Wójt gminy Janów Podlaski wspólnie z Gminnym Ośrodkiem Kultury oraz
Gminną Biblioteką Publiczną zapraszają do udziału w V Gminnym
Konkursie Piosenki i Poezji Patriotycznej.
Alumni III roku Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej
im. Jana Pawła II zapraszają na sztukę teatralną pt. „Ciernie
władzy”.
Ryckie seniorki podjęły się wyhaftowania godła Rzeczypospolitej
Polskiej. Chcą w ten sposób uczcić 100-lecie odzyskania
niepodległości.
O trudnej roli „świętych chorych” i „świętych opiekunów” mówi
Jerzy Grzegorczyk, pisarz, publicysta, autor książek, m.in. „Każda
dusza to inny świat”, „Święty i błazen” czy serii o przypadkach
księdza Grosera.
Są chorzy, którzy umierają w zawziętości, są też rodziny, które zostawiają chorego w jego cierpieniu. Znam sytuacje, gdy ktoś z bliskich obwinia chorego, że skomplikował mu życie. Ale na szczęście doświadczenie choroby rodzi więcej świętych. Nie ma lepszej nagrody dla bliskich, jak świadomość, że zrobili, co mogli. Ci, którzy „uciekli” od problemu, skazani są potem na wyrzuty sumienia, o ile go używają. Jest szczęściem obserwowanie „świętych chorych” i „świętych opiekunów”. Jest ich mnóstwo. Taka świętość jest powszechna. Choroba może zbliżać człowieka do Boga albo od Niego oddalać. W trakcie pisania „Posłańców uśmiechu” poznałem „świętych niewierzących” - ludzi, którzy pod wpływem cierpienia bliskich zamknęli się na Boga, nie zadają sobie pytań o sens swoich hiobowych doświadczeń. Nie chcą mówić o wierze, ale zatapiają się w dobru, a człowiek, który dobrze czyni, jest uśmiechem Boga.
Są chorzy, którzy umierają w zawziętości, są też rodziny, które zostawiają chorego w jego cierpieniu. Znam sytuacje, gdy ktoś z bliskich obwinia chorego, że skomplikował mu życie. Ale na szczęście doświadczenie choroby rodzi więcej świętych. Nie ma lepszej nagrody dla bliskich, jak świadomość, że zrobili, co mogli. Ci, którzy „uciekli” od problemu, skazani są potem na wyrzuty sumienia, o ile go używają. Jest szczęściem obserwowanie „świętych chorych” i „świętych opiekunów”. Jest ich mnóstwo. Taka świętość jest powszechna. Choroba może zbliżać człowieka do Boga albo od Niego oddalać. W trakcie pisania „Posłańców uśmiechu” poznałem „świętych niewierzących” - ludzi, którzy pod wpływem cierpienia bliskich zamknęli się na Boga, nie zadają sobie pytań o sens swoich hiobowych doświadczeń. Nie chcą mówić o wierze, ale zatapiają się w dobru, a człowiek, który dobrze czyni, jest uśmiechem Boga.
Rozmowa z ks. dr. Markiem Chrzanowskim ze Zgromadzenia Księży
Orionistów, rekolekcjonistą, poetą i pisarzem
Od momentu mojego urodzenia aż do dzisiaj moje życie to pasmo cudów. I wciąż nie mogę się nadziwić, że Bóg tak mnie kocha. W chwili przyjścia na świat doznałem wylewu krwi do mózgu. Lekarze nie dawali mi wielkich szans. Tymczasem przeżyłem. To był pierwszy cud. Potem okazało się, iż wylew spowodował paraliż prawej części ciała, przez co kilka lat praktycznie nie chodziłem. Do tego doszła ciężka choroba oczu. Dzisiaj chodzę i widzę, choć prawdopodobieństwo tego było raczej znikome. Bóg postawił na mojej drodze wspaniałych lekarzy, którzy pomogli mi stanąć na nogi i po wielu latach zobaczyć świat. Stało się to m.in. dzięki młodemu człowiekowi, który przeprowadził na moich oczach pięć operacji, chociaż inni specjaliści twierdzili, że to bez sensu. On jednak zaryzykował. Po piątej operacji zacząłem wiedzieć.
Od momentu mojego urodzenia aż do dzisiaj moje życie to pasmo cudów. I wciąż nie mogę się nadziwić, że Bóg tak mnie kocha. W chwili przyjścia na świat doznałem wylewu krwi do mózgu. Lekarze nie dawali mi wielkich szans. Tymczasem przeżyłem. To był pierwszy cud. Potem okazało się, iż wylew spowodował paraliż prawej części ciała, przez co kilka lat praktycznie nie chodziłem. Do tego doszła ciężka choroba oczu. Dzisiaj chodzę i widzę, choć prawdopodobieństwo tego było raczej znikome. Bóg postawił na mojej drodze wspaniałych lekarzy, którzy pomogli mi stanąć na nogi i po wielu latach zobaczyć świat. Stało się to m.in. dzięki młodemu człowiekowi, który przeprowadził na moich oczach pięć operacji, chociaż inni specjaliści twierdzili, że to bez sensu. On jednak zaryzykował. Po piątej operacji zacząłem wiedzieć.
80 lat to dorobek wielu pokoleń bibliotekarzy i ludzi, którzy
całe swoje serce wkładali w pracę - podkreślano podczas jubileuszu
80-lecia istnienia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej
Podlaskiej. Były odznaczenia, podziękowania, prezenty i mnóstwo
wzruszeń.
Uroczystości rocznicowe miały miejsce 26 października. Wśród zaproszonych gości pojawili się przedstawiciele placówek kulturalnych i oświatowych, przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich, dawni i obecni pracownicy biblioteki. - Czytanie książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi z minionych epok. To dzięki czytelnictwu rozwijamy się i poznajemy historię, a co za tym idzie - wartości, którymi kierowały się dawne pokolenia, dokonując wyborów mających wpływ na nasze życie - podkreślił wicewojewoda lubelski Robert Gmitruczuk. Nawiązując do słów Cycerona, wspomniał, że kultura jest uprawą duszy, a bialscy bibliotekarze przez dziesiątki lat służyli ludziom swoją pomocą i opieką w pielęgnowaniu tej uprawy. Następnie wręczył siedmiu bibliotekarkom przyznane przez ministra kultury odznaki Zasłużony dla Kultury Polskiej. Otrzymały je: Hanna Bajkowska, Anna Chwedoruk, Marzena Kretowicz, Krystyna Nowicka, Czesława Pietruk, Maria Stefaniuk i Maria Trzeciak.
Uroczystości rocznicowe miały miejsce 26 października. Wśród zaproszonych gości pojawili się przedstawiciele placówek kulturalnych i oświatowych, przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich, dawni i obecni pracownicy biblioteki. - Czytanie książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi z minionych epok. To dzięki czytelnictwu rozwijamy się i poznajemy historię, a co za tym idzie - wartości, którymi kierowały się dawne pokolenia, dokonując wyborów mających wpływ na nasze życie - podkreślił wicewojewoda lubelski Robert Gmitruczuk. Nawiązując do słów Cycerona, wspomniał, że kultura jest uprawą duszy, a bialscy bibliotekarze przez dziesiątki lat służyli ludziom swoją pomocą i opieką w pielęgnowaniu tej uprawy. Następnie wręczył siedmiu bibliotekarkom przyznane przez ministra kultury odznaki Zasłużony dla Kultury Polskiej. Otrzymały je: Hanna Bajkowska, Anna Chwedoruk, Marzena Kretowicz, Krystyna Nowicka, Czesława Pietruk, Maria Stefaniuk i Maria Trzeciak.
ASF to temat rzeka. Taka rzeka, która potrafi bez zapowiedzi
wystąpić poza swoje koryto... - To już nie świński dołek, ale dół -
powtarzają zgodnym głosem rolnicy, którym trudno pogodzić się z tym,
że w dużej wsi nie uświadczysz w chlewie choćby prosięcia. - Nasza
cierpliwość ciągle wystawiana jest na próbę - dodają hodowcy świń,
którzy jeszcze się nie dali.
Ryzyko wystąpienia kolejnych ognisk Afrykańskiego Pomoru Świń (ASF) nie gaśnie. Z końcem lutego br. weszło w życie rozporządzenie ministra rolnictwa w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem ASF dotyczące hodowców trzody chlewnej w całym kraju, chociaż jak dotąd wirus idący od wschodnich granic Polski nie przekroczył linii Wisły. Nigdzie jednak nie spędza rolnikom snu z powiek tak bardzo, jak na swoistym przyczółku na styku wschodnich rubieży Mazowsza, północnej części Lubelszczyzny i na Podlasiu. ASF podzielił Zbuczyn. Dosłownie - ponieważ położona przy DK-2 duża gminna wieś w części została objęta strefą niebieską, w części czerwoną. Granica przebiega m.in. na linii kościoła. Oczywiście fakt, że zarządzający parafią ks. kan. Stanisław Chodźko jako duszpasterz rolników diecezji siedleckiej wielokrotnie stawał w obronie rolników poszkodowanych wskutek ASF, nie gra tutaj żadnej roli.
Ryzyko wystąpienia kolejnych ognisk Afrykańskiego Pomoru Świń (ASF) nie gaśnie. Z końcem lutego br. weszło w życie rozporządzenie ministra rolnictwa w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem ASF dotyczące hodowców trzody chlewnej w całym kraju, chociaż jak dotąd wirus idący od wschodnich granic Polski nie przekroczył linii Wisły. Nigdzie jednak nie spędza rolnikom snu z powiek tak bardzo, jak na swoistym przyczółku na styku wschodnich rubieży Mazowsza, północnej części Lubelszczyzny i na Podlasiu. ASF podzielił Zbuczyn. Dosłownie - ponieważ położona przy DK-2 duża gminna wieś w części została objęta strefą niebieską, w części czerwoną. Granica przebiega m.in. na linii kościoła. Oczywiście fakt, że zarządzający parafią ks. kan. Stanisław Chodźko jako duszpasterz rolników diecezji siedleckiej wielokrotnie stawał w obronie rolników poszkodowanych wskutek ASF, nie gra tutaj żadnej roli.
Pochylmy się nad człowiekiem... - pod takim hasłem 24
października w Miejskiej Bibliotece Publicznej we Włodawie w odbyło
się spotkanie poświęcone działalności hospicjum.
Otwierając spotkanie, dyrektor MBP Jacek Żurawski określił hospicjum jako miejsce, w którym otaczamy opieką tych, którzy od nas odchodzą. Podziękował za współpracę w organizacji wieczoru Włodawskiemu Towarzystwu Przyjaciół Chorych „Hospicjum” oraz Społecznemu Zakładowi Opieki Hospicyjnej „Hospicjum” we Włodawie. Duży wkład organizacyjny wniósł Dyskusyjny Klub Książki „Pasja”, działający przy książnicy. Prowadząca spotkanie Zofia Zaorska z DKK wyjaśniła licznie zgromadzonym uczestnikom wieczoru znaczenie hasła: „Pochylmy się nad człowiekiem”. - Tę myśl możemy rozpatrywać w wielu aspektach - mówiła. - Pochylamy się nad swoimi dziećmi, nad rodzinami, nad chorymi ludźmi. My pochylimy się nad tymi, którzy umierają, i tymi, którzy ich pielęgnują oraz ludźmi wspomagającymi hospicjum finansowo - dodała Z. Zaorska. Złożyła także podziękowania pracownikom, rodzinom oraz wolontariuszom.
Otwierając spotkanie, dyrektor MBP Jacek Żurawski określił hospicjum jako miejsce, w którym otaczamy opieką tych, którzy od nas odchodzą. Podziękował za współpracę w organizacji wieczoru Włodawskiemu Towarzystwu Przyjaciół Chorych „Hospicjum” oraz Społecznemu Zakładowi Opieki Hospicyjnej „Hospicjum” we Włodawie. Duży wkład organizacyjny wniósł Dyskusyjny Klub Książki „Pasja”, działający przy książnicy. Prowadząca spotkanie Zofia Zaorska z DKK wyjaśniła licznie zgromadzonym uczestnikom wieczoru znaczenie hasła: „Pochylmy się nad człowiekiem”. - Tę myśl możemy rozpatrywać w wielu aspektach - mówiła. - Pochylamy się nad swoimi dziećmi, nad rodzinami, nad chorymi ludźmi. My pochylimy się nad tymi, którzy umierają, i tymi, którzy ich pielęgnują oraz ludźmi wspomagającymi hospicjum finansowo - dodała Z. Zaorska. Złożyła także podziękowania pracownikom, rodzinom oraz wolontariuszom.
Z początkiem miesiąca dwa oddziały ryckiego szpitala przestaną
przyjmować pacjentów. Wszystko z braku należytej obsady medycznej.
17 października Narodowy Fundusz Zdrowia zerwał z dzierżawcą
kontrakt w zakresie chirurgii i pediatrii.
Takie stanowisko funduszu to efekt nawarstwiających się od dawna problemów. Dobrze wiedzą o nich pracownicy szpitala, którzy już niejednokrotnie słali w tej sprawie listy do władz powiatu. Lekarze i pielęgniarki skarżą się na brak pieniędzy i ostre cięcia w wydatkach, jakie zaproponował dzierżawca, czyli firma Centrum Dializa z Sosnowca. Problemy finansowe spowodowały, że personel mimo starań nie był w stanie wykonać kontraktu. A to skutkowało obniżaniem przekazywanych przez NFZ kwot na leczenie i funkcjonowanie placówki. Gdy dołożymy do tego zaleganie z wynagrodzeniami, zepsuty sprzęt diagnostyczny i szwankujący transport - otrzymamy pełny obraz ryckiego szpitala. Jak na taki stan rzeczy reaguje powiat? Pracownicy piszą, że starosta Stanisław Jagiełło „nic sobie nie robi z tych problemów i zasłania się mętnymi tłumaczeniami”.
Takie stanowisko funduszu to efekt nawarstwiających się od dawna problemów. Dobrze wiedzą o nich pracownicy szpitala, którzy już niejednokrotnie słali w tej sprawie listy do władz powiatu. Lekarze i pielęgniarki skarżą się na brak pieniędzy i ostre cięcia w wydatkach, jakie zaproponował dzierżawca, czyli firma Centrum Dializa z Sosnowca. Problemy finansowe spowodowały, że personel mimo starań nie był w stanie wykonać kontraktu. A to skutkowało obniżaniem przekazywanych przez NFZ kwot na leczenie i funkcjonowanie placówki. Gdy dołożymy do tego zaleganie z wynagrodzeniami, zepsuty sprzęt diagnostyczny i szwankujący transport - otrzymamy pełny obraz ryckiego szpitala. Jak na taki stan rzeczy reaguje powiat? Pracownicy piszą, że starosta Stanisław Jagiełło „nic sobie nie robi z tych problemów i zasłania się mętnymi tłumaczeniami”.