To, co w ostatnich czasach dzieje się wokół Kościoła w Polsce,
nie sposób nie nazwać działaniem złego ducha.
Owszem, początkowo wydawało się, że do czynienia mamy z ludźmi, którym „króliczki w głowie burmistrzują” (by odwołać się tylko do wspaniałego dzieła Cervantesa) lub też ideologicznie zmutowanymi w swym myśleniu osobnikami homo sapiens. Niestety, skoordynowanie tych akcji, a także z pozoru nierozumne wystąpienia chociażby młodych ludzi, którzy np. pomalowali Bogu ducha winne figury stacji Drogi Krzyżowej w jednym z sanktuariów, wskazuje jednoznacznie, iż mamy do czynienia nie tyle z ludzkim pomysłem, ile raczej z całokształtem diabolicznego planu. I nie chodzi o oskarżenia związane z niektórymi „czarnymi owcami” w szeregach duchowieństwa, bo myśląc o nich, sam osobiście mam chęć przywrócić do życia inkwizycję i to najlepiej w wydaniu anglikańskim (najbardziej sadystyczną i najbardziej krwawą). Problem bowiem leży nie w tym, co spektakularne i wywołujące sensację w społeczeństwie, lecz w tym, co zaakceptowaliśmy jako „normalne”. Nawet jeśli tylko poprzez przyzwyczajenie się do tego, że istnieje.
Owszem, początkowo wydawało się, że do czynienia mamy z ludźmi, którym „króliczki w głowie burmistrzują” (by odwołać się tylko do wspaniałego dzieła Cervantesa) lub też ideologicznie zmutowanymi w swym myśleniu osobnikami homo sapiens. Niestety, skoordynowanie tych akcji, a także z pozoru nierozumne wystąpienia chociażby młodych ludzi, którzy np. pomalowali Bogu ducha winne figury stacji Drogi Krzyżowej w jednym z sanktuariów, wskazuje jednoznacznie, iż mamy do czynienia nie tyle z ludzkim pomysłem, ile raczej z całokształtem diabolicznego planu. I nie chodzi o oskarżenia związane z niektórymi „czarnymi owcami” w szeregach duchowieństwa, bo myśląc o nich, sam osobiście mam chęć przywrócić do życia inkwizycję i to najlepiej w wydaniu anglikańskim (najbardziej sadystyczną i najbardziej krwawą). Problem bowiem leży nie w tym, co spektakularne i wywołujące sensację w społeczeństwie, lecz w tym, co zaakceptowaliśmy jako „normalne”. Nawet jeśli tylko poprzez przyzwyczajenie się do tego, że istnieje.