspomnienia u muzykantów budziły skrajne emocje i nie zawsze było to dla mnie łatwe zadanie, aby mogli je przywołać na nowo - dodał.
6/2019 (1229) 2019-02-05
Wirujące w rytm kujawiaka barwne kostiumy, wyskoki i przerzuty partnerek zapierały widzom dech w piersiach. 30 stycznia Dziecięcy Zespół Tańca Ludowego „Ryki” wystąpił z koncertem karnawałowym.

Areną ponadgodzinnego widowiska była sala gimnastyczna Szkoły Podstawowej nr 1. Przed rodzimą publicznością swoimi umiejętnościami pochwaliła się 140-osobowa reprezentacja tancerzy. Mimo że młodzi artyści nie wystąpili w pełnym składzie, i tak wywarli na publiczności oszałamiające wrażenie. Okazji do braw i zachwytów nie brakowało już od pierwszych chwil koncertu. W dostojnym „Polonezie Miechodmucha” z opery „Krakowiacy i Górale” K. Kurpińskiego widzów powitali najstarsi tancerze. W tym utworze grupa wystąpiła po raz pierwszy. Całkowitą nowością był również kujawiak z oberkiem. - Do tej pory tańczyliśmy go w parze solowej - mówi kierownik artystyczna DZTL Małgorzata Franczak.
6/2019 (1229) 2019-02-05
1 lutego w Muzeum Regionalnym w Siedlcach odbył się wernisaż wystawy malarstwa Stanisławy Hardejewicz „Świat w kolorach wokół nas”.

- Zaprosiliśmy Państwa w świat kolorów Stanisławy Hardejewicz. Na pewno rozpoznacie wiele znajomych motywów z naszego regionu, m.in. stadninę koni w Janowie Podlaskim czy drewniany dom Gotowickich przy ul. Piłsudskiego, przykład dawnej, zanikającej drewnianej architektury Siedlec. Obrazy, które maluje pani Stanisława, stanowią swoistą dokumentację i są podobne do pracy muzealnika. My też dokumentujemy dawne Siedlce, ale bez takiego zacięcia artystycznego - podkreślił Andrzej Matuszewicz, dyrektor Muzeum Regionalnego, otwierając pierwszą tegoroczną wystawę. Następnie Danuta Michalec, opiekunka wystawy, przybliżyła zebranym postać pani Stanisławy i jej osiągnięcia. Artystka urodziła się w Białowieży, ale od pół wieku związana jest z Siedlcami. Studia plastyczne ukończyła w Instytucie Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie.
5/2019 (1228) 2019-01-30
Jak na karnawał przystało, było i muzycznie, i biesiadnie! Inspirację służącą organizacji przeglądu piosenki Marysieńki zdradziły już na wstępie, śpiewając, że ich wioska z tego słynie, iż mieszkają w niej zdolne gospodynie…

A jako że lubią śpiewać, założyły zespół ludowy, który z sukcesami promuje miejscowość i gminę podczas organizowanych w regionie festynów czy muzycznych przeglądów. Bawiąc u innych, Marysieńki wpadły na pomysł, by koleżanki i kolegów po fachu ugościć także do siebie. Owocem starań członkiń zespołu są „Szpacze Trele-Morele”. Styczniowa impreza o kabaretowo-biesiadnym charakterze stała się już lokalną tradycją - docenianą i lubianą, co potwierdza wysoka frekwencja oraz udział zespołów również z odległych krańców regionu. „Bo gdzie jest piosenka, tam jest wesoło” - jak śpiewają gospodynie. Przegląd nie ma charakteru konkursu, dzięki czemu miejsce rywalizacji zajmuje - wpisana w integrację - radość z bycia razem i cenna okazja do wymiany doświadczeń.
5/2019 (1228) 2019-01-30


Kilkanaście osób, w tym 11 niepełnosprawnych intelektualnie i cztery fizycznie, znajdzie zatrudnienie w zakładzie rękodzieła artystycznego, który powstał dzięki Fundacji Leny Grochowskiej. W planach jest też budowa mieszkań wspieranych, gdzie nauczą się samodzielności.

Fundacja Leny Grochowskiej, której twórcami są Lena i Władysław Grochowscy, od lat współpracuje z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, m.in. organizując plenery malarskie i konkurs sztuki nieprofesjonalnej „Szukamy Nikifora”. Spotkania te uświadomiły fundatorom problemy, z jakimi na co dzień muszą mierzyć się niepełnosprawni artyści i ich rodziny. Pierwszy to niewystarczająca integracja z otoczeniem, a co za tym idzie - zerowe szanse na znalezienie zatrudnienia na lokalnym rynku pracy. Druga kwestia to brak mieszkań, w których osoby te mogłyby zamieszkać, gdy zabraknie rodziców. - Nie oszukujmy się, gros ludzi, którzy u nas są, to osoby 30,40, a nawet 50-letnie. Rodzice się starzeją i za chwilę ich dzieci będą skazane na pomoc dalszych krewnych albo dom pomocy społecznej - mówi Aneta Żochowska, kierownik zakładu.