Rozmaitości
Źródło: Paweł Przeździak
Źródło: Paweł Przeździak

I Pieszy Rajd Śladami kpt. „Ostoi”

Blisko 40 osób wzięło udział w dwudniowym I Pieszym Rajdzie Śladami kpt. Ostoi, który odbył się w dniach 18-19 czerwca.

Jego uczestnicy, wśród których byli nie tylko mieszkańcy Łukowa i okolic, ale także Lublina i Łomianek, pokonali 28 km, by w ten sposób dać wyraz pamięci o stacjonujących w czasie II wojny światowej na terenie rezerwatu Jata formacjach wojskowych Podziemnego Państwa Polskiego, w szczególności o I Batalionie 35 Pułku Piechoty Armii Krajowej. Dzieci, w tym kilkuosobowa grupa uczniów z Zespołu Szkół w Świdrach, pokonały dystans 10 km.

Śladami pomników

Trasa rozpoczynała się na cmentarzu w Łukowie, gdzie uczestnicy modlili się wspólnie przy grobie żołnierzy poległych w 1944 r. pod Gręzówką. Następnie, pokonując kolejne kilometry przez łukowskie lasy, zatrzymywali się przy pomnikach osób, które zostawiły trwały ślad w historii Ziemi Łukowskiej. Pierwszym był pomnik samego kpt. „Ostoi”. Kolejne to: upamiętniający żołnierzy poległych 20 lipca 1944 r. w bitwie pod Gręzówką, kwatera wojskowa na cmentarzu w Gręzówce i pomnik ks. Stanisława Brzóski – bohatera powstania styczniowego. W godzinach popołudniowych cała grupa dotarła do bazy rajdu znajdującej się przy wiacie edukacyjnej Nadleśnictwa Łuków „Ostoja”. Po zakwaterowaniu i krótkim odpoczynku nastąpiła dalsza, historyczno-edukacyjna część programu.

Trochę historii

Ryszard Grafik, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Koło Łuków, opowiedział o zorganizowaniu i funkcjonowaniu obozu partyzanckiego AK w lasach rezerwatu Jata i o jego dowódcy kpt. Wacławie Rejmaku ps. Ostoja. Doskonałym dopełnieniem opowieści partyzanckich było wystąpienie Zbigniewa Nowosielskiego – syna kpt. Henryka Nowosielskiego ps. Vickers, autora zdjęć obozu, które można było oglądać na towarzyszącej rajdowi wystawie. Opowiedział on, w jaki sposób zdjęcia przetrwały do czasów współczesnych, a także o zapomnianych bohaterach Armii Krajowej. Był też czas na wspólne śpiewanie przy ognisku pieśni historycznych i wojskowych. Pierwszy dzień rajdu zakończył pokaz filmów: „Ostoja”, „Kasanci z Jaty”, „Orlik” i „Zapora”.

Wymagające i odpowiedzialne

W niedzielę, wszyscy udali się pod oddalony o 4 km od bazy pomnik żołnierzy Armii Krajowej. Jest on położony w pobliżu funkcjonującego w 1944 r. obozu partyzanckiego I Batalionu 35 Pułku Piechoty Armii Krajowej. Tam została odprawiona Msza św., sprawowana przez ks. kan. Stanisława Chodźkę, proboszcza parafii Zbuczyn. W homilii podkreślił on aspekt trudu, jaki towarzyszył zarówno stacjonującym w Jacie partyzantom, jak i uczestnikom rajdu. – Takie samo ma być chrześcijaństwo: wymagające i odpowiedzialne – zaznaczyła kapłan. Po Eucharystii odbył się uroczysty apel poległych i złożenie kwiatów pod pomnikiem.

Kolejny dzień w bazie rajdu obfitował w elementy edukacji historycznej i przyrodniczej. Odbyła się tego dnia prezentacja wyposażenia, uzbrojenia i umundurowania wojskowego. Nadleśnictwo Łuków zaś zaprezentowało dary lasu, pokazując ich praktyczne zastosowanie.

Na zakończenie rajdu każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy zestaw kart pocztowych wykonanych ze zdjęć H. Nowosielskiego. Irena Toporowska, bratanica „Ostoi”, która była specjalnym gościem rajdu, z wielkim wzruszeniem podziękowała wszystkim za krzewienie pamięci o jej stryju.

Organizator imprezy: Światowy Związek Armii Krajowej Koło Łuków i jego partnerzy: Towarzystwo Przyrodniczo-Historyczne „Orlik”, gmina Łuków, Łukowskie Stowarzyszenie Rozwoju i Nadleśnictwo Łuków, zapewniają, że wydarzenie będzie miało charakter cykliczny i już dziś zapraszają na kolejny rajd za rok.

 

 

3 pytania

Robert Wysokiński, uczestnik rajdu

 

Czym był dla Pana ten rajd?

W pierwszej kolejności był ważnym przeżyciem patriotycznym, rodzajem hołdu złożonego ludziom walczącym o niepodległość naszej ojczyzny, w szczególności na terenie ziemi łukowskiej. Był też istotnym wydarzeniem promującym walory historyczne i przyrodnicze gminy Łuków, w tym rezerwatu Jata – miejsca, gdzie historia i przyroda od wielu lat są nierozerwalne.

W rajdzie wzięły udział dzieci. To był dobry pomysł?

W moim przekonaniu – bardzo! Dzieciom trzeba pewne rzeczy pokazać, wyjaśnić, zainteresować tematem – w tym wypadku naszą lokalną historią. W ten sposób kształtuje się ich światopogląd i postawę opartą na szlachetnych wartościach. To właśnie dzięki naszym dzieciom wielkie czyny naszych dziadków mają szansę zostać niezapomniane. Uważam, że wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych przy ognisku, a zwłaszcza najmłodszych uczestników rajdu z kombatantami, tym pierwszym na długo pozostanie w pamięci. Dziecko powinno także spróbować zmierzyć się z trudem, oczywiście w dostosowanym do jego możliwości wymiarze.

Był to też doskonały czas na pogłębienie relacji rodzica z dzieckiem. Poza mną i moim synem Mateuszem byli także inni rodzice ze swoimi dziećmi, w różnych grupach wiekowych.

Jakie były wrażenia uczestników?

Pierwszy wrażeniem, jakie odczuwa człowiek, który pokonał blisko 30 km pieszo, jest zmęczenie (śmiech)… Drugie wrażenie – to satysfakcja. Satysfakcja z tego, że pokonało się w samym sobie ograniczenia, słabości. Taki wysiłek bardzo wzmacnia oraz dodaje sił fizycznych i psychicznych. W tym wypadku wysiłek miał też wymiar symboliczny – był wyrazem naszej pamięci o ludziach, którzy z ogromną determinacją i nieporównywalnie większym wysiłkiem walczyli o wolną Polskę.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że przez wiele godzin rozmawialiśmy tylko o historii ziemi łukowskiej, choć takie rozmowy oczywiście też były. Odbyłem je głównie z moim synem. Wielogodzinna wędrówka sprzyja nawiązywaniu bliższych znajomości, więc tematy rozmów były bardzo różne: od naszych pasji, zainteresowań, poprzez plany na kolejne przedsięwzięcia promocyjno-edukacyjne, na najnowszych wydarzeniach, także sportowych czy związanych z szansami Polaków na EURO 2016, kończąc.

 

Edyta Kuś