Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Ratował ludzi, dziś sam potrzebuje pomocy

Do tragedii doszło miesiąc temu na jednaj z posesji w miejscowości Nowy Żabieniec. Krzysztof Ostanek pomagał sąsiadowi przy łupaniu drewna na opał. W pewnym momencie pośliznął się, zaczepił rękawami o ruchome elementy urządzenia, po czym ostrza rębaka wciągnęły obie ręce. Zostały urwane na wysokości stawów łokciowych.

44-latek jeszcze nie tak dawno pomagał innym jako strażak, honorowy dawca krwi. Teraz sam potrzebuje pomocy, bo spotkało go nieszczęście. - Chciałem pomóc sąsiadowi przy łupaniu drzewa rębakiem. Pod koniec pracy pośliznąłem się i wsadziłem najpierw jedną rękę, a potem, chcąc się ratować, drugą rękę. I doszło do tragedii - opowiada K. Ostanek. Pierwszej pomocy udzielił mu sąsiad, zakładając opaski uciskające. I to chyba uratowało mężczyźnie życie.

– Kiedy dowiedziałam się, że mąż miał wypadek, natychmiast pobiegłam do posesję sąsiada. Krzysztof był przytomny. Zaczęłam krzyczeć, a on mnie pocieszał, że wszystko będzie dobrze – opowiada Anna, żona poszkodowanego strażaka.

44-latek szybko trafił do szpitala. Jego życiu zagrażało bezpośrednie niebezpieczeństwo, gdyż na skutek wypadku stracił bardzo dużo krwi. Zapadł w śpiączkę. Gdy się obudził, zapytał lekarza: „Gdzie są moje ręce?”. – Doktor odpowiedział, że nie nadawały się do przyszycia, bo były za bardzo zmiażdżone. Na koniec dodał: „Grunt, że żyjesz!” – wspomina K. Ostanek.

 

Dobro wraca

Strażacy i mieszkańcy gminy Wilga zaapelowali o oddawanie krwi dla 44-latka. On sam wprawdzie nie załamał się psychicznie, ale nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. – Mąż dużo pracował, angażował się też społecznie. Jest strażakiem, radnym parafialnym, zasłużonym dawcą krwi. Działa na rzecz sołectwa. Po wypadku otrzymałam ogromne wsparcie. Słyszałam, że damy radę, że dobro wraca. I tak się stało. Spotkaliśmy się z wielką życzliwością lekarzy, pielęgniarek, personelu szpitala w Garwolinie i innych ludzi, za co z całego serca dziękujemy. Pomagają nam też rodzina i przyjaciele – podkreśla A. Ostanek.

 

Nauczyć się żyć na nowo

Rehabilitacja mężczyzny będzie długa i kosztowna. – Protezy bioniczne, o które chcemy zawalczyć, to ogromny wydatek. Za jedną trzeba zapłacić 250 tys. zł. To kwota dla nas nieosiągalna. Protezy pomogłyby – chociaż częściowo – powrócić mężowi do jako takiej sprawności – mówi żona. Obecnie Krzysztof potrzebuje pomocy w najprostszych czynnościach. Nie potrafi sam jeść ani się ubrać. Każdy dzień to dla niego nauka życia na nowo. Pomaga w tym rehabilitacja, którą przechodzi w garwolińskim szpitalu. – Widzimy już pierwsze efekty, ale to dopiero początki. Zdajemy sobie sprawę z tego, że przed nami długa droga. Niestety, dość kosztowna – przyznaje pani Anna. – Od chwili wypadku na moje barki spadło bardzo wiele. Wcześniej mąż pracował zawodowo, dorabiał, był przysłowiową złotą rączką. Obecnie nie jesteśmy w stanie poradzić sobie finansowo. Dlatego prosimy o wsparcie. Liczy się każda złotówka, każdy dar serca – zaznacza kobieta.

K. Ostanek pomagał innym, oddając krew, ratując jako strażak mienie i życie ludzkie. – Teraz ja proszę innych, by mi pomogli – dodaje 44-letni strażak.

Ostankowie mają nadzieję, iż uda im się zebrać potrzebną kwotę. Wiadomo – proteza to nie to samo co ręka, ale przynajmniej w pewnym stopniu pomoże w powrocie do samodzielności.


Strażakowi z Żabieńca można pomóc, wpłacając dowolną kwotę na nr konta udostępniony przez Stowarzyszenie Spłeczno-Kulturalne „Razem dla Gminy Wilga”: 18 9210 0008 0046 7656 2000 0060 z dopiskiem „Na pomoc dla Krzysztofa Ostanka”.

Waldemar Jaroń