Ponieważ w polskich szkołach zaniechano już dawno wymagania od uczniów, by niektóre utwory znali na pamięć, dlatego należy dla porządku wspomnieć w początkowej fazie tego felietonu, że tytuł jest zaczerpnięty z wiersza Zbigniewa Herberta „Pan od przyrody”, a owe łobuzy są zabójcami dobrotliwego nauczyciela, który „pierwszy pokazał nam nogę zdechłej żaby”.
Komentarze
Nie bez kozery rozpocząłem cotygodniowy felieton od słów wiersza Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej. Chociaż bowiem zbliżający się pierwszy dzień kwietnia kojarzy nam się nieodmiennie ze świętowaniem łgarstwa i oszustwa, to jednak tego dnia obchodzimy również Międzynarodowy Dzień Ptaków.
Ostatnio łamy prasy katolickiej w naszym kraju, a także inne media tejże opcji, wstrząsnęła wiadomość o nowym rozporządzeniu wydanym przez Ministra Edukacji Narodowej (całkiem świadomie napisałem w rodzaju męskim, ponieważ nie odnoszę się do osoby piastującej urząd, ale do samego urzędu). Przewąchiwano w tym kolejną zakamuflowaną próbę usunięcia katechezy ze szkół.
Przeczytawszy te słowa każdy normalny człowiek wzdryga się z oburzenia i strachu. Co dopiero, gdy dowie się, że są to słowa świętej księgi jednej z religii. Tak, pochodzą one z Koranu.
Pamięć ma to do siebie, że w najmniej oczekiwanym momencie przypomina wydarzenia, ludzi i zwroty, o których raczej zdawaliśmy się zapominać. Temu prawu podlega chyba każdy, więc także i ja. Wymienione w tytule zdanie ukułem natychmiast po przeczytaniu wystąpienia Benedykta XVI do duchowieństwa diecezji rzymskiej, jakie miało miejsce w czasie dorocznego spotkania na początku Wielkiego Postu.
Ostatnimi czasy zaroiło się od ludzi, którzy ze swoistym rozrzewnieniem wspominają lata Polski Ludowej. Oczywiście pominąć należy tych, dla których były to lata prosperity, związanej z przynależnością do jedynie słusznej siły przewodniej czy też związanych ze służbami chroniącymi „konstytucyjny porządek”.
Szybkimi krokami w tym roku nadchodzi okres Wielkiego Postu. Już w najbliższą środę przyjmiemy na swoje głowy poświęcony popiół, by wspomnieć, że każdy z nas jest tylko prochem, rozsypującym się łatwo na wietrze, a siła nasza w nawróceniu i uwierzeniu w Ewangelię, czyli Dobrą Nowinę o ludzkim celu, objawioną w dziele Jezusa Chrystusa.
„Nieistniejące w milczeniu narasta...” - śpiewał swego czasu Jacek Kaczmarski. I miał rację, ponieważ to, co jest rzeczywiście istotne, zazwyczaj dokonuje się poza fleszami aparatów i okiem kamery. O ustaleniach społeczeństwo dowiaduje się zazwyczaj na samym końcu.
Przez nasz kraj przetoczyły się rozliczne manifestacje młodzieży, i nie tylko, przeciwstawiające się ratyfikowaniu przez nasze państwo umowy międzynarodowej, której celem miało być przeciwdziałanie swobodnemu obrotowi różnymi rodzajami dóbr intelektualnych w internecie, oczywiście bez wiedzy i zgody osoby uznawanej za beneficjenta tychże dóbr.
Od dłuższego już czasu jesteśmy przekonywani ze wszystkich stron, że czas uznawania Polaków za naród wierzący przeminął bezpowrotnie. Cóż, możliwa jest i taka konstatacja, jeśli weźmie się pod uwagę nie tyle uczestnictwo w czynnościach religijnych czy też ilość młodzieży i dzieci uczęszczających na katechezę w szkole, ile raczej dokonywane przez Polaków wybory życiowe oraz głoszone poglądy.
- « Następne
- 1
- …
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- …
- 71
- Poprzednie »