Komentarze
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Obrońcy

Czytanie jest podobno określane dzisiaj jako jeden z testów na efektywne wykorzystywanie ludzkich możliwości. Innymi słowy: kto czyta, zdaniem głoszących powyższą tezę rozwija siebie jako człowieka. Jest w tym jakaś racja.

Ostatecznie bazując tylko na tekście pisanym, zmuszony jestem używać wyobraźni, a to wiąże się z koniecznością użycia zdolności kojarzenia, kreatywności intelektu w zbudowaniu obrazu na bazie już posiadanych informacji, odniesienia się do nieistniejących zdarzeń, osób i rzeczy.

To bardzo cenne w rozwijaniu siebie. Jest oczywiście tylko jedno „ale”… Czy to, co czytam, jest elementem wzmacniającym moje człowieczeństwo? Pamiętam dyskusję z jedną nauczycielką języka polskiego. Przed wieloma laty rozmawialiśmy o sięganiu, a raczej o niesięganiu, przez młodych ludzi po książki. Moja interlokutorka oświadczyła wówczas, że nie ma znaczenia, co młody człowieka czyta, ważne jest tylko to, że sięga po książkę. Na delikatną sugestię, że wobec takiej tezy trzeba zaniechać reagowania na przypadki lektury np. „Mein Kampf” Hitlera, pani zaiskrzyła świętym gniewem i z rykiem właściwym ugodzonej lwicy oświadczyła, że ironizuję. Tak – odrzekłem – bo wobec bzdury tylko ironizowanie pozostaje. Mając w pamięci tamtą rozmowę, gdy dzisiaj sięgam po lekturę doniesień medialnych, czynię to z drżeniem rąk, gdyż boję się o własne człowieczeństwo. A ostatnio owo lekkie drżenie zaczyna zamieniać się w istny objaw choroby Parkinsona.

HRW prawdę ci powie?

Przeczytałem niedawno o opublikowanym przez pewną organizację, mianowicie Human Rights Watch, raporcie oskarżającym Węgry o stosowanie przemocy wobec uchodźców, a przynajmniej wobec tych, którzy za nich się podają. Wydawało mi się, że każda teza winna mieć jakieś uzasadnienie, a w przypadku takich oskarżeń należy przytoczyć statystykę wypadków, uzasadniających sformułowanie oskarżycielskiego twierdzenia. Zresztą sama organizacja budzi moje wątpliwości, ponieważ określa siebie jako instytucję lobbingową, która wyznaczyła sobie jako naczelne zadanie monitorowanie przestrzegania respektowania praw człowieka na świecie. Przy czym ważnym jest to, iż w swojej działalności nie wychodzi poza biurka. Jej pracownicy to ok. 400 ludzi na całym świecie, a sama organizacja posiłkuje się w większości doniesieniami medialnymi i w nich upatruje źródło wystarczające dla formułowanych we własnych raportach tez. Twierdzenia te są, niestety, dość słabo ugruntowane, bo jak można uzasadnić jakąkolwiek tezę, podpierając ją stwierdzeniem, że jedna pani drugiej pani powiedziała… Przeczytałem kiedyś wystąpienie przedstawicielki tejże organizacji na forum Parlamentu Europejskiego, oskarżające Polskę o współpracę z USA w przewożeniu i więzieniu jeńców z Afganistanu. Krytykowana za słabe dowody na takową, odpowiedziała po prostu: „Te konkretne samoloty do Polski są powiązane z przewożeniem więźniów. W nich na pewno byli kiedyś przewożeni więźniowie. Te lotniska, gdzie samoloty lądowały, to były miejsca kontrolowane przez wojsko i różnią się od innych lotnisk. To uzasadnia wyróżnienie Polski”. Turlałem się po ziemi już przy słowach „na pewno kiedyś byli przewożeni więźniowie”. Przyjmując takowe uzasadnienie, można równie dobrze dowodzić istnienia Smoka Wawelskiego, bo przecież „na pewno kiedyś” coś tam żyło w jamie pod wzgórzem wawelskim. Informacje podawane w ten sposób podważają w pełni „profesjonalizm” owej organizacji. Co zatem z jej tezami o „okrucieństwie” Madziarów?

Narracyjna Wieża Babel

Oskarżenia zawarte w raporcie przeciwko rządowi budapesztańskiemu oparte zostały, jak wynika z wypowiedzi samych „kontrolerów”, m.in. na analizie… zdjęcia przedstawiającego domniemane efekty działań służb węgierskich. Dokładnie zaś wypowiedź HRW brzmiała: „Human Rights Watch widziała i otrzymała fotografie obrażeń, skaleczeń skóry oraz innych zranień odpowiadających śladom po pałkach, a nawet ugryzieniach psów”. Wow, cóż za polot i dociekliwość! Zwróćcie Państwo uwagę, że nie ma żadnych świadectw na zajście wydarzeń, o które oskarżani są Węgrzy. Sam ślad np. ugryzienia psa może świadczyć o tym, że ktoś mnie poszczuł tym stworzeniem, ale również i to, że Burek strzegący posesji przyatakował moją nogę, gdy chciałem wejść na strzeżony przez niego teren. Podrapania mogą być wynikiem utarczki fizycznej z innym człowiekiem, ale również mogą być skutkiem przedzierania się przez chaszcze, zarośla i inne tego typu przeszkody. Ślady odpowiadające uderzeniom pałki policyjnej mogą równie dobrze być wynikiem wewnętrznych utarczek pomiędzy „uchodźcami”. Ale najlepsze w raporcie przed nami. Otóż: „Szczególnie okrutne jest to, że osoby ubiegające się o azyl, które już dostały się na terytorium Węgier, są zawracane na drugą stronę granicy”. A tak brzmiałoby to w normalnym języku: Szczególnie okrutne jest to, że osoba łamiąca prawo drogowe została przyłapana na gorącym uczynku i ukarana mandatem będącym konsekwencją jej działań. Proponuję więc, żeby HRW zaczęło ścigać polską drogówkę i ITD. Kwiatków w raportach HRW jest jeszcze więcej. Dla przykładu jeden z dyrektorów HRW, Kenneth Roth, znany dzisiaj z tego, że oskarża władze USA o podjudzanie po atakach z 11 września społeczności muzułmańskich w Stanach do innych działań terrorystycznych, w artykule z czerwca tego roku (przedrukowanym m.in. w Polsce przez GazWyb) w sprawie uchodźców pisał m.in., że są to „zdesperowani ludzie uciekający przed bombami beczkowymi Asada i okrucieństwami Państwa Islamskiego”. Tłumy Afgańczyków, Somalijczyków i innych niesyryjskich uchodźców zapewne popierają tę tezę. Jak widać, nie logika, ale ideologia się liczy.

Opadające rączęta

Cóż zatem robić wobec tak idiotycznych i graniczących z bzdurą tez? Pozostaje tylko jedno: dociekliwość i prostota logicznego myślenia. Można oczywiście odłożyć gazety, wyłączyć radia i telewizory i wyciągnąć kabel internetowy z gniazdka. Ale wówczas pozostanie całkowita izolacja i niestety wzmoże się niebezpieczeństwo zagrożenia podejmowanymi pod naciskiem ideologicznych lobbystów zarządzeniami władz. Dlatego czytając doniesienia medialne, należy na oczy włożyć okulary ochronne, które jak filtry będą chronić nas przed bzdurą i głupotą. Tymi filtrami są: bezpieczeństwo własnej rodziny, bezpieczeństwo naszego kraju i zabezpieczenie własnej kultury. Wobec tego wszystko inne jest warte funta kłaków. Nawet jeśli ubrane będzie w obronę praw człowieka.

Ks. Jacek Świątek