Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Kolejne ogniska ASF

Gwałtowny wysyp kolejnych ognisk afrykańskiego pomoru świń spędza sen z oczu hodowcom trzody chlewnej w naszym regionie. Co dalej? - pytają zaniepokojeni doniesieniami o rozprzestrzenianiu się ASF. Wirus wyszedł poza granice województwa podlaskiego.

Komisja Europejska w związku z nowymi ogniskami ASF u świń zwiększyła Polsce strefę, w której od 12 sierpnia obowiązują zaostrzone rygory (tzw. obszar ochronny). Wyszła ona już poza województwo podlaskie (tutaj obejmuje większość powiatów) i rozciągnęła się na część województwa lubelskiego i mazowieckiego.

Tzw. żółta strefa, tj. region wysokiego ryzyka jeśli chodzi o afrykański pomór świń, a w związku z tym o zaostrzonym rygorze obowiązującym właścicieli chlewni, obejmuje obecnie również część gmin powiatu sokołowskiego (Ceranów, Sterdyń, Jabłonna Lacka, Repki), graniczące z województwem podlaskim gminy powiatu siedleckiego (Korczew, Paprotnia. Przesmyki) oraz cały powiat łosicki. W województwie lubelskim należą do niej: gmina Hanna w powiecie włodawskim, Konstantynów, Janów Podlaski, Leśna Podlaska, Rokitno, Biała Podlaska, Zalesie, Terespol z miastem Terespol, Piszczac, Kodeń, Tuczna, Sławatycze i Sosnówka; w powiecie bialskim – powiat miasta Biała Podlaska

To już pożar

Występowanie ASF w naszym kraju datowane jest od 17 lutego 2014 r. Jeszcze12 sierpnia rano, tj. w piątek przed tzw. długi weekendem, najnowsze doniesienia nt. ASF mówiły o ósmym i dziewiątym ognisku ujawnionym od tamtego czasu w Polsce, a potwierdzonym 10 sierpnia – na podstawie wyników badań z krajowego laboratorium referencyjnego ds. ASF – Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Dotyczyły one gmin: Wysokie Mazowieckie i Zambrów.

Nieoficjalne informacje o kolejnych dwóch przypadkach potwierdziły się dość szybko: dotknięte wirusem okazały się zwierzęta w gminie Sokoły (w powiecie wysokomazowieckim), w gospodarstwie, gdzie hodowano ponad 110 sztuk świń. Kolejne, 11 ognisko ASF zostało stwierdzone w gminie Janów Podlaski w powiecie bialskim – stado liczyło 36 sztuk świń. W sobotnim komunikacie główny lekarz weterynarii donosił o 12 ognisku ASF – w gospodarstwie w gminie Bielsk Podlaski.

Nie od dzików

Trwa ustalanie, w jaki sposób wirus ASF pojawił się w gospodarstwach. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, w opinii głównego lekarza weterynarii prawdopodobnie źródłem zarażenia świń w tych gospodarstwach jest handlarz prosiąt. Już wcześniej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zapewniał, że sytuacja jest pod kontrolą służb weterynaryjnych. Wykluczał również jako sprawców choroby – dziki, ponieważ w rejonie ognisk prawie nie ma tych zwierząt. Informację potwierdził główny lekarz weterynarii, który w oświadczeniu wydanym 11 sierpnia zaznaczył, że w okresie od 3 do 9 sierpnia nie stwierdzono nowych przypadków ASF u dzików na terytorium Polski.

Ważna profilaktyka

12 sierpnia główny lekarz weterynarii zaapelował do rolników, by zgłaszali do powiatowych lekarzy weterynarii lub lecznic dla zwierząt przypadki zakupu świń, które nie miały wymaganych świadectw zdrowia, na targowisku w gminie Sokoły (Podlaskie), w okresie od 11 lipca do 12 sierpnia. Jak podano w komunikacie, zgłoszenia i możliwość zbadania zakupionych tam świń mogą być kluczowe dla zahamowania rozprzestrzenia się ASF.

Przypominano również, by hodowcy nie kupowali świń o niewiadomym pochodzeniu, zwłaszcza od pośredników i handlarzy, oraz wdrożyli w gospodarstwach zasady bioasekuracji. W szczególności winni trzymać świnie w sposób wykluczający kontakt z dzikami, karmić je paszą zabezpieczoną przed dostępem zwierząt wolno żyjących oraz zwracać uwagę na bezpieczeństwo i sposób przechowywania słomy. Szef Głównego Inspektoratu Weterynarii zwraca też uwagę na konieczność wyłożenia mat dezynfekcyjnych przed wjazdami i wyjazdami z gospodarstw oraz przed wejściami do pomieszczeń, w których trzymywane są świnie. Maty mają być utrzymywane w stanie zapewniającym skuteczność działania środka dezynfekcyjnego.


ROZMOWA 

Bogdan Cielemęcki, prezes Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej „Schab-Rol” w Zbuczynie

Jak odnosi się Pan do ostatnich doniesień nt. wysypu ognisk ASF?

Obawy mieliśmy już od dłuższego czasu, ale w tej chwili sytuacja przyjmuje tragiczny dla wszystkich hodowców świń obrót. Szczególnie z wschodniego, przygranicznego pasa Polski, gdzie funkcjonują potężne fermy. W tej chwili organizowane są spotkania lekarzy weterynarii z hodowcami. Mówi się o zaostrzonych kontrolach weterynaryjnych w gospodarstwach. Jesteśmy również instruowani w kwestii profilaktyki.

Co mówi się o przyczynach?

Tyle ognisk i na takiej przestrzeni – to nie może być przypadek. Sugerują to nawet lekarz weterynarii. Można snuć różne hipotezy. Na pewno przyczyną nie są dziki, ponieważ w rejonie ostatnich przypadków ASF na Podlasiu dziki nie występują. Choroba została rozniesiona przez ludzi. Trudno powiedzieć, czy nieświadomie. Być może celowo – niestety taki scenariusz nie jest niemożliwy, głośno mówią o tym nie tylko hodowcy. Na ludzi padł blady strach. Sprzedaży świń nie ma. Zakłady przetwórcze obowiązuje zakaz zakupu tuczników.

Problemem jest w tej chwili rozdrobnienie hodowli. Istnieje wiele niewielkich gospodarstw, w których hoduje się po kilka sztuk świń na własne potrzeby gospodarzy. Właściciele ferm przestrzegają zaleceń higienicznych, ponieważ od tego zależy być albo nie być hodowli, która jest dla nich głównym, a często jedynym źródłem utrzymania. Rygory nie są natomiast nakładane na niewielkie gospodarstwa. Nie była jak dotąd również uregulowana kwestia sprzedaży prosiąt. Nie wydano żadnych obostrzeń w tej kwestii.

Jakie środki zaradcze można uznać za skuteczne na tym etapie walki z ASF?

Najrozsądniejszy sposób to rekompensaty ze strony państwa i zaprzestanie na trzy lata produkcji trzody chlewnej – mówię o małych hodowlach. Właściciele dużych, co jeszcze raz podkreślam, pilnują się, spełniają surowe wymogi. Niestety obawiam się, że w tej chwili jest za późno na wdrożenie środków zaradczych. Na rynkach kwitł handel prosiętami bez wymaganych świadectw, co jest prawdopodobnym zarzewiem występowania wirusa w kolejnych stadach. W tej sprawie trwa dochodzenie.

Czy ASF to choroba bardzo ekspansywna? Jak dochodzi do zarażenia?

Nasze hodowle dotykają różnego rodzaju wirusy typowe dla trzody chlewnej. ASF wyróżnia to, że nie przenosi się on, tak jak inne – poprzez powietrze, tylko drogą kropelkową. Musi więc nastąpić bezpośredni kontakt zakażonej świni bądź dzika z nią. Każdy hodowca przestrzegający obowiązujących zasad pilnuje np., by do chlewni nie miały wstępu osoby trzecie, nie mówiąc o zwierzętach.

Pytanie, które zadajemy sobie w tej chwili, brzmi: czy utylizacja zabitych zwierząt ze stad zarażonych wirusem załatwia sprawę. I czy choroba nie pozostaje np. w paszy.

Duńczycy, kiedy ich kraj dopadł afrykański pomór świń, podjęli bardzo radykalne kroki: wybili ok. 8 mln sztuk. Odczekali trzy lata i dzisiaj nie mają problemu. Oczywiście poszły za tym ogromne środki.

Jaki scenariusz przewiduje Pan dla hodowców w naszym regionie?

Problem będzie narastał i dotknie całą Polsce. Już teraz kłopoty dopadają nie tylko hodowców, ale i zakłady mięsne. Ja również hoduje 40 macior w cyklu zamkniętym, a ok. 800 sztuk prosiąt w ciągu roku sprzedaję. Wychodzi na to, że będziemy musieli małymi krokami rezygnować z hodowli. Czekamy na decyzję z góry. Wiem, że w ministerstwie rolnictwa trwają w sprawie walki z ASF kolejne narady.

Dziękuję za rozmowę.

LA