Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

To złe połączenie

Widok młodzieży podążającej do szkoły z napojem energetycznym w dłoni nikogo nie dziwi i nie budzi protestu. A powinien.

Według danych Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), aż 18% dzieci w przedziale wiekowym 3-10 lat spożywa napoje energetyczne co najmniej raz w roku. I choć Polska nie plasuje się w czołówce, u nas też dobrze nie jest, a temat od lat nie znalazł rozwiązania. W 2011 r. Główny Inspektor Sanitarny apelował o umieszczenie na tego typu produktach komunikatów ostrzegawczych wraz z wytycznymi wiekowymi. Podczas sejmowej debaty w ubiegłym roku wiceminister zdrowia Waldemar Kraska wyliczał, że 67% nastolatków spożywa napoje energetyzujące, a 16% robi to dość często.

W tym roku temat powrócił, bo o podjęcie natychmiastowych działań zaapelował rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. Postuluje on zakaz lub dopuszczenie sprzedaży tego typu produktów tylko dla najstarszej młodzieży, ograniczenie dopuszczalnej dawki kofeiny, intensywne działania edukacyjne oraz zamieszczanie informacji o szkodliwości na opakowaniach. Jego zdaniem konieczne są zdecydowane działania ograniczające dostęp dzieci do energetyków, ponieważ wśród młodzieży nastała moda na wspomaganie się energetykami w czasie nauki, przed klasówkami, testami czy też podczas wzmożonego wysiłku. „Naukowcy przestrzegają, że napoje energetyzujące zagrażają nie tylko zdrowiu, ale nawet życiu” – zaznacza rzecznik. „Wystarczy tylko jedna puszka, żeby dostać zawału – alarmują australijscy uczeni. Dotyczy to tak starszych, jak i całkiem młodych osób. (…) Składniki zawarte w napojach energetycznych mogą mieć bardzo szkodliwy wpływ na zdrowie dzieci. Rozwijające się młode organizmy łatwo mogą uzależnić się od kofeiny zawartej w napojach. Dużą reakcję wywołały też słowa lekarzy kardiologów, że młodzi ludzie, którzy regularnie wspomagają się energetykami, mogą nie dożyć 60-tki” – argumentuje, podkreślając, że niektóre kraje już podjęły próby ograniczenia spożycia energetyków przez zbyt młode osoby, m.in. wprowadzając limity wieku przy ich sprzedaży.

 

Lekarze potwierdzają

Z jego postulatami zgadzają się lekarze, który na co dzień obserwują stan zdrowia polskich dzieci. – Uważam, że to jak najbardziej słuszne i prawidłowe – mówi specjalista pediatrii lek. Paulina Mikulska, ordynator oddziału dziecięcego Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. – Takie substancje, podobnie jak alkohol czy nikotyna, powinny być dostępne tylko dla dorosłych – zauważa.

Napoje energetyzujące są produktami przeznaczonymi dla osób dorosłych i nie powinny być spożywane przez dzieci, ponieważ zawierają składniki, które przyjmowane w dużych ilościach, zwłaszcza przez osoby o małej masie ciała jak dzieci, mogą doprowadzić do przekroczenia dawek, przy których obserwuje się efekty toksyczne. – Zawierają bardzo dużo kofeiny, która spożywana w dużej ilości jest szkodliwa – precyzuje P. Mikulska. – Jej działanie z założenia ma być pobudzające, więc może nasilać również reakcje psychoruchowe. Dlatego zwłaszcza w przypadku dzieci i młodzieży nie jest to napój, który powinien być spożywany – tłumaczy. – To w ogóle produkt niezdrowy dla wszystkich, a tym bardziej dla najmłodszych. Kofeina wpływa na układ nerwowy, krwionośny, może dawać uczucie kołatania serca, przyśpieszyć jego czynność. Reakcja organizmu po tak dużej dawce kofeiny, jaka znajduje się w tzw. energetykach, u dzieci czy młodzieży często jest nie do przewidzenia – zaznacza P. Mikulska. – Stąd objawy po ich spożyciu mogą być bardzo dokuczliwe z punktu widzenia pacjenta, zwłaszcza młodego, który nie jest w pełni świadomy, jak działa jego organizm, co może zaburzać jego i pracę i jak to się objawia – tłumaczy z uwagą, że w przypadku uskarżania się przez dziecko na złe samopoczucie rodzice często nie mogą znaleźć przyczyny i podążają od specjalisty do specjalisty. – A rozwiązanie często jest tuż obok, ale dziecko albo nie przyznaje się do spożycia, albo rodzice nie wiążą tego ze złym samopoczuciem córki czy syna – przyznaje.

 

Niewiedza rodziców szkodzi

Zapytana o pacjentów trafiających na szpitalny oddział ratunkowy lub dziecięcy, lekarka przyznaje, że na przestrzeni ostatnich lat zdarzali się tacy, ale nie jest to jeszcze powszechny problem. – Najczęściej trafiają do nas pacjenci po jednoczesnym spożyciu napoju energetycznego w połączeniu z alkoholem lub dużą dawką nikotyny – przyznaje. Jednak podczas rozmów z rodzicami, których dzieci trafiły na oddział pediatryczny z innych powodów niż spożycie nadmiernej ilości energetyków, okazuje się, że wiedzą oni o tym, iż ich dzieci po takie rzeczy sięgają. – Często, ku mojemu zdziwieniu, rodzice chyba nie do końca zdają sobie sprawę ze szkodliwości, jaką niosą te napoje – podkreśla P. Mikulska. – Nawet kiedy tłumaczymy im, że to zła praktyka, nie przyjmują tego do wiadomości, słuchają nas z lekkim niedowierzaniem, a nawet przymrużeniem oka. Zresztą sama podczas zakupów w sklepie nieraz byłam świadkiem, kiedy rodzice kupowali swoim dzieciom energetyki – zauważa, dodając, że hasło „jeden monsterek jeszcze nikomu nie zaszkodził” wciąż – niestety – jest aktualne.


Spożywanie energetyków może powodować:

– zmiany nastroju, rozdrażnienie, niepokój,

– bóle głowy,

– nudności, wymioty, biegunkę,

– wzrost ciśnienia tętniczego krwi,

– zaburzenia gospodarki wapniowej (wpływ na wzrost i budowę kości),

– zaburzenia długości i jakości snu.

Grupą szczególnego ryzyka są dzieci z cukrzycą, chorobami sercowo-naczyniowymi, chorobami nerek, wątroby, nadczynnością tarczycy oraz niestabilne emocjonalnie.

JAG