Ks. Jan Twardowski w swoim „Niecodzienniku” przypomniał anegdotę o tym, jak pewien profesor teologii prowadził w zastępstwie katechezę dla przedszkolaków. Chodził wśród dzieci, głaskał je po głowie i powtarzał: „Pamiętajcie: Bóg jest transcendentalny!”.
Kościół
Msze dla spacerowiczów. Spotkania przedmałżeńskie dla zabieganych. Dwuminutowe kazania. Kaplice przy supermarkecie, spowiedź w centrach handlowych. Pospieszna modlitwa w drodze do autobusu. Wiara „przy okazji”. Niby wszystko OK, ale pozostaje niedosyt. Coś mi tu nie gra.
Mój znajomy miał tydzień temu wesele. U chrześnicy. Dowiedział się o nim w dość niekonwencjonalny sposób. Cztery miesiące wcześniej matka dziewczyny, mijając go na ulicy, poinformowała bezceremonialnie: - No Zbyszek, szykuj kasę! Kaśka za mąż wychodzi!
Mówi się, że trudno jest żyć, nie mając przyjaciół. Powiem więcej: jeszcze trudniej, nie mając wroga! Wróg jest konieczny jak światło słońca! Jak powietrze! Gdy nie ma wroga, najlepiej go sobie wymyślić, poszukać w świecie wirtualnym. A gdy się znajdzie - odetchnąć z ulgą.
Jaki jest sens kolędy? Ksiądz był u nas wczoraj - zajęło mu to raptem 7 minut. Tłumaczył, że ma jeszcze do odwiedzenia 30 mieszkań. Rozumiem. Ale w takim razie po co to wszystko? Parę zdawkowych słów, kilka uśmiechów - i dalej… Wielu osobom wizyta księdza kojarzy się z kopertą. Tym bym się akurat nie przejmował, bo najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy dają najmniej albo wcale. Moje pytanie jest następujące: czy wy, księża, próbujecie szukać jakiejś formuły, który by tę tzw. kolędę ożywiła? Pozdrawiam. Przemek
Słowo staje się odpersonalizowane, ostre jak brzytwa - pozostaje na długo w pamięci telefonu. Trudniej je wybaczyć, usprawiedliwić. Często pozbawia szans na obronę. Staje się znakiem geniuszu i zarazem ludzkiego upadku…
Dzieje się coś dziwnego z nami. Z jednej strony chcielibyśmy, by chrześcijaństwo wraz ze swoją symboliką, systemem wartości zajmowało poczesne miejsce w kulturze, przestrzeni publicznej, z drugiej - niewiele robimy, by tak się rzeczywiście stało.
Bardzo trudno dziś mówić o sumieniu. Nie potrafimy go opisać, przyporządkować mu kryteriów, wedle których dokonują się jego osądy. Wielu traktuje je jako niepotrzebny balast, przeszkadzający tylko w budowaniu świata na swoją prywatną, ludzką miarę.
Nie ma chyba osoby, która nie przeżywałaby podobnego dylematu, widząc żebrzącego pod parkanem kościoła, na trotuarze, parkingu galerii handlowej człowieka. Racji „za” jest tyleż samo co argumentów „przeciw”.
Niedawno w „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst, w którym autorka wyraziła zaniepokojenie faktem, że katoliccy księża i zakonnice coraz częściej pojawiają się w serialach TVP - w „Siostrach”, „Ojcu Mateuszu”, „Plebanii”, „Złotopolskich”, „Klanie” czy „Ranczu”. Jak się okazało, problem jest tylko z pozoru błahy.
- « Następne
- 1
- …
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- Poprzednie »