Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Istota przebaczenia

Kościół w naszej ojczyźnie jest mocno związany z osobą kardynała Stefana Wyszyńskiego, nieprzerwanie czerpie inspiracje z jego nauczania oraz karmi się owocami jego życia.

Prymas pozostawił po sobie tak wielkie dziedzictwo, że trudno jest dzisiaj ogarnąć myślą cały ogrom dobra, które przez jego pasterską posługę stało się udziałem Kościoła powszechnego i naszej ojczyzny. Potwierdził to swoim świadectwem Jan Paweł II, określając kardynała Wyszyńskiego Prymasem Tysiąclecia i prosząc rodaków, aby postać niezapomnianego prymasa i jego nauczanie uczynili szczególnym przedmiotem medytacji. Niniejszy artykuł zawiera fragmenty mojej pracy magisterskiej, pisanej w dowód wdzięczności dla osoby i dzieła wielkiego prymasa, który wywarł znaczący wpływ na podjęcie przeze mnie powołania zakonnego.

Z bogatej tematyki prymasowskiego nauczania wybrałam problem przebaczenia. Jest to bowiem jeden z najistotniejszych elementów konstytuujących chrześcijaństwo. W Księdze Jeremiasza (Jr 31, 31-34) znajdujemy słowa mówiące o tym, że Bóg jest tam, gdzie spełnia się miłość przebaczająca i to właśnie w darze przebaczenia człowiek otrzymuje fundamentalne poznanie Boga. Prawdziwe przebaczenie wypływa z miłości i zawsze jest dobrowolne. Nikt nie może zmusić człowieka, żeby przebaczył. Natomiast duch wybaczenia ma szeroki zasięg oddziaływania. Ludzie przebaczający inspirują innych do przebaczania, zdają się przesycać atmosferę wokół siebie miłością i poczuciem bezpieczeństwa. Każde autentyczne przebaczenie wprowadza człowieka w duchowy kontakt z Bogiem. Prymas Tysiąclecia swoją postawą dał nam przykład chrześcijańskiego przebaczenia. Stało się to szczególnie wyraziste podczas jego aresztowania i trzyletniego uwięzienia. Uczył, że Pan Bóg chce nas zachęcić do łatwego przebaczania i odpuszczania grzechów, i to nie tylko wybranym, lecz wszystkim. Od tego bowiem zależy nasz pokój i wewnętrzna swoboda oraz dokonuje się prawdziwe wyzwolenie. Wypowiadane słowa modlitwy: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, obligują nas do przebaczenia wszystkim ludziom. Nawet tym nieznośnym i bardzo przykrym. Nie należy patrzeć na to, jacy oni są, lecz czynić to dla sprawiedliwości wobec Boga, który nam przebacza; dla równowagi w świecie, i pokoju społecznego. Czasem człowiek czyni to również dla egoistycznego w pewnym sensie celu – dla własnego spokoju, ale i ten motyw ma swoje miejsce w szeregu ludzkich motywacji i można uznać go za pozytywny.

Człowiek, który nie umie i nie lubi przebaczać, jest największym wrogiem samego siebie – pisał Prymas Tysiąclecia. Sam siebie zadręcza i do udręki, która pochodzi od innych, dodaje jeszcze tę, którą sam sobie gotuje. Dlatego w naszym własnym interesie leży łatwo, szybko, pogodnie i radośnie przebaczać, abyśmy mogli odetchnąć. Często tego doświadczamy, gdy dochodzi do tzw. przeproszenia. Wiemy, jaką ulgę to nam przynosi – uczył ksiądz prymas – gdy przy konfesjonale usłyszymy odpuszczenie naszych win przez Boga. Konfesjonał jest miejscem ogromnego wyzwolenia, zdjęcia ciężaru. Powiedzenie: „Idź w pokoju”, jest rzeczywiście darowaniem pokoju. Taki pokój możemy otrzymać nie tylko od Kościoła za pośrednictwem spowiednika. Możemy go mieć w sobie, jeśli łatwo i radośnie przebaczamy.

W myśli i planie Bożym

Nieraz wydaje się człowiekowi, że przedmiotem przebaczenia musi być jakaś wielka rzecz, niemalże zabójstwo w biały dzień: Tymczasem istnieją małe zadry, drobiazgi, prawie nic, które trzeba wybaczać i zapominać. Najczęściej chodzi o drobne rzeczy. Ileż my, w naszym przekonaniu, mamy innym do odpuszczenia. Niekoniecznie tym, którzy czegoś nie uczynili. Może zapomnieli uśmiechnąć się do nas i życzliwie zagadnąć. Może nie usunęli się z drogi lub nie usłużyli jakimś drobiazgiem. Człowiek zasadniczo łatwiej przebacza wielkie niż drobne rzeczy, gdyż w przebaczeniu wielkiej winy może poczuć się wspaniałomyślny. Problemy i kompleksy wyrastają najczęściej z drobiazgów, niewielkich ukłuć wzrokiem czy końcem języka. Pociąga to za sobą oprócz męki i wszelkiego rodzaju udręk olbrzymią stratę czasu, bo człowiek najczęściej nosi to w sobie, rozpowiada wokoło innym. Zwłaszcza dzieje się to w pobożnym świecie ludzi wzniosłych i idealnych, którzy nie mogą znieść najdrobniejszej niedoskonałości.

Ostatecznie Bóg troszczy się o wszystkich i każdy człowiek ma prawo do Jego przebaczającej miłości. Jest nadzieja nawet dla najgorszych. Dla każdego z nich Bóg ma swoje „tak”: Odpuszczają ci się grzechy. Niekiedy ludzie sprawiedliwi nie mogą tego pojąć: „Jak to może być, aby takim łotrom przebaczać?”. Ale człowiek jest tak wielki w myśli i planie Bożym. Jest w nim jakaś cząstka z obrazu i podobieństwa Stwórcy, który postanowił go ratować jak Magdalenę czy łotra na krzyżu. Trzeba bowiem widzieć w człowieku to, co istotne, a nie to, co przeważające. Prymas wielokrotnie podkreślał, że jeśli wiemy o tym, iż Bóg kocha wszystkich – to właściwie tracimy motywy, którymi by się mogła odżywiać nasz niechęć do kogokolwiek.

Na ziemi czymś bardzo ważnym jest konfesjonał. Jest on czymś więcej niż Haga, Genewa czy ONZ. Jest bowiem miejscem nieustannego jednania serc, szkołą pokoju i wielkoduszności. Bowiem łaski doznane od Boga będą owocowały duchem przebaczenia w życiu domowym, społecznym i zawodowym. Nie ma takiej krzywdy, której nie można przebaczyć. Jest to zwycięstwo mądrości, rozsądku i miłości.


Walka o prawdę

W nauczaniu kard. Stefana Wyszyńskiego walka o prawdę jest dowodem męstwa chrześcijańskiego.

„Żyć w prawdzie, stanąć w całej prawdzie, prowadzić życie w prawdzie, aby nic nie było w nim zafałszowane – to wielki trud całego życia, […] Jeżeli życie ludzkie będzie przepełnione kłamstwem, niesprawiedliwością, udawaniem – „jakoś tam będzie, aby się tylko przemknąć przez życie” = zbierzecie plewy. Macie pod tym względem lepsze doświadczenie aniżeli ja, bo ja jestem zaledwie wnukiem rolnika, a Wy, najmilsi, jesteście synami ziemi i wiecie, że aby doczekać się owocu stokrotnego, trzeba rzetelne ziarno wrzucić w ziemię. To samo dotyczy życia w prawdzie […] Strasznym nieszczęściem Narodu jest życie w kłamstwie. Odmienia ono oblicze naszej ojczyzny, doprowadza do wynaturzenia, zniekształcenia człowieka i jego osobowości”.

Niełatwe zmagania

Kard. S. Wyszyński wiele razy zmuszony był osobiście staczać niełatwe zmagania o prawdę w czasach komunistycznej propagandy. Wystarczy choćby przeanalizować fragmenty odważnego i przejrzystego w treści listu prymasa do ministra Kazimierza Kąkola, ówczesnego kierownika urzędu do spraw wyznań, w którym nadawca zaznacza, że nie ma w Polsce ludzi, którzy byliby wolni od obowiązku mówienia prawdy i dlatego występuje osobiście z protestem wobec metod stosowanych przez rządzącą partię i odpowiada na czynione Kościołowi zarzuty. Prymas ostrzega w liście, że utrzymujący się dłużej dotychczasowy system rządzenia może doprowadzić do niebezpiecznych w państwie podziałów społecznych. Do wstępnych elementów normalizacji stosunków między państwem a Kościołem prymas zaliczył wówczas zwrot Episkopatowi kościelnej Caritas, drukarni i wydawnictw katolickich, zwrócenie zakonom ich instytucji opiekuńczych i siedzib tych instytucji, oddanie niższych seminariów duchownych i szkół katolickich, zwrot różnych pomieszczeń będących własnością Kościoła, a zabranych przez władze państwowe bez podstawy prawnej lub w wyniku błędnej czy tendencyjnej interpretacji przepisów.

Orędownik życia i pojednania

Ksiądz prymas zaznacza wyraźnie, że pojednanie stron domaga się całej i obiektywnej prawdy, zaś zabieganie o naprawienie krzywd nie może być uznane w żadnym wypadku za walkę polityczną z ustrojem. Przypominał zarówno władzy, jak i wszystkim obywatelom naszego kraju słowa Chrystusa: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Ostrzegał przed niebezpieczeństwem doraźnie korzystnych rozwiązań przyjmowanych w imię fałszywego pokoju, natomiast za cenę jasnego ukazywania prawdy. Bo jak pisał kard. Joseph Ratzinger, obecnie emerytowany papież Benedykt XVI: „Człowieka wyróżnia wszak w świecie to, że nie czyni on wszystkiego, co potrafi, lecz pyta o to, co powinien, otwierając się tym samym na głos prawdy […], która jest nie tylko wymagającym wyzwaniem, lecz także przemieniającą pokutą i przebaczeniem”.

Niemały fragment dziejów Polski można widzieć jako dzieje zmagania o prawdę, a ważne wydarzenia pozytywne uznać za zwycięstwo prawdy. Wielkie zasługi na tym polu ma kard. S. Wyszyński, niestrudzony orędownik życia i pojednania w prawdzie. Uczył, że przebaczenie nie sprzeciwia się poszukiwaniu prawdy, ale wręcz się jej domaga. Dokonane zło musi zostać nazwane po imieniu i w miarę możliwości naprawione. Wszyscy są powołani do życia w prawdzie, gdyż Bóg, który jest prawdą absolutną, wzbudza powszechne pragnienie prawdy w ludzkich sercach.

s. B.W.

cdn.

s. Bożena Wetoszka