Komentarze
33/2018 (1205) 2018-08-14
Oj porobiło się przez te anomalie klimatyczne. Część autorytetów medialnych, dzielnie walczących o praworządność w naszym upalnym kraju, właśnie postanowiła zejść do podziemia! Nie, nie dlatego, że tu na powierzchni od tygodni żar leje się z nieba i żyje się naprawdę ciężko. Ich przeraża dalsza wizja życia w kraju pod wodzą naczelnika dobrej zmiany i jego wierchuszki.

„No i... po ptakach. Demokratyczny sen skończył się, pora wracać do realu” - napisała w internetach prof. Magdalena Środa. Nie pamiętam, czy zrobiła to w upalną środę, czy może była to już o wiele gorętsza sobota, ale zabrzmiało złowieszczo. - Trzeba organizować podziemie: infrastrukturę, wydawnictwa, uniwersytety (nauczanie początkowe też), trzeba zorganizować system adwokatów, którzy będą bezpłatnie wspierać tych, którzy pójdą siedzieć i system mieszkań dla tych, którzy się ukrywają, trzeba nauczyć się z powrotem robić i rozrzucać ulotki, trzeba komunikować poza systemem... - nawoływała dyżurna feministka kraju.
32/2018 (1204) 2018-08-08
Specjalistów od naprawiania Kościoła we współczesnym świecie jest wielu. Podpowiadają takie lub inne sposoby, które ich zdaniem wpłyną na podniesienie znaczenia samej instytucji i spowodują zahamowanie odpływu wiernych.

Ich często przepełniony „serdecznym zatroskaniem” głos zdaje się sugerować jak najszczersze intencje. Problem jednak w tym, że sam Kościół nie jest powołany tylko i wyłącznie do objęcia swoimi skrzydłami jak największej części populacji światowej. Owszem, ponaglany nakazem Chrystusa, dąży do ogłoszenia prawdy ostatecznej wszystkim narodom, ale właśnie w imię tej prawdy przemawia do świata. Istotą Kościoła jest niesienie i strzeżenie prawdy. A na tej drodze największym niebezpieczeństwem i zarazem największym wrogiem nie jest stawanie się przez wierzących mniejszością we współczesnym świecie, ile raczej klakieryzm wewnętrzny i wiązanie się z mniemaniami ludzkimi obecnymi we współczesnym świecie. Ta konstatacja jest szczególnie ważna w przypadku ogłoszenia przez papieża zmiany w Katechizmie Kościoła Katolickiego związanej z nauczaniem o karze śmierci.
32/2018 (1204) 2018-08-08
On budzący skrajne emocje - na boisku genialny piłkarz, poza nim dla wielu ludzi narcyz i egoista. I miejsce - kojarzone z najbiedniejszym regionem Polski, ścianą wschodnią, dziurawymi drogami, niskimi płacami i psującą statystyki stopą bezrobocia. A jednak udało się połączyć te dwa skrajne bieguny.

Znany na całym świecie Portugalczyk zawitał do stolicy województwa podlaskiego. Co prawda, jeszcze nie fizycznie, ale podobno to tylko kwestia czasu... Cristiano Ronaldo został ambasadorem Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku. Zachęca do tego, aby razem z nim ratować życie i oddawać krew. W jaki sposób, co wydawać by się mogło ekstremalnym wyzwaniem, udało się pozyskać znaną na całym świecie ikonę futbolu? W tym wypadku nie było tak trudno, ponieważ najlepszy piłkarz świata od wielu lat promuje międzynarodową akcję honorowego dawstwa krwi „Be The 1!”. Wystarczyło więc odezwać się do instytucji, która opiekuje się prawami do wizerunku zawodnika Juventusu, następnie wysłać odpowiednie dokumenty i jednocześnie poprosić o zgodę, by wykorzystać Ronaldo we własnej kampanii.
31/2018 (1203) 2018-08-01
Ponoć gdy Pan Bóg kogoś chce pokarać, to mu rozum odbiera. Kara cokolwiek sroga. W końcu rozumienie świata nas otaczającego i możliwość poznania rządzących nim praw jest jedyną skuteczną bronią człowieka wobec otaczającej go przyrody oraz umożliwia dobre i spokojne funkcjonowanie w ramach ludzkiej społeczności.

Dlatego dotkliwość tej kary jest taka silna. Zapewne dzisiaj nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, ponieważ świat ludzkich emocji i uczuć na tyle zawładną naszym działaniem, iż nie jesteśmy w stanie docenić racjonalnego charakteru naszej natury. Zastanawia mnie jednak, pod wpływem niektórych zdarzeń z ostatnich dni, czemu ta „kara” dotyka niektórych nader czynnych członków Kościoła, zwłaszcza duchownych. Być może prawdziwym jest powiedzenie, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, lecz nie do końca jestem przekonany, że działania tychże osób mają za cel ustanowienie w naszej rzeczywistości przedsionków piekła.
31/2018 (1203) 2018-08-01
Przed kilku laty mój znajomy - jak przystało na prawdziwego mężczyznę - ożenił się, spłodził syna, zasadził drzewo (możliwe, że kolejność była inna) i wreszcie postanowił zbudować dom. Zadłużył się chłopina po uszy, tyrał całymi dniami tak, że do tej pory dobrze pamięta skąd mu nogi wyrastają.

Do wykończenia wymarzonych kątów inny znajomy polecił mu znajomego majstra, który z kolei u innego znajomego… No wiadomo, prawdziwa fachura - taki można by rzec: Specjalista przez wielkie „S”. Pan Kazio starał się jak mógł, szło mu nawet nie najgorzej do chwili gdy wylał posadzki. A te, jak się niebawem okazało, zupełnie nie trzymały poziomu. Wkurzony Chrupek (bo taką ksywę w szkole miał mój znajomy) nie chciał oczywiście zapłacić chałturnikowi za spartaczoną robotę. Gdy się wreszcie dogadali, pan Kaziu, jak przystało na eksperta w swojej dziedzinie, ze spokojem w głosie wyznał Chrupkowi: - Bo widzisz pan, panie Pawełku, jaka poziomnica, taki poziom. I wyszło jak wyszło.
30/2018 (1202) 2018-07-25
Czytelnicy Gombrowicza znają zapewne fascynację, jaką przeżywał niejaki Miętus odnośnie parobka, który dlań był symbolem naturalności, wolności i prostoty. Niestety, jak zawsze w literaturze, tak i w tym przypadku wizja autora, nawet prześmiewcza, rozbiega się z rzeczywistością.

Historia cokolwiek uczy nas, iż prostota zbyt często zamieniana jest z prostactwem, a tego jakoś przez wieki nie ubywa. Przyglądając się zachowaniom „wybrańców narodu”, którzy na ten przykład postanawiają w ramach protestu przewieźć manifestantów w bagażniku samochodowym, a potem skarżą na opresyjność państwa, nie sposób nie dostrzec tego właśnie casusu pomylenia prostoty z prostactwem. Lecz nie ma co bić się tylko w piersi tychże wybrańców. Prostactwo znajduje się głębiej w naszym społeczeństwie niż nam się wydaje.
30/2018 (1202) 2018-07-25
Ludzie szukają jakichś wentyli, żeby odreagować swoje rozgoryczenie, gniew i bezradność na bezkarność tych, którzy niszczą istotną tkankę, w której żyjemy - tak reżyserka Agnieszka Holland usprawiedliwiła pisarkę Marię Nurowską (tę samą, która w latach 90 była właścicielką dworskich posiadłości w Nowej Wsi).

Nurowska (jak tłumaczy Holland - w wyniku swojego rozgoryczenia, gniewu i bezradności) poinformowała na portalu społecznościowym, że zrobiła laleczkę prokuratora Piotrowicza i wbija w nią szpilki, wyrażając jednocześnie nadzieję, że jego dni są policzone. Po namyśle stwierdziła jednak, że zadowoliłby ją mały wylew i paraliż albo jakakolwiek choroba tegoż, która by go usunęła ze sceny politycznej.
29/2018 (1201) 2018-07-18
Nie od dzisiaj wiadomo, że podstawą sprawnego i dobrego poruszania się w świecie jest posiadanie przynajmniej podstawowych informacji, których prawdziwość zapewnia niepogubienie się w rzeczywistości. Nie jesteśmy bowiem w stanie dotrzeć do całej wiedzy o świecie samodzielnie, chociażby tylko z powodu ograniczoności naszego poruszania się oraz możliwości percepcyjnych.

Dlatego od posiadanej rzetelnej wiedzy zależy zarówno nasze szczęście, jak i innych z nami żyjących. Refleksja ta przyszła mi do głowy, gdy na jednym z portali społecznościowych przeczytałem wpis znanej polskiej pisarki na temat jakiegoś wydarzenia w Indiach związanego ze zgromadzeniem założonym przez św. matkę Teresę z Kalkuty. Początkowo dość sensacyjny tekst, zawierający oskarżenia o handel dziećmi, przerodził się w sążnistą tyradę przeciwko Kościołowi jako takiemu. W tym działaniu pisarka była wspierana przez znaczną liczbę osób wylewających hektolitry pomyj na wspólnotę wierzących, jak i samych wyznawców Jezusa.
29/2018 (1201) 2018-07-18
Niepokojącego znaleziska dokonano przed kilkoma dniami w jednej z podwarszawskich gmin. Jak poinformowała Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska, natrafiono tam na ogromną wylinkę węża. A to mogło oznaczać tylko jedno: wysunął się z niej równie ogromny wąż.

Na poszukiwania groźnego gada niezwłocznie ruszyły rzesze strażaków, policjantów, terytorialsów po przysiędze, a także różnej maści ochotników ekologów, znawców przyrody, miłośników świeżego powietrza i czystej wody. „Prosimy wszystkich o powstrzymanie się przed spacerowaniem i spaniem pod chmurką w tych okolicach oraz baczne obserwowanie okolicy. Zagrożone atakiem są głównie dzieci oraz zwierzęta domowe” - grzmiały złowieszczo rozwieszane na pobliskich płotach komunikaty. Mijały kolejne doby poszukiwań i… nic. Ślady po pytonie spłynęły do rzeki wraz z pierwszą ulewą.
28/2018 (1200) 2018-07-11
Spoglądając na polską politykę w ostatnim czasie dochodzę do wniosku, iż rację miał Shakespeare, twierdząc że „więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”.

Nie chodzi jednak tylko o granice ludzkiej wyobraźni, gdyż ta dostępna jest co najwyżej umistycznionym poetom proweniencji mitologicznej, lecz dotyczy to raczej logiczności myślenia, dla której zasadniczym jest umiejętność jasnego i krytycznego wyrażania sądów o rzeczywistości bez przyjmowania czegokolwiek na wiarę lub wynajdywania twierdzeń wziętych z sufitu. Niestety, z przykrością należy stwierdzić, że nie do końca z tą logicznością w naszej polityce mam do czynienia.