Opinie
21/2019 (1244) 2019-05-22
„Kupuj POLSKIE”, „Wybierając POLSKIE produkty, wspierasz POLSKICH przedsiębiorców!”. - Celem promowanej przez nas akcji Patriotyzm Gospodarczy jest budzenie świadomości wspólnoty społecznej - mówi Bogdan Hałucha z organizacji Nasz Świadomy Rozwój.

Inicjatywa - jak tłumaczy - wyszła od środowisk patriotycznych i katolickich działających w Siedlcach. Myśl o wspieraniu rodzimych produktów i producentów to efekt współdziałania wielu organizacji, m.in.: Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych, Młodzieży Wszechpolskiej, Naszego Świadomego Rozwoju, ugrupowania Ruch Narodowy, Federacji dla Rzeczypospolitej czy Stowarzyszenia Patriotyczne Siedlce. - Naszym zadaniem jest pomoc ludziom w budzeniu świadomości wspólnoty społecznej. A współtworzenie społeczeństwa, o czym dobrze wiemy, obejmuje wiele płaszczyzn, m.in. patriotyzm gospodarczy - tłumaczy B. Hałucha. - Innymi słowy: wspierając siebie i swoich, pomagamy sobie wzajemnie. Wybierając polskie towary, przyczyniamy się do poprawy kondycji gospodarki. Ten mały gest w rzeczywistości ma wielkie znaczenie także dla nas - przekonuje.
20/2019 (1243) 2019-05-15
Szlak św. Jakuba, który właśnie przeszedł trzeci raz mimo amputacji nogi, przypomina jego życie: wędrówkę pełną niespodziewanych spotkań, niezwykłych ludzi, ale też smutku, cierpienia, ale nade wszystko - nadziei.

Grzegorz Polakiewicz, choć wygląda dość niepozornie, emanuje ciepłem i spokojem. Jak przyznaje, teraz dochodzi do siebie po powrocie z Camino, gdzie doszedł o własnych siłach po raz trzeci. - To coś najpiękniejszego, co mi się w życiu przytrafiło - przyznaje, dodając, że właśnie ta przygoda sprawiła, iż zechciał się nią podzielić. Przy okazji również innymi wydarzeniami ze swojego życia, które - choć dość krótkie - obfitowało w wiele zdarzeń. Nie miał łatwego życia. Nie pomagała świadomość, że ojciec próbował powiesić jego i jego mamę. Potem pojawiły się problemy zdrowotne, z czasem coraz poważniejsze, w efekcie czego musiał przejść amputację nogi. Kiedy pojawiła się szansa na protezę i normalne funkcjonowanie, płomień nadziei zgasł dość szybko, bo okazało się, że proteza powoduje otwieranie się rany w nodze. Mimo usilnych prób wielu specjalistów i życzliwych ludzi nie udało się. Jednak zawsze, kiedy pojawiały się schody, Grzesiek nie poddawał się, tylko mozolnie je pokonywał, nie tracąc przy tym wiary.
20/2019 (1243) 2019-05-15
Alkoholiczka z torebką o równowartości średniej krajowej? Dobre sobie. Tymczasem… to właśnie ja! Do niedawna. Początki mojego życia w trzeźwości przypominały otwartą ranę: bolało bez szans na znieczulenie. Na szczęście po trzech latach abstynencji bardziej rozumiem i - co ważne - zaczynam lubić siebie. Mam na imię Anna. Jestem alkoholiczką!

Odkąd pamiętam, byłam typem „chłopczycy”. Ojciec chciał syna, a urodziłam się ja. Byłam zakompleksiona: gruba, z młodzieńczym trądzikiem. Jako nastolatka szybko jednak zorientowałam się, że chłopcy bujają się w laskach, ale na kumpele wybierają dziewczyny podobne do mnie: towarzyskie, a przy tym znające się na grubiańskich żartach. Dzielnie dotrzymywałam im kroku w pubach i na meczach. Na szczęście nauka nie sprawiała mi problemu, więc po maturze poszłam na ekonomię. Pięć lat melanżu - piękny czas… Później była praca. Miałam „łeb” do słupków, więc szybko awansowałam, stając się szefem jednego z działów w firmie ubezpieczeniowej. Żeby złapać klienta, trzeba było go wcześniej odpowiednio urobić, stąd zakrapiane kolacje i wyjazdy integracyjne. Pół butelki wina dziennie szybko stało się normą, a w weekendy lała się wódka. „Nie ma to jak czysta” - komentowałyśmy z koleżanką.
19/2019 (1242) 2019-05-08
Antyklerykalizm znów staje się modny. Przybiera różne formy: raz jest agresywny, toporny, innym razem podstępny i inteligentny. Jak to bywa od lat w naszej polskiej rzeczywistości, próbuje się go wprzęgać w kampanie wyborcze.

Z ubiegłoroczną premierą filmu „Kler” wiele środowisk wiązało ogromne nadzieje. Liczono, że sukces kasowy przełoży się na zmianę społecznych nastrojów. Ciężkie oskarżenia miotane przez Smarzowskiego miały wzbudzić falę, która pośrednio pozwoli „totalnej opozycji” odwrócić niekorzystne sondażowe trendy. Nieprzypadkowo tuż przed wyborami do PE zaplanowano premierę innego filmu, realizowanego przez Tomasza Sekielskiego (związanego z „zaprzyjaźnioną” z opozycją stacją TV) pt. „Tylko nie mów nikomu”, zapowiadanego już od jesieni jako absolutna sensacja. Udzielając głosu ofiarom pedofilii, ma on rzekomo wstrząsnąć opinią publiczną i sprawić radykalną zmianę preferencji Polaków. Skoro przed laty numer z panią Sawicką (roniącą łzy na wizji, nieszczęsną ofiarą agenta Tomka) wypalił, dlaczego tym razem miałoby się nie udać? Wiadomo, twardzieli poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale jak (kampanie wyborcze) kończą.
19/2019 (1242) 2019-05-08
Bieganie o 6.00 rano mimo początku pracy o 6.30, pobudka w nienagannym stylu czy wieczorna romantyczna kolacja w pięknej scenerii co wieczór… Naprawdę tak wygląda życie każdego z nas?

W sieci tak. W rzeczywistości już nie. Wiele osób uważa się za gorszych, bo koleżanka, kolega mają lepsze życie, ciekawe podróże, atrakcyjną pracę i nietuzinkowe hobby. Tylko czy na pewno ich życie takie jest? Całkiem niedawno każdy z nas mógł w telewizji obejrzeć filmik reklamowy, który pokazywał życie kilku osób z dwóch perspektyw: w rzeczywistości i w sieci. I tak młody mężczyzna jest zbyt zmęczony lub po prostu nie lubi biegać, ale we wczesnych godzinach porannych jedzie samochodem poza miasto, żeby pstryknąć sobie zdjęcie z joggingu i- siedząc na masce auta - zamieścić je w internecie. W oczach innych jawi się jako wysportowany, zdyscyplinowany, pełen pasji. Młoda dziewczyna budzi się rano, szybko robi makijaż, wraca do łóżka, po czym robi sobie zdjęcie w pościeli, by podzielić się z całym światem, jaka piękna jest po przebudzeniu. Koleżanki zazdroszczą jej, bo one tak rano nie wyglądają… Smutne? Owszem.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Zwątpienie to częsty gość ludzkiego serca. Jego nieodłącznymi towarzyszami stają się lęk, obojętność, obawa przed porażką. Są ludzie, którzy podejmują walkę tylko wtedy, gdy mają pewność wygranej. Inni w ogóle do niej nie przystępują, biorąc w życiu wszystko, jak leci.

Wydaje się, że „filozofia białej flagi” zaczyna dziś dominować nie tylko na poziomie struktur politycznych, przemian społecznych (sprytnie przemyca ją do naszych umysłów inżynieria społeczna), ale w codziennych, zwyczajnych relacjach. Przy mnogości gotowców, ekspansji systemu klienckiego (dysponujesz określonym zasobem gotówki - kupujesz - masz) wielu ludzi przestało walczyć (z wyjątkiem tego, co niesie komfort, przyjemność) o cokolwiek: miłość, wierność, zasady. Nie walczą o świętość, ponieważ wydaje się zanadto abstrakcyjna. Podobnie jest z grzechem. Skoro wszystko staje się relatywne, zmienne, moralność zaś - na co zwrócił uwagę papież senior Benedykt XVI w swoim niedawno opublikowanym, znakomitym eseju - „może być określona wyłącznie przez cele ludzkiego działania” i nie ma nic absolutnie dobrego, jak też absolutnie złego - nie warto rozpoczynać bitwy. Bo i po co?
18/2019 (1241) 2019-05-01
Być strażakiem ochotnikiem oznacza służyć ludziom, stać na straży bezpieczeństwa oraz działać w myśl maksymy: „Bogu na chwałę, ludziom na pożytek”. - To odpowiedzialna służba, która niejednokrotnie wiąże się z ratowaniem życia ludzkiego - podkreśla Mariusz Mikołajewicz, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Podnieśno w gminie Suchożebry.

Jedną z najstraszniejszych plag minionych wieków były pożary. Szczególnie duże spustoszenie czyniły na wsiach, gdzie budowano drewniane domy kryte słomą. Brakowało osób potrafiących gasić szalejący ogień. Z czasem coraz większą uwagę zaczęto przywiązywać do ochrony przeciwpożarowej, modyfikując prawo i powołując ludzi, których zadaniem była walka z ogniem. Pierwsze zorganizowane jednostki pożarnicze, będące prekursorami obecnej OSP, powstały w drugiej połowie XIX w. Obecnie w województwie lubelskim działa 1585, a w mazowieckim 1875 ochotniczych straży pożarnych.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Czy łuna nad Notre Dame może stać się iluminacją narodowej duszy Francji i sprawi, że znów będzie ona prawowicie zwać się „najstarszą córką Kościoła? Takie i podobne pytania w ostatnim czasie padały wiele razy. Jak brzmi odpowiedź?

Szok, jaki przeżył świat, patrząc bezradnie na pożar katedry, minął. Nowe newsy, emocje, codzienność wyparły go bezpowrotnie. Podobnie, jak to miało miejsce w Polsce po odejściu św. Jana Pawła II, katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Doniesienia o śmierci kilkuset ofiar w Sri Lance, bombach, jakie wybuchły w kościołach w Wielkanoc, zabijając niewinnych ludzi, którzy przyszli, aby świętować zmartwychwstanie Chrystusa - w tym wiele dzieci - zauważyli już tylko niektórzy. To daleko od nas - zapewne wielu pomyślało. Nie dociera tam CNN, nie utrzymują korespondentów telewizyjni potentaci. Bo i po co? Biedota, niewarta uwagi. Ważniejszy jest strajk nauczycieli, ciąg dalszy politycznej nawalanki, jaka codziennie wylewa się z newsroomów rodzimych serwisów informacyjnych.
17/2019 (1240) 2019-04-24
Bóg uzdrowił mnie jak paralityka. Powiedział: „wstań, weź swoje łoże i idź”. Kiedyś byłam sparaliżowana i dlatego teraz nie mogę czuć się lepsza od innych, bo upadłam niżej niż wielu. W swoim nawróceniu nie mam żadnej zasługi. On uczynił wszystko.

Od tamtych wydarzeń minęło 13 lat. Przez ten czas Pan przygotował mnie, abym śmiało potrafiła mówić o swoim grzechu i wielkim Bożym miłosierdziu. Wychowałam się w rodzinie niepraktykującej. Rodzice początkowo chodzili do kościoła co niedzielę, ale z biegiem lat robili to coraz rzadziej. W końcu stali się wyłącznie świątecznymi katolikami. Znałam podstawowe modlitwy, ale nie modliłam się zbyt często. Jako dziecko i nastolatka byłam bardzo radosna i aktywna. Rodzice wychowywali mnie troskliwie. Stałam się mocno rozpieszczoną jedynaczką. Pan Bóg obdarzył mnie wieloma talentami, nauka nie sprawiała mi problemów. Byłam lubiana i bardzo towarzyska, angażowałam się w wiele wydarzeń, uczęszczałam na wszystkie możliwe kółka zainteresowań, wygrywałam szkolne konkursy przedmiotowe. Czułam się kowalem swojego losu.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Zmartwychwstanie nie unieważnia krzyża. Czasem sprawiamy wrażenie, jak byśmy - spiesząc razem z uczniami, biblijnymi kobietami, aby przekonać się że On żyje - chcieli jak najszybciej zapomnieć o Wielkim Piątku. Ale przecież nie byłoby radości poranka wielkanocnego, gdyby nie samotność Jezusa na Golgocie, okrutna męka i Jego tak bardzo ludzkie „Eli, Eli, lama sabachthani”.

Dni poprzedzające Zmartwychwstanie Chrystusa przyjęło się w tradycji Kościoła nazywać wielkimi: Wielki Tydzień, Wielki Czwartek, Piątek, Sobota. I wreszcie - Wielka Noc! Intencja jest oczywista: historia Jezusa, która dopełniła się na Golgocie i rozświetliła świat nadzieją w Niedzielny Poranek, to fundament wiary - sens wszystkiego. Przezeń Bóg przypieczętował przymierze z ludźmi, ostatecznie i definitywnie określił odwieczny plan, jaki powziął wobec każdego nas: uwolnienie z jarzma grzechu i śmierci, zbawienie. „[…] Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” - pisał św. Paweł (por. 1 Kor 15,14). Apostoł doskonale rozumiał wagę wydarzeń paschalnych - my mamy z nimi spory kłopot.