Komentarze
Ćwiczenia z ćwiczenia

Ćwiczenia z ćwiczenia

Prób było wiele… Najdłuższa trwała niewiele ponad miesiąc. Po tym czasie skończył się zapał, a górę wzięło lenistwo. No i najważniejsze - nie było widać żadnego efektu. Swoją drogą, trudno go widzieć po godzinie treningu tygodniowo. Należałoby ćwiczyć częściej. No ale się nie da... Czemu? Proszę spojrzeć wyżej, zwłaszcza na przyczynę zaczynającą się na literę l.

A w dzisiejszych czasach nie prężyć ciała na siłowni i w różnej maści klubach fitness nie jest łatwo. Codziennie na różnych stronach internetowych pytają mnie, czy mam już plan treningowy, bo jeśli nie, to: zacznij z nami, to naprawdę proste.

Bycie fit, co wiąże się z wyczerpującymi ćwiczeniami i zdrowym odżywianiem, stało się niemalże obywatelskim obowiązkiem. Nie rozciągasz swoich mięśni i nie kupujesz zdrowych produktów – jesteś na marginesie społeczeństwa. Ćwiczyć muszą dzisiaj wszyscy. I myliłby się ktoś, uważając, że dodatkowe lekcje wuefu dotyczą osób mających problem z nadwagą. Ćwiczą panie, które na pierwszy rzut oka posiadają nieskazitelną figurę. Bo już nie chodzi tylko o to, żeby osiągnąć tak przyziemny cel jak kilka centymetrów w pasie mniej. Ważniejsze są zdecydowanie głębsze efekty – gimnastyka poprawia stan ducha, umysłu, wyzwala energię itp. Masz problemy z pamięcią? Wszystko jasne – nie ćwiczysz.

Najwięcej, oczywiście poza sportowcami, wyginają się celebryci. Co rusz swoje konta społecznościowe zaśmiecają zdjęciami z siłowni ze swoimi nie mniej znanymi osobistymi trenerami. Najbardziej na tych fotkach w oczy rzucają się firmowe getry, koszulki, buty i wszystko, co tam jeszcze jest potrzebne do treningów. Ponoć istnieje teoria, która mówi, że drogie stroje do ćwiczeń działają wedle zasady: „Dobrze w tym wyglądam, więc będę więcej ćwiczyć”. I tu też upatruję swój błąd – nie przywiązywałam wagi do tego rodzaju motywacji. Co przymierzę się do zakupów profesjonalnego ekwipunku, zatapiając się w kolekcję ubrań ozdobionych trzema paskami, to tracę zapał do gimnastyki. I tak w kółko.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia jedzenia. Oczywiście musi być zdrowe i najlepiej ekologiczne. Nie jest łatwo, bo coraz to nowe produkty, zdaniem znawców tematu, powinny w naszym menu zajmować miejsce wiodące. Absolutnym hitem w dzisiejszych czasach są produkty eko. Główna ich cecha to wysoka cena. Walory ekologiczne często bowiem kończą się na etykietce. I cała para idzie w gwizdek. Ze zdrowym odżywianiem też nie jest u mnie najlepiej. A zaczęło się już w dzieciństwie. Moja babcia serwowała kromki chleba polane wodą i posypane cukrem. Dziś nie do pomyślenia. Po pierwsze – nieprzegotowana woda – chociaż ponoć w Siedlcach jest tak czysta, że swego czasu chciano ją nawet butelkować. Po drugie – cukier: kiedyś krzepił, dziś to biała śmierć. Spróbujcie przyznać się w towarzystwie, że słodzicie więcej niż jedną łyżeczkę. Wróć. Że w ogóle słodzicie. I poczekajcie na karcący wzrok towarzyszy. Strach także przyznać się do jedzenia kiełbasy czy parówek Co prawda omijam McDonalda, ale tylko dlatego, że gdzieś wyczytałam, że 30-latkowie żywiący się hamburgerami są niedojrzali emocjonalnie. Nie mogę więc zrobić przykrości swoim rodzicom.

Na szczęście koleżanka uspokaja mnie, że o kondycję można dbać, spacerując. No a ja przecież spaceruję do i z pracy, czyli generalnie dzień w dzień przez godzinę ruszam się na świeżym powietrzu. A troskę o odżywianie mogę zacząć co najwyżej od zakupu książki z dietami na oczyszczenie organizmu. Tak na próbę…

Kinga Ochnio