Moja szwagierka Jadźka mówi, że chyba się wygłupiła. A ja jej na to, że przecież nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni, więc nie powinno boleć. Tyle że tym razem planowo i z premedytacją. Jednak nie wygłup miał być Jadźki celem, tylko manifestacja.
Komentarze
Z miejsca zaznaczę, że mam zamiar trzepnąć laptopem w stół. I choć zapewne da się po tym usłyszeć dość łoskot rozlicznych nożyc, nie mam na myśli nikogo konkretnego, w co zapewne i tak parę osób nie uwierzy i znów się obrazi. Ale widać taki los.
Utyskiwanie na rzeczywistość polityczną naszego kraju staje się coraz częściej zwyczajem codziennym. Nikogo w Polsce nie dziwi już fakt krytycznego odnoszenia się do klasy politycznej, a opowieści o ludziach władzy i salonach sfer dzierżących władzę w naszym kraju stają się stałym elementem naszych spotkań rodzinnych i towarzyskich.
Mija 69 lat od 17 września 1939 r. Kampania obronna Polski przed najeźdźcami z Zachodu i ze Wschodu obrosła już legendami i opowieściami, przy czym w pamięci zbiorowej, ukształtowanej przez lata komunistycznej edukacji, bardziej uwypuklone jest działanie zbrojne przeciwko hitlerowskim Niemcom niż uderzenie w plecy walczącej Polsce, zadane przez sowiecką Rosję.
We Wrocławiu zorganizowano pierwsze w Polsce Targi Rozwodowe. I na pewno nie ostatnie. Zdaje się, że wchodzimy w nową świecką tradycję rodem z samej Ameryki. Nasi spece od robienia interesów zauważyli, że 65 tys. rozwodów rocznie to dla nich niezła gratka. Podobno chcą udowodnić, że można się rozejść łatwo i przyjemnie, nieźle się na tę okoliczność zabawić, a w dodatku pozostać w poprawnych stosunkach ze swoim eks.
Jedno ze współczesnych powiedzeń przekonuje, że wszyscy posiadamy jednakowe żołądki. W ten sposób udowadniamy sobie, że wszyscy jesteśmy równi. Czy jednak nie ma w tym pewnej przesady?
Kiedy 28 lat temu wybuchały strajki w Lublinie, mój świat chłopaka wychowanego na mieszance gierkowskiej propagandy, Radia Wolna Europa, opowieściach świadków o tym, czego w podręcznikach do historii nie dało się znaleźć, i książkach czytanych do upadłego faktycznie legł w gruzach.
Nadchodzący wrzesień, Polski Wrzesień, każdego roku pobudza mnie do refleksji. Może dlatego, że nasłuchałam się w dzieciństwie wielu związanych z nim historii.
Powodem napisania tych paru słów była pewna wypowiedź telewizyjna, na którą natknąłem się przypadkiem. Skończywszy oglądania jakiegoś filmu, przeskoczyłem kilka kanałów raczej z przyzwyczajenia niż w poszukiwaniu ciekawych programów. Zresztą miałem już zamiar oddać się we władanie Morfeusza. Natrafiłem na końcówkę programu „Szkło kontaktowe”. I ze snu już nici.
Każde święto narodowe czy też obchody ważniejszych rocznic dziejowych odświeżają spór o sposób świętowania tychże wydarzeń. Przez media, ale również przez nasze domy i środowiska, przetaczają się debaty.
- « Następne
- 1
- …
- 173
- 174
- 175
- 176
- 177
- …
- 182
- Poprzednie »