Opinie
7/2019 (1230) 2019-02-13
Chcesz przekonać się, jakim będziesz rodzicem, gdy zacznie dorastać twoje dziecko, lub jak postąpiłbyś, będąc w cudzej skórze?

Do bycia rodzicem nikt nie przygotowuje. Wychowując swoje dzieci, dorośli najczęściej opierają się na własnych doświadczeniach. Ale co w przypadku, gdy nie były one najlepsze lub nie przystają do dzisiejszej, tak odmiennej rzeczywistości? Współczesna pedagogika kreśli wiele teorii i podsuwa liczne rozwiązania konkretnych problemów wychowawczych. Jednak sama teoria to za mało, a wprowadzenie jej w życie wcale nie jest takie łatwe. Pomocna może być Szkoła dla Rodziców i Wychowawców - ogólnopolski projekt w formie warsztatów. Prowadzące je w siedleckiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej psycholog, logopeda Agnieszka Dmowska oraz pedagog Małgorzata Goławska zgodnie mówią, że dla rodziców szczególnie ważna jest umiejętność rozpoznawania i nazywania emocji czy potrzeb własnych, a także dzieci.
7/2019 (1230) 2019-02-13
Kwestia wyboru imienia dla dziecka pojawia się często już na wiele miesięcy przed jego narodzinami. Jedni kierują się modą, drudzy biorą przykład z aktorów czy celebrytów. Inni natomiast szukają inspiracji w Litanii do Wszystkich Świętych.

Jak podaje portal obywatel.gov.pl, nie ma sformalizowanej listy imion, które można nadać dziecku. Trzeba jednak pamiętać o trzech zasadach. Po pierwsze - nie można nadać więcej niż dwa imiona. Po drugie - nie mogą być one ośmieszające lub nieprzyzwoite, a po trzecie - nie mogą mieć formy zdrobniałej. Dozwolony jest wybór imion obcych, niezależnie od obywatelstwa i narodowości rodziców dziecka. Mogą to być również imiona, które nie wskazują jednoznacznie na płeć, lecz powszechnie przypisuje się je do danej płci. Czym kierujemy się, wybierając imię dla dziecka i dlaczego jest to tak ważna sprawa? Po wyborze kard. Karola Wojtyły na papieża wielu chłopców zostało Karolami, Janami, Pawłami. Dziewczynki natomiast Karolinami. To zjawisko było łatwe do wytłumaczenia. Bywa jednak i tak, że rodzice wybierają dane imię dlatego, że spodobał im się bohater filmowy czy serialowy. Tak było ponad ćwierć wieku temu, kiedy w rodzimej telewizji po raz pierwszy wyświetlono telenowelę. Jej tytuł to, oczywiście, „Niewolnica Isaura”, której losy z wypiekami na twarzy śledziły miliony Polaków.
6/2019 (1229) 2019-02-05
Pojechali na drugi koniec świata, by doświadczyć wspólnoty, spotkać się z papieżem Franciszkiem i umocnić swoją wiarę. Mimo wielu różnic czuli ogromne zjednoczenie. Mówią, że było warto i już szykują się do Lizbony.

W Światowych Dniach Młodzieży w Panamie wzięło udział ponad 3,5 tys. Polaków. W tej grupie znalazło się także kilkadziesiąt osób z diecezji siedleckiej. Na pytanie, jak było, jednogłośnie odpowiadają: „gorąco, radośnie i zaskakująco”. Lot do Panamy trwał około 15 godzin. Kiedy wyjeżdżali, słupki termometrów w Polsce pokazywały kilka stopni na minusie. Gdy dotarli do Ameryki Środkowej, zderzyli się z ponad 30-stopniowym upałem. - Byliśmy ubrani na cebulkę, mieliśmy grube kurtki i zimowe buty. Kiedy wyszliśmy z samolotu, uderzyła nas fala gorącego powietrza. Na lotnisku czekali na nas wolontariusze z diecezji Colon, gdzie mieliśmy spędzić kilka najbliższych dni - wspomina ks. Paweł Bielecki z parafii Ducha Świętego w Siedlcach.
6/2019 (1229) 2019-02-05
Są święci małżonkowie, są święci rodzice, ale czyż nie byłoby pięknie mieć również świętą narzeczoną? To słowa włoskiego kapłana, który zaraz po śmierci Sandry Sabattini zaczął starać się o otwarcie jej procesu beatyfikacyjnego.

Młoda Włoszka prowadziła życie zwykłej dziewczyny. Nie doświadczała mistycznych wizji, nie była wystawiona na wielkie próby heroizmu i męczeństwa, nie żyła w zakonie kontemplacyjnym. To jej codzienność stała się święta. S. Sabattini urodziła się we włoskim Riccone w 1961 r. W wieku czterech lat zamieszkała wraz z rodzicami i młodszym bratem na plebani parafii, w której proboszczem był jej wuj. Głęboka wiara rodziców, a także otoczenie, w jakim się wychowywała, sprawiły, że stała się niezwykle wyczulona na najwyższe wartości życia i wiary. Sandrę od młodości cechowała wielka pobożność. Wielokrotnie spędzała noce na adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy domu parafialnego.
5/2019 (1228) 2019-01-30
Deklaracja „lepiej nie widzieć” jest nie tylko problemem powszechnej afirmacji ignorancji, ale staje się częścią systemu politycznego, istotnym elementem modelowania społeczeństwa. Dziś chodzi o to, by wyuczyć, wychować rzesze ignorantów, których można będzie traktować jak plastelinę, podając im na tacy poglądy, interpretując za nich świat - w zamian oferując wygodne, bezrefleksyjne życie. Wielki Brat o to zadba.

Jakiś czas temu na pudełkach papierosów zaczęto umieszczać realistyczne obrazki pokazujące zmiany nowotworowe, zdjęcia osób na łóżkach szpitalnych itp. Nic przyjemnego. Brrr... Z pomocą pośpieszył rynek. Aby uchronić palaczy przed niebezpieczeństwem utraty dobrego samopoczucia, natychmiast zaproponowano odpowiednie osłonki, którymi można zakryć nieprzyjemne ilustracje. Swego czasu spore zaciekawienie wzbudziła jedna z moich znajomych, wyciągając z torebki pakę „fajek” opakowaną... w różowe, silikonowe etui. Pali papierosy od lat. Co prawda - jak tłumaczyła - to slimy i pali „tylko” paczkę dziennie, więc, „proszę, bez przesady...”. A etui? Cóż, sumienie szarpie jedynie przy przepakowywaniu zawartości. Potem jest już OK. Można kopcić do woli, nie myśląc o konsekwencjach... Lepiej nie wiedzieć.
5/2019 (1228) 2019-01-30
Przez ponad pół wieku w Hadynowie istniał dom zakonny Zgromadzenia Sióstr „Jedność” pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Gorliwą posługę i życzliwą obecność Teresek wierni parafii Matki Bożej Dobrej Rady wspominają do dzisiaj.

Wspólnota zakonna osiedliła się w Hadynowie w 1950 r., gdy parafią kierował ks. Ignacy Sopyło, proboszcz w latach 1948-1971. Można przypuszczać, że na jego zaproszenie. Gorliwy duszpasterz, wielki człowiek, który przeszedł gehennę niemieckiego obozu zagłady Dachau, doceniał ożywienie, jakie siostry wnosiły do miejscowej społeczności. „Kościół codziennie rozbrzmiewał modlitwą, śpiewem, Bóg odbiera chwałę, szczęśliwa nasza parafia. Chrystus Pan tak blisko ma dusze kochane i nigdy nie jest samotny” - odnotował z radością w kronice parafialnej, opisując rekolekcje zakonne dla nowicjatu Zgromadzenia Sióstr „Jedność”, które w hadynowskim kościele w pierwszych dniach sierpnia 1952 r. prowadził o. Anioł Dąbrowa Dąbrowski z Zakonu Braci Mniejszych w Serpelicach. Obsada domu zakonnego istniejącego w Hadynowie do 2004 r. była dość stabilna. Od początku mieszkały w nim cztery siostry: s. Helena Janusz (1892-1977), s. Jadwiga Bilska-Gemma (1916-2004), s. Apolonia Niemirka-Małgorzata (1917-2008) oraz s. Stefania Kryńska (1926- 2003).
4/2019 (1227) 2019-01-23
Realny podział, z jakim mamy dziś do czynienia Polsce, to podział na fajnopolaków i resztę. Symbolicznym godłem tych pierwszych stał się czekoladowy orzeł, z jakim swego czasu defilował ulicami Warszawy „fajny” prezydent Bronisław Komorowski.

Wydarzenia w Gdańsku - zamordowanie przez pospolitego kryminalistę, który chciał, jak sam tłumaczyć, zasłynąć tym, że „zrobi coś wielkiego” - sprawiły, iż każde medium zaczęło odmieniać przez wszystkie przypadki zwrot „mowa nienawiści”. Nieważne, że pojęcie jest nieostre. Rada Europy określa nim „wszystkie formy ekspresji, które rozpowszechniają, podżegają, wspierają lub usprawiedliwiają nienawiść rasową, religijną, ksenofobię, antysemityzm lub inne formy nienawiści wynikające z nietolerancji, łącznie z nietolerancją wyrażoną za pomocą agresywnego nacjonalizmu i etnocentryzmu, dyskryminacją i wrogością wobec przedstawicieli mniejszości, imigrantów i osób obcego pochodzenia”. W podobnym tonie brzmią inne dokumenty - łączy jest mglistość i brak wyrazistości. Nic więc dziwnego, że może oznaczać wszystko i nic, zależnie od koniunktury i doraźnych interesów.
4/2019 (1227) 2019-01-23
Na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda optymistycznie. W końcu bezrobocie spada, a przeciętna płaca rośnie. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Duża część wydatków i ogólnie pojmowanej zamożności jest na kredyt.

Dane Krajowego Rejestru Długów pokazują, że przeciętny Kowalski w średnim wieku musi spłacać jakieś zadłużenie. Na koniec pierwszego półrocza ubiegłego roku średnia wysokość długu w Polsce przypadająca na jedną osobę zadłużoną wynosiła ponad 5,5 tys. zł. Chcemy żyć jak najlepiej i jak najwygodniej, dlatego też chętniej bierzemy kredyty, by spełniać bieżące zachcianki. Nawet gdy domowy budżet ledwo wytrzymuje obciążenie ratami, nie powstrzymuje to 30- i 40-latków, czyli najbardziej zadłużoną grupę wiekową, przed kolejnymi zakupami. Największym problemem jest podejście „nie stać nas, ale musimy to mieć”. Co trzeci Polak przyznaje, że styczeń jest dla niego finansowo najtrudniejszym miesiącem w roku - wynika z najnowszego Raportu Płatności Konsumenckich Intrum Justitia. Noworoczne problemy z dopięciem budżetu swoje źródło mają w szale grudniowych zakupów. Na prezenty gwiazdkowe wydajemy więcej niż powinniśmy - twierdzi 40% badanych. Blisko połowa Polaków (47%) nie widzi nic złego w zakupie dóbr konsumpcyjnych na raty, kredyt lub za pożyczone pieniądze.
3/2019 (1226) 2019-01-16
Młode pokolenie buja dziś zbyt mocno w elektronicznych obłokach. Nieraz słyszałam przechwalania dziadków i rodziców, którzy pękali z dumy, że ich dwu-, trzyletnia pociecha sama obsługuje tablet, że przedszkolak gra na jakimś instrumencie albo zaczyna mówić w obcym języku. Bardzo dobrze! Pytanie: czy potrafi coś jeszcze?

Czy umie złożyć ubranie i schować je do szafki? Czy jedząc słodycze, wyrzuca po sobie papierki do kosza? Czy sprząta swoje zabawki? Czy potrafi jeść kulturalnie? Obserwując otoczenie i słuchając opowieści młodszych i starszych rodziców, możemy dojść do wniosku, że wychowanie młodych ludzi idzie w jakimś dziwnym kierunku. Kształtując malucha, wprowadzamy go od razu na wyższe poziomy, zapominając o podstawach, o sprawach zasadniczych, wręcz prozaicznych. Na początku stycznia wójt jednej z podlubelskich gmin pochwalił się, że razem z ośmio- i 11-letnim synem odśnieżył 30 m chodnika, dwa zjazdy i podwórko. Spadała na niego fala hejtu. Zarzucano mu, że zmuszanie dzieci do tak ciężkiej pracy jest nieetyczne. O podobnej sytuacji opowiadała mi koleżanka. Ludzie przechodzący obok jej synów, którzy razem z tatą oczyszczali chodnik, komentowali: „Do takiej ciężkiej pracy zagonili dzieci”. Nie mogli zrozumieć, że dla chłopaków była to przede wszystkim dobra zabawa.
3/2019 (1226) 2019-01-16
Na cudzej krzywdzie szczęścia się nie zbuduje. Ale jeśli dwoje dojrzałych ludzi podejmuje decyzję, że lepiej iść przez życie razem niż w pojedynkę, to czemu ich piętnować?

Halinę znają w bloku wszyscy. Kobieta obyta, uprzejma, a i z wyglądu niczego sobie, nic więc dziwnego, że przyciąga wzrok i wzbudza emocje. „Zgorszenie tylko sieje! I żeby tak człowieka statecznego, katolika…” - podsłuchane przez okno sąsiadki nie kryły oburzenia. „Toż po ślubie są!” - upomniała najmłodsza z grona, argumentując, że pozostałe gadają, bo zazdroszczą. „A którą kiedy mąż kwiatami zaskoczył? Dlatego fart Halinki każdej solą w oku” - dodała, pielęgnując zasadę, że o nieobecnych mówić można dobrze albo wcale. Ba, gdyby tylko dłużej żyła na świecie, wiedziałaby, że tym, co najbardziej drażni ludzi, bywa cudze szczęście.