4 kwietnia w sześciu rejonach diecezji siedleckiej odbędą się
spotkania w ramach Światowych Dni Młodzieży. Będą one przygotowaniem
do ŚDM, które w roku 2022 odbędą się w Lizbonie w Portugalii.
Aktualności
O tym, czy mamy powody do paniki i czym jest koronawirus - w
rozmowie z dr. Tomaszem Rożkiem, dziennikarzem naukowym i fizykiem,
popularyzatorem nauki.
Czym jest odkryty w Chinach wirus covid-19 i na czym polega jego nowość? Przede wszystkim na tym, że się pojawił. Co prawda nie jest on wirusem zupełnie obcym, bo wirusy z tej grupy pojawiają się bardzo często w naszym otoczeniu i większość z nas była nimi zainfekowana. Natomiast każdy wirus ma swoją specyfikę. Uważa się, że przeważająca większość wirusów chorobotwórczych, o ile nie wszystkie, pochodzą ze świata zwierząt. Człowiek zresztą też jest ze świata zwierząt, biologicznie jesteśmy podobni. Co jakiś czas wirus zwierzęcy pokonuje tzw. barierę zwierzę - człowiek, czyli jest w stanie przejść ze zwierzęcia na człowieka. W przypadku nowego wirusa, kiedy nasz układ odpornościowy go nie zna, nie jest na niego przygotowany, rodzi się zamieszanie.
Czym jest odkryty w Chinach wirus covid-19 i na czym polega jego nowość? Przede wszystkim na tym, że się pojawił. Co prawda nie jest on wirusem zupełnie obcym, bo wirusy z tej grupy pojawiają się bardzo często w naszym otoczeniu i większość z nas była nimi zainfekowana. Natomiast każdy wirus ma swoją specyfikę. Uważa się, że przeważająca większość wirusów chorobotwórczych, o ile nie wszystkie, pochodzą ze świata zwierząt. Człowiek zresztą też jest ze świata zwierząt, biologicznie jesteśmy podobni. Co jakiś czas wirus zwierzęcy pokonuje tzw. barierę zwierzę - człowiek, czyli jest w stanie przejść ze zwierzęcia na człowieka. W przypadku nowego wirusa, kiedy nasz układ odpornościowy go nie zna, nie jest na niego przygotowany, rodzi się zamieszanie.
W związku z istniejącym zagrożeniem koronawirusem łosicki urząd
skarbowy zwraca się do klientów chcących złożyć zeznania podatkowe za
2019 r. o korzystanie z usług elektronicznych.
Do końca marca mieszkańcy mogą składać wnioski o pomoc finansową przy
usunięciu pokryć dachowych zawierających azbest. Będą rozpatrywane
według kolejności wpływu.
Pod hasłem „Eucharystia jako pragnienie Jezusowego Serca” 7
marca
w Radzyniu Podlaskim odbył się V Diecezjalny Kongres Kół Żywego
Różańca.
Do sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy przybyło ponad 1,5 tys. zelatorek, zelatorów i członków kół Żywego Różańca z czterech rejonów skupiających dekanaty ze wschodniej części diecezji siedleckiej. Wierni z pozostałych rejonów spotkają się 14 marca na kongresie różańcowym w Gończycach. Witając zebranych, gospodarz spotkania ks. prałat Roman Wiszniewski zwrócił uwagę, iż po raz kolejny kongresowe refleksje połączone z modlitwą odbywają się w miejscu szczególnym, jakim jest sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. To tu Matka Boża odbiera cześć w swoim wizerunku i obdarowuje łaskami zwracających się o pomoc i wstawiennictwo. - Jesteśmy tymi, którzy z różańcem w ręku kroczą drogą pokory. Uczymy się jej poprzez Różaniec. To przeciwwaga na wyniosłość i pychę naszej natury. Maryja niweczy zasadzki złego ducha, których jest tak wiele we współczesnym świecie - podkreślał ks. Grzegorz Koc, diecezjalny moderator Żywego Różańca.
Do sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy przybyło ponad 1,5 tys. zelatorek, zelatorów i członków kół Żywego Różańca z czterech rejonów skupiających dekanaty ze wschodniej części diecezji siedleckiej. Wierni z pozostałych rejonów spotkają się 14 marca na kongresie różańcowym w Gończycach. Witając zebranych, gospodarz spotkania ks. prałat Roman Wiszniewski zwrócił uwagę, iż po raz kolejny kongresowe refleksje połączone z modlitwą odbywają się w miejscu szczególnym, jakim jest sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. To tu Matka Boża odbiera cześć w swoim wizerunku i obdarowuje łaskami zwracających się o pomoc i wstawiennictwo. - Jesteśmy tymi, którzy z różańcem w ręku kroczą drogą pokory. Uczymy się jej poprzez Różaniec. To przeciwwaga na wyniosłość i pychę naszej natury. Maryja niweczy zasadzki złego ducha, których jest tak wiele we współczesnym świecie - podkreślał ks. Grzegorz Koc, diecezjalny moderator Żywego Różańca.
Autentyzmem i doskonałym warsztatem przekonują zarówno
rówieśników, jak i dorosłych. Od roku przy Kwadracie Artystycznym
działa grupa teatralna.
Młodzi aktorzy gromadzą się w zaaranżowanym na własne potrzeby studiu przy ul. Szkolnej w Rykach. Na co dzień uczęszczają do różnych szkół i mieszkają w różnych miejscowościach, nawet poza terenem powiatu. Łączy ich wspólna pasja i osoba reżysera. Niełatwego zadania pokierowania zespołem podjął się instruktor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie Patryk Pawelec, uzdolniony aktor i recytator. Pierwszy kontakt z przyszłym reżyserem uczniowie mieli już dwa lata temu. - Naszą przygodę rozpoczęliśmy w Miejsko- Gminnym Centrum Kultury w Rykach. Razem tworzyliśmy sztukę na 100- lecie odzyskania niepodległości - przyznaje jedna z uczestniczek grupy Maja Krauze. Mimo że po zrealizowaniu projektu ekipa się rozpadła, chęć do dalszej pracy pozostała. - Nie mamy w mieście zbyt wielu możliwości rozwijania tego typu pasji - zauważa Maja. Dzięki zaangażowaniu młodych aktorów powstało studio teatralne. W przestronnym lokalu po dawnym sklepie udało się stworzyć przestrzeń do działalności kulturalnej. - To była nasza wspólna praca. A po ogłoszeniu naboru pojawiły się nowe osoby - opowiada M. Krauze.
Młodzi aktorzy gromadzą się w zaaranżowanym na własne potrzeby studiu przy ul. Szkolnej w Rykach. Na co dzień uczęszczają do różnych szkół i mieszkają w różnych miejscowościach, nawet poza terenem powiatu. Łączy ich wspólna pasja i osoba reżysera. Niełatwego zadania pokierowania zespołem podjął się instruktor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie Patryk Pawelec, uzdolniony aktor i recytator. Pierwszy kontakt z przyszłym reżyserem uczniowie mieli już dwa lata temu. - Naszą przygodę rozpoczęliśmy w Miejsko- Gminnym Centrum Kultury w Rykach. Razem tworzyliśmy sztukę na 100- lecie odzyskania niepodległości - przyznaje jedna z uczestniczek grupy Maja Krauze. Mimo że po zrealizowaniu projektu ekipa się rozpadła, chęć do dalszej pracy pozostała. - Nie mamy w mieście zbyt wielu możliwości rozwijania tego typu pasji - zauważa Maja. Dzięki zaangażowaniu młodych aktorów powstało studio teatralne. W przestronnym lokalu po dawnym sklepie udało się stworzyć przestrzeń do działalności kulturalnej. - To była nasza wspólna praca. A po ogłoszeniu naboru pojawiły się nowe osoby - opowiada M. Krauze.
Z krzyżem i obrazem Matki Bożej Kodeńskiej na czele w sobotę 7
marca po raz pierwszy ulicami Siedlec przeszedł marsz różańcowy
mężczyzn. Udział wzięło w nim około 200 panów w różnym wieku z
Siedlec i okolicznych miejscowości.
Jerzy Dmowski z działającego przy Katolickiej Szkole Podstawowej im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki Klubu Ojca, który zainicjował wydarzenie pn. Męski Różaniec w Siedlcach, przyznaje, że nie spodziewał się tak licznej grupy uczestników. By modlić się wspólnie, niektórzy przyjechali z miejscowości odległych od Siedlec o kilkanaście kilometrów. Idea Męskiego Różańca kształtowała się w Klubie Ojca od pewnego czasu w poczuciu potrzeby wynagradzania Niepokalanemu Sercu Maryi za wszystkie zniewagi. - Jesteśmy inicjatorami tego wydarzenia, ale udział w nim może wziąć każdy mężczyzna, niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania czy przynależności do jakiejś grupy formacyjnej lub ruchu modlitewnego. Jesteśmy otwarci na wszystkich. Dlatego zapraszając do wspólnej modlitwy w pierwszą sobotę miesiąca, zwróciliśmy się m.in. do Domowego Kościoła czy wspólnoty „Christeros” - mówi J. Dmowski.
Jerzy Dmowski z działającego przy Katolickiej Szkole Podstawowej im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki Klubu Ojca, który zainicjował wydarzenie pn. Męski Różaniec w Siedlcach, przyznaje, że nie spodziewał się tak licznej grupy uczestników. By modlić się wspólnie, niektórzy przyjechali z miejscowości odległych od Siedlec o kilkanaście kilometrów. Idea Męskiego Różańca kształtowała się w Klubie Ojca od pewnego czasu w poczuciu potrzeby wynagradzania Niepokalanemu Sercu Maryi za wszystkie zniewagi. - Jesteśmy inicjatorami tego wydarzenia, ale udział w nim może wziąć każdy mężczyzna, niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania czy przynależności do jakiejś grupy formacyjnej lub ruchu modlitewnego. Jesteśmy otwarci na wszystkich. Dlatego zapraszając do wspólnej modlitwy w pierwszą sobotę miesiąca, zwróciliśmy się m.in. do Domowego Kościoła czy wspólnoty „Christeros” - mówi J. Dmowski.
29 lutego z inicjatywy Józefa Stanickiego - organizatora m.in.
Ogólnopolskiego Zjazdu Dzieci Żołnierzy Wyklętych w Bychawie -
kilkanaście osób uczestniczyło w upamiętnieniu miejsc na
Lubelszczyźnie związanych z niezłomnymi.
W Rajdzie Szlakiem Bohaterów Lubelszczyzny wzięli udział m.in. uczestnicy Rajdu Katyńskiego, członkowie Grupy Rekonstrukcyjno- Historycznej im. płk Tadeusza Zieleniewskiego z Bychawy oraz patrioci Lubelszczyzny. Na szlaku obecny był także ks. Stanisław Góra z diecezji lubelskiej. Wystawienie warty, salwa honorowa, złożenie wieńców i modlitwa za zmarłych - tak wyglądał każdy przystanek na szlaku. Miejscem, gdzie oddano hołd niezłomnemu, był Majdan Kozic Górnych - miejsce śmierci Józefa Franczaka ps. Lalek, uznawanego za ostatniego członka i partyzanta polskiego podziemia niepodległościowego. Znicze zapalono także przy symbolicznym pomniku w Piaskach, przy grobie Franczaka. Franczak urodził się w 1918 r. Po agresji ZSRR na Polskę oddział, w którym walczył, został rozbity, a Franczak dostał się do niewoli, z której po kilku dniach zbiegł. Wrócił na Lubelszczyznę, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną. Został dowódcą plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin - Powiat ZWZ-AK.
W Rajdzie Szlakiem Bohaterów Lubelszczyzny wzięli udział m.in. uczestnicy Rajdu Katyńskiego, członkowie Grupy Rekonstrukcyjno- Historycznej im. płk Tadeusza Zieleniewskiego z Bychawy oraz patrioci Lubelszczyzny. Na szlaku obecny był także ks. Stanisław Góra z diecezji lubelskiej. Wystawienie warty, salwa honorowa, złożenie wieńców i modlitwa za zmarłych - tak wyglądał każdy przystanek na szlaku. Miejscem, gdzie oddano hołd niezłomnemu, był Majdan Kozic Górnych - miejsce śmierci Józefa Franczaka ps. Lalek, uznawanego za ostatniego członka i partyzanta polskiego podziemia niepodległościowego. Znicze zapalono także przy symbolicznym pomniku w Piaskach, przy grobie Franczaka. Franczak urodził się w 1918 r. Po agresji ZSRR na Polskę oddział, w którym walczył, został rozbity, a Franczak dostał się do niewoli, z której po kilku dniach zbiegł. Wrócił na Lubelszczyznę, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną. Został dowódcą plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin - Powiat ZWZ-AK.
Mija 80 lat od zakończenia wojny zimowej, którą porównać możemy
do starcia Dawida z Goliatem. Niewielka Finlandia w obronie swojej
niepodległości stanęła do walki przeciwko sowieckiemu olbrzymowi.
Odwaga i poświęcenie fińskich żołnierzy pozwoliło zatrzymać Armię
Czerwoną.
Finowie obronili swoją niepodległość za cenę strat terytorialnych. Nie byłoby to jednak możliwe bez podjęcia walki ze znacznie liczniejszym i lepiej uzbrojonym sąsiadem. Wojna zimowa rozgorzała zaledwie kilka tygodni po zakończeniu kampanii wrześniowej. W okresie międzywojennym Polska była ważnym elementem bezpieczeństwa wzajemnego w regionie. Rozbiór jej pogłębił proces zmian terytorialnych w naszej części Europy, zapoczątkowany przez anszlus Austrii. Sojusz niemiecko-sowiecki umożliwił Stalinowi rozpoczęcie ekspansji w celu przyłączenia terenów, które przed I wojną światową wchodziły w skład Imperium Rosyjskiego. Wojna zimowa trwał 105 dni. Rozpoczęła się 30 listopada 1939 r., a zakończyła 13 marca 1940 r. W jej trakcje „najbardziej w oczy - jak wspominał marszałek Mannerheim - rzucała się dysproporcja między ogromnym wysiłkiem włożonym przez Rosjan a niewielkim rezultatem”, jaki osiągnęli.
Finowie obronili swoją niepodległość za cenę strat terytorialnych. Nie byłoby to jednak możliwe bez podjęcia walki ze znacznie liczniejszym i lepiej uzbrojonym sąsiadem. Wojna zimowa rozgorzała zaledwie kilka tygodni po zakończeniu kampanii wrześniowej. W okresie międzywojennym Polska była ważnym elementem bezpieczeństwa wzajemnego w regionie. Rozbiór jej pogłębił proces zmian terytorialnych w naszej części Europy, zapoczątkowany przez anszlus Austrii. Sojusz niemiecko-sowiecki umożliwił Stalinowi rozpoczęcie ekspansji w celu przyłączenia terenów, które przed I wojną światową wchodziły w skład Imperium Rosyjskiego. Wojna zimowa trwał 105 dni. Rozpoczęła się 30 listopada 1939 r., a zakończyła 13 marca 1940 r. W jej trakcje „najbardziej w oczy - jak wspominał marszałek Mannerheim - rzucała się dysproporcja między ogromnym wysiłkiem włożonym przez Rosjan a niewielkim rezultatem”, jaki osiągnęli.
Czegóż dzisiaj najbardziej powinien obawiać się statystyczny
Polak? Otóż wnioskować można z przekazów telewizyjnych, komunikatów
rządzących i opozycji, obwieszczeń władz kościelnych i codziennych
rozmów naszych rodaków, że największym zagrożeniem jest koronawirus.
Przyznam się, że widząc po raz pierwszy graficzne przedstawienie owego wroga publicznego numer jeden, ciarki na plecach przechodzące poczułem. Trochę później przyszła refleksja, iż ten obraz, choć zapewne w celach informacyjnych przekazywany, przypomina mi kampanię władz nazistowskich, które kolportowały obraz Żyda jako największego zagrożenia. Ok, być może zbyt daleko posunięte skojarzenie, lecz nie sposób mu się oprzeć. Nie sposób również zaprzeczyć, iż w całej kampanii ochrony ludności przed zagrożeniem epidemiologicznym jest nagły i gwałtowny wzrost zachowań paranoicznych, nie tylko wśród szarych obywateli, lecz również (a może przede wszystkim) pomiędzy „wielkimi tego świata”. Aż dziw bierze, że do tej pory nie ma w mediach społecznościowych żadnych akcji „karteczkowych” naszych celebrytów, aktorów i aktoreczek maści wszelakiej czy też innych „wolnozawodowych” artystów.
Przyznam się, że widząc po raz pierwszy graficzne przedstawienie owego wroga publicznego numer jeden, ciarki na plecach przechodzące poczułem. Trochę później przyszła refleksja, iż ten obraz, choć zapewne w celach informacyjnych przekazywany, przypomina mi kampanię władz nazistowskich, które kolportowały obraz Żyda jako największego zagrożenia. Ok, być może zbyt daleko posunięte skojarzenie, lecz nie sposób mu się oprzeć. Nie sposób również zaprzeczyć, iż w całej kampanii ochrony ludności przed zagrożeniem epidemiologicznym jest nagły i gwałtowny wzrost zachowań paranoicznych, nie tylko wśród szarych obywateli, lecz również (a może przede wszystkim) pomiędzy „wielkimi tego świata”. Aż dziw bierze, że do tej pory nie ma w mediach społecznościowych żadnych akcji „karteczkowych” naszych celebrytów, aktorów i aktoreczek maści wszelakiej czy też innych „wolnozawodowych” artystów.