Aktualności
Wiodącym tematem tej niedzieli jest modlitwa. Bóg w swoim słowie daje nam nie tylko pouczenia, ale i wspaniałe przykłady dobrej modlitwy, która przecież powinna być najważniejszym elementem życia chrześcijańskiego.
Choć od czasów, w których żyła św. Anna, minęły wieki, ludzie wciąż powierzają jej to, co najcenniejsze - swoje rodziny, troski i nadzieje. A ona słucha, pociesza, wspiera.

W jej sanktuarium pod Częstochową nie brakuje łez, nadziei i dowodów na to, że babcia zawsze znajdzie sposób, by przemówić wnukowi do serca. Nawet jeśli tym wnukiem jest sam Jezus. Św. Anna - matka Maryi, babcia Jezusa - to jedna z najbardziej znanych kobiet w historii zbawienia. Choć o jej życiu niewiele mówią Ewangelie, to apokryfy i wielowiekowa tradycja ukazują ją jako kobietę silnej wiary, niezłomnej nadziei i głębokiej miłości. Dziś jest patronką rodzin, matek, babć i wszystkich tych, którzy - jak ona kiedyś - długo czekają: na dziecko, na pokój w sercu, na uzdrowienie w rodzinie, na cud.
To nasze rekolekcje, namiastka pielgrzymki fizycznej i świetny sposób na integrację w parafii - mówią uczestnicy spotkań organizowanych w ramach duchowego pielgrzymowania.

Podkreślają, że taka łączność z pielgrzymami przyczynia się do ożywienia wiary i daje dużo radości. Widok pielgrzymów wyruszających na Jasną Górę zawsze budzi wzruszenie i wdzięczność, że ciągle są wśród nas ludzie, którzy nie żałują swego czasu i przez kilkanaście dni w różnych, często trudnych warunkach idą pieszo do Częstochowy. W drodze modlą się, rozmyślają, śpiewają, rozmawiają z braćmi i siostrami, ale też walczą ze swoim zmęczeniem, słabością i myślami. Podziwiamy ich i trzymamy kciuki (najlepiej na różańcu), by szczęśliwie dotarli do celu.
Kilka dni temu w ponad 80 polskich miastach przeszły demonstracje przeciwko nielegalnej migracji. W wielu miejscach burzliwe.

Padło sporo słów, także mocnych. Z drugiej strony słyszymy z ust przedstawicieli Kościoła, iż „każdy człowiek ma prawo wybrać sobie miejsce do życia”, gdzie chce i jak chce. Jak to wszystko pogodzić? Od lat młodzi, często agresywni mężczyźni szturmują wschodnią granicę Polski - nikt już dziś nie ukrywa, że chodzi o wojnę hybrydową. Od tygodni ruch obywatelski nie pozwala na bezkarne (wszystko wskazuje na to, że z „błogosławieństwem” Donalda Tuska mającego swoje długi do spłacenia wobec Niemców) przerzucanie do Polski ludzi bez dokumentów (za to z ajfonami oraz nadziejami na lepsze i lekkie życie) zza Odry.
Od 16 lat Francesce Sgobbi mieszkającej w Fiumicello, niewielkim miasteczku na północy Włoch, objawia się bł. ks. Jerzy Popiełuszko.

Był 7 lipca 2009 r., kiedy Włoszka ujrzała ks. Popiełuszkę po raz pierwszy. Dzień wcześniej jej mąż w szpitalu w Palmanova przeszedł poważną operację. Francesca czuwała przy nim nieustannie. Tego pamiętnego dnia postanowiła po południu odwiedzić katedrę. W sklepiku z dewocjonaliami kupiła pamiątkę, po czym weszła do świątyni. Modląc się przed obrazem Matki Bożej, zobaczyła przed sobą księdza. Zapytała go, czy pobłogosławi tę pamiątkę. Zrobił to chętnie i szybko odszedł. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy w kolejnych dniach.