Opinie
16/2019 (1239) 2019-04-17
Zmartwychwstanie nie unieważnia krzyża. Czasem sprawiamy wrażenie, jak byśmy - spiesząc razem z uczniami, biblijnymi kobietami, aby przekonać się że On żyje - chcieli jak najszybciej zapomnieć o Wielkim Piątku. Ale przecież nie byłoby radości poranka wielkanocnego, gdyby nie samotność Jezusa na Golgocie, okrutna męka i Jego tak bardzo ludzkie „Eli, Eli, lama sabachthani”.

Dni poprzedzające Zmartwychwstanie Chrystusa przyjęło się w tradycji Kościoła nazywać wielkimi: Wielki Tydzień, Wielki Czwartek, Piątek, Sobota. I wreszcie - Wielka Noc! Intencja jest oczywista: historia Jezusa, która dopełniła się na Golgocie i rozświetliła świat nadzieją w Niedzielny Poranek, to fundament wiary - sens wszystkiego. Przezeń Bóg przypieczętował przymierze z ludźmi, ostatecznie i definitywnie określił odwieczny plan, jaki powziął wobec każdego nas: uwolnienie z jarzma grzechu i śmierci, zbawienie. „[…] Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” - pisał św. Paweł (por. 1 Kor 15,14). Apostoł doskonale rozumiał wagę wydarzeń paschalnych - my mamy z nimi spory kłopot.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Wygląda na to, że nagły wysyp twórczości strajkujących pedagogów mocno poruszył współobywateli. Niektórych rozśmieszył, u innych uruchomił gen niedowierzania, jeszcze innych przeraził.

Obrońcy twórczości wszelakiej argumentują starym szlagierem, że „śpiewać każdy może”. To uzasadnienie malkontenci zbijają kontrargumentem, że jeśli nawet może, to niekoniecznie musi wrzucać to do internetu. Obywatele środka stoją z kolei na stanowisku, że skoro już musi, no to niech i może. Albo odwrotnie. W każdym razie właśnie jakoś tak. Rzecz w tym, że wszystko ma swoje konsekwencje. I granice. Podrygujący w rytm znanych hitów strajkowicze i teksty licytujące krowy, świnie i nauczycieli zdecydowanie psują obraz słusznego skądinąd protestu. Poczesne miejsce w strajkowej twórczości zajmują też słowa „godność” i „pogarda”. Te w kontekście domagania się godności i doświadczania pogardy. Nieustająco obecna w naszym życiu zasada Kalego nakazuje protestującym domagać się godności dla siebie i jednocześnie pozwala mieszać z błotem tych, którzy z różnych powodów zdecydowali się nie strajkować, a nawet tych, którzy zawiesili strajk tylko na czas uczniowskich egzaminów.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Co jest fascynującego w rozprzestrzeniającym się blasku? Nie uderzenie światła w oczy przyzwyczajonych do ciemności ani też nagłe ujrzenie szerszej perspektywy.

Tych zazwyczaj możemy się domyślać lub je sobie wyobrażać. Fascynująca jest uciekająca granica pomiędzy tym, co z ciemności, a tym, co ze światła. Blask nagłego światła przesuwa ją coraz bardziej i bardziej do tego stopnia, że w ogóle nie dostrzegamy jej istnienia. A to błąd. Bo nikt nie umie ocenić ani docenić światła, jeśli nie widzi jego antytezy. Nie oznacza to jednak, że ciemność jako antyteza światła jest konieczna do jego zrozumienia, lecz tylko tyle, że istotę blasku można lepiej i dokładniej zrozumieć, gdy widzi się jego granicę. Dlaczego jednak taka refleksja powstaje we mnie, gdy noc rozpalona zostaje światłem paschalnej świecy, a radosne Alleluja bieży od głębi ludzkiego serca aż po wyżyny niebios? Otóż dlatego, że nasza radość wielkanocna jest zbyt łatwa i prosta. Drży w niej nie wizja galilejskich powrotów, ile raczej pragnienie pozostania na łatwych brzegach teologicznych określeń, moralizatorskich kazusów, ornamentów felietonistyczno-homiletycznych czy też ciosania postumentu pod własny posąg (jak zawsze cielca z metalu). A światło domaga się ciemności.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Bracia kapucyni kontynuują remont bialskiego klasztoru i kościoła św. Antoniego. Plany rewitalizacyjne są bardzo szerokie, ale i kosztowne.

Zakonnicy przybyli do Białej Podlaskiej w 1968 r. z polecenia bp. Ignacego Świrskiego, dzisiejszego sługi Bożego. Ich głównym zadaniem miała być katechizacja młodzieży ze szkół średnich. Objęli XVII- wieczny kompleks, który przez wiele lat był siedzibą franciszkanów reformatów. Obiekty zostały ufundowane i wyposażone przez Radziwiłłów. Dziś są jednym z ważniejszych zabytków w mieście. - W 2012 r. na parterze klasztornego korytarza odkryto ciekawe polichromie. Przedstawiają one m.in. sceny z życia św. Franciszka i św. Klary, którą pokazano z monstrancją, gdyż była bardzo rozkochana w Najświętszym Sakramencie. Polichromie - częściowo wtedy odsłonięte i zakonserwowane - chcielibyśmy odkryć w całości i odpowiednio zabezpieczyć. Staraliśmy się o dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Niestety, pierwszy wniosek został rozpatrzony negatywnie. W tym roku znów złożyliśmy stosowne pismo i czekamy na odpowiedź, która mamy otrzymać w miesiącach wakacyjnych - mówi br. Bogdan Augustyniak, gwardian Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Białej Podlaskiej.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Od marca 2018 r. w Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Warszawie czynna jest wystawa „Dowody zbrodni. Przedmioty z Łączki w pawilonie X więzienia na Rakowieckiej”. Wśród ok. 200 przedmiotów odnalezionych przy szczątkach ofiar komunizmu znajdują się dwa medaliki z wizerunkiem Matki Bożej Kodeńskiej.

Kwatera Ł na Cmentarzu Powązkowskim przez wiele lat była przedmiotem tajemnicy państwowej. - To miejsce oficjalnie miało nie istnieć - podkreśla Kamila Sachnowska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej, tłumacząc, dlaczego prawda o nim ujrzała światło dzienne dopiero kilka lat temu. W wyniku prac ekshumacyjnych prowadzonych w latach 2012-2017 przez zespół Instytutu Pamięci Narodowej pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka odnaleziono tutaj szczątki ok. 300 ofiar komunizmu - bohaterów pierwszej i drugiej konspiracji, żołnierzy września 1939 r., powstańców warszawskich, cichociemnych, którzy w latach 1948- 1954 osadzeni byli i straceni w więzieniu mokotowskim (więzieniu przy ul. Rakowieckiej). Do prezentowanych na wystawie „dowodów zbrodni” należą drobne osobiste przedmioty: guziki, grzebienie, fragment okularów, buty, lusterko, medaliki. W świetle zbrodni, jakiej dokonano na ich właścicielach, te „drobiazgi” stają się bardzo wymowne. Dla rodzin pomordowanych mają rangę relikwii.
16/2019 (1239) 2019-04-17
W sobotę 27 kwietnia parafia katedralna uroczyście obchodzić będzie jubileusz 100 lat istnienia. - Będziemy świętować dokładnie 100 lat po podpisaniu przez bp. H. Przeździeckiego dekretu ustanawiającego parafię Niepokalanego Poczęcia NMP - zaznacza ks. kan. Grzegorz Suchodolski.

Zachęcając do udziału w obchodach rocznicowych, proboszcz parafii katedralnej, zauważa, że 27 kwietnia 1919 r. przypadała niedziela po świętach Zmartwychwstania Pańskiego, tzw. domenica in albis - biała niedziela, dzisiaj zwana Niedzielą Miłosierdzia. - Nawet w strukturze kalendarza liturgicznego jest to prawie ten sam dzień. Ma to dla nas wymiar symboliczny, niemniej bardzo ważny - mówi. Centralnym punktem rocznicowych obchodów będzie Eucharystia o 12.00, odprawiana pod przewodnictwem kard. Stanisława Ryłki, który obecnie jest archiprezbiterem bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie, a przez ponad 20 lat odpowiedzialny był z ramienia Watykanu za organizację Światowych Dni Młodzieży. Mszę będą koncelebrowali z nim biskupi siedleccy oraz wszyscy żyjący dotychczasowi proboszczowie i wikariusze parafii katedralnej. W koncelebrze wystąpią także proboszczowie wszystkich parafii siedleckich, księża wywodzący się z parafii katedralnej, jak też księża, którzy mieszkają bądź pracują na terenie tejże parafii. Zaproszenia skierowano w sumie do ok. 150 kapłanów.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Parafia Bożego Ciała wzbogaciła się o jedną z najcenniejszych relikwii chrześcijańskich: Święte Relikwie z Korony Cierniowej Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Skarb z niebios. Jak trafiły do Siedlec? Wszystko wskazuje, że palce maczała w tym święta od ciernia i róży, czyli św. Rita.

- Jak wspaniały jest Bóg w Opatrzności swojej i jakimi darami potrafi obdarzać przez swoich świętych, mogą powiedzieć wierni z parafii Bożego Ciała, gdzie każdego 22 dnia miesiąca gromadzą się tłumy, aby prosić o potrzebne łaski miłosiernego Boga za przyczyną św. Rity. Otrzymanych łask jest coraz więcej, ale święta na tym nie poprzestaje i działa tak, jak Bóg chce - mówi proboszcz parafii ks. prałat Stanisław Wojteczuk, przypominając, iż patronka spraw trudnych i beznadziejnych jest świętą, która miała na czole stygmat - ranę od kolca z korony cierniowej Jezusa. - Pragnienie zjednoczenia z cierpiącym Chrystusem było u Rity tak wielkie, że Bóg udzielił jej nadprzyrodzonego daru i wielkiego wyróżnienia. Otrzymała stygmat ciernia Chrystusowego. Miało to miejsce w Wielki Piątek 18 kwietnia 1442 r. Rita udała się wraz z siostrami do kościoła parafialnego, aby wziąć udział w uroczystościach. Przybył na nie franciszkanin o. Jakub, jeden z najsłynniejszych kaznodziejów. W homilii nawiązał do siedmiu ostatnich słów Chrystusa na krzyżu.