Niemal niezauważenie minęła w ubiegłą niedzielę 24. rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Przy tej okazji mówiło się jednak trochę o jego procesie beatyfikacyjnym (akta zostały przekazane już do Rzymu, a polscy biskupi zwrócili się do Benedykta XVI z prośbą, by ten przypadek był rozpatrywany przez watykańską Kongregację poza kolejnością).
Komentarze
Z mieszanymi uczuciami odwiedzam wszelkie sanktuaria, w których kwitnie handel dewocjonaliami, niekoniecznie pierwszych lotów artystycznych. Kiczowate figurki świętych z Matką Bożą na czele, obrazki i obrazeczki, kolorowa pstrokacizna oraz odpustowo kiczowate kolory stanowią niejednokrotnie dla mnie podstawę do szybszego powrotu w domowe pielesze.
Stoję za taką paniuśką w kolejce, kasjerka do niej: „dzień dobry”, a ta odwraca się i szuka, do kogo była ta mowa. Bo chyba uwierzyć nie może, żeby to tak do niej. A ta mała swoje, jak zaprogramowana,po kolei do wszystkich. I wiesz co?
Niektórzy mają mi za złe, że nie dostrzegam pięknych stron życia, ale wciąż doszukuję się dziury w całym. Możliwe. Nadmiernie optymistyczne spojrzenie na życie jest raczej mi obce. Wolę realizm. Może nie żyje się wówczas przyjemnie, ale przynajmniej prawdziwie.
Tak jakoś dziwnie się składa, że ostatnio wokół mnie same uroczystości wspomnieniowe. Przeżywane w szerokim i węższym gronie. Raz smutne, to znów radośniejsze. Na przykład zjazdy absolwentów.
Uświadamiamy sobie bolesny fakt odejście z tej ziemi do domu Ojca ks. bp. dr. Jana Mazura, długoletniego pasterza naszego Kościoła siedleckiego. Odejście Księdza Biskupa do Pana dla wszystkich, którzy go znali, jest wezwaniem do modlitwy dziękczynnej za to, że on stanął na drodze ich życia oraz wezwaniem do pamięci modlitewnej o wieczny pokój dla Niego w domu Ojca.
W dniu 26 września w Diecezji Siedleckiej obchodzone jest wspomnienie Matki Bożej Leśniańskiej. Liturgia tego wspomnienia ukazuje NMP jako „Matkę wiary naszej i jedności”. W dniu 26 września 2008 r., w godzinach przedpołudniowych ciężko chory Ksiądz Biskup Jan Mazur przez moment ożywił się.
Obchodzony niedawno koniec wieku XX i początek XXI wyzwolił ogromne ilości literatury katastroficznej, opisującej w oparciu o mniej lub bardziej sprawdzone przepowiednie i wróżby koniec świata, mający niechybnie nadejść wraz z końcem stulecia.
Moja szwagierka Jadźka mówi, że chyba się wygłupiła. A ja jej na to, że przecież nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni, więc nie powinno boleć. Tyle że tym razem planowo i z premedytacją. Jednak nie wygłup miał być Jadźki celem, tylko manifestacja.
Z miejsca zaznaczę, że mam zamiar trzepnąć laptopem w stół. I choć zapewne da się po tym usłyszeć dość łoskot rozlicznych nożyc, nie mam na myśli nikogo konkretnego, w co zapewne i tak parę osób nie uwierzy i znów się obrazi. Ale widać taki los.
- « Następne
- 1
- …
- 172
- 173
- 174
- 175
- 176
- …
- 182
- Poprzednie »