Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Trzeba odbudować dom

Po tym, jak w domu dziecka w Adamowie wybuchł pożar, jego podopiecznych czekają inne święta niż dotychczas.

W poniedziałek 5 grudnia w placówce wybuchł pożar. Zniszczenia okazały się na tyle poważne, że dalsze mieszkanie w niej nie było możliwe. Wychowankowie trafili do internatu w Radoryżu Smolanym. - Dym pojawił się w jednym z pokoi i rozprzestrzenił na kolejne, niszcząc zwłaszcza instalacje i media - przyznaje dyrektor placówki Jerzy Kędra. Skutki ognia wciąż są widoczne na dwóch kondygnacjach i poddaszu. Spaleniu uległo całe wyposażenie, łącznie z tapczanami, meblami i tym, co w nich było przechowywane. Do wymiany są okna i drzwi. Zniszczenia widać nawet w łazienkach. - Aneksy muszą zostać wyrzucone i zamontowane nowe - oznajmia dyrektor, podkreślając, że straty materialne są jednak mało istotne. - Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał. Mieliśmy szczęście, że w domu był zainstalowany alarm przeciwpożarowy, który w porę nas uprzedził - oznajmia dyrektor.

Dzieci i pracownicy opuścili budynek samodzielnie z wyjątkiem jednego dziecka. – Wiedziałem, że jeden maluch musiał zostać w środku. Zacząłem go szukać, choć pomieszczenia były już zadymione. Początkowo nie mogłem zlokalizować, gdzie dokładnie może przebywać, ale udało się. Dziecko leżało przestraszone na łóżku i nakryło się kocem. Gdy wychodziłem na zewnątrz, trzymając je na rękach, robiłem to już na tzw. czuja, bo prawie nic nie widziałem z powodu gęstego dymu – opowiada J. Kędra.

 

Boją się nawet patrzeć

W momencie wybuchu pożaru w placówce przebywało ośmioro spośród 11 dzieci. Dwoje było akurat na kursie, a jedno w ośrodku socjoterapeutycznym.

– Nasi podopieczni przebywają obecnie w internacie w Radoryżu, ale żeby dotrzeć do szkoły czy przedszkola, muszą przyjechać najpierw do dawnego domu. Najmłodsi boją się, gdy widzą czarne od dymu pokoje i nie chcą do nich wchodzić, a nawet na nie patrzeć. Tę traumę widać choćby w rysunkach dzieci. Starsza młodzież bardziej daje sobie radę, jednak narzeka na standard w internacie – wyjaśnia dyrektor.

Tegoroczne święta będą trudniejsze od poprzednich. Wprawdzie część wychowanków pojedzie na przepustkę do rodzinnych domów, ale nie wszyscy. – Tym, którzy zostaną, na pewno niczego nie zabraknie – deklaruje J. Kędra, podkreślając, iż dzieci i młodzież mogą liczyć na wsparcie ludzi dobrej woli.

 

Odruch serca

Natychmiast po wybuchu pożaru z pomocą ruszyła gmina. – To był odruch serca. Jako pierwsze dziećmi, bo większość chodzi do szkół i przedszkola w Adamowie, zajęły się nauczycielki. Ruszyła też zbiórka darów rzeczowych. Przekazaliśmy podopiecznym ubrania, bo stracili wszystko. Otrzymali też zabawki oraz słodycze. Natomiast w uprzątnięciu pogorzeliska pomógł Zakład Gospodarki Komunalnej – mówi wójt Adamowa Karol Ponikowski.

Przedświąteczny okres to czas, kiedy jesteśmy wyjątkowo wrażliwi i chętni do dzielenia się dobrem. Od lat tradycyjnie podopiecznych Domu Dziecka w Adamowie odwiedzają mikołaje, przynosząc przeróżne prezenty. Nie inaczej było w tym roku. Kosze pełne łakoci przywiozły ze sobą m.in. koła gospodyń z Siedlisk i Zalesia. – Dzieci witały nas już w oknach. Ich reakcja na zawsze zapadnie w naszej pamięci – przyznaje przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Zalesiu Małgorzata Gral.

Ze wsparciem przybyły szkoły ze Stanina, Woli Bystrzyckiej i Trzebieszowa. – Wiele palcówek dzwoniło, odzywali się m.in. strażacy z Krzywdy, Burca. W pomoc zaangażował się też sportowiec z Dęblina Adrian Kurek. Ci wspaniali ludzie przyjeżdżają do nas co roku z prezentami – zapewnia J. Kędra.

Pojawiły się też oferty wsparcia związane z remontem placówki. – Pan A. Kurek przekazał, że zgłosiły się do niego trzy firmy budowlane – informuje dyrektor adamowskiej placówki, a zapytany o to, czego najbardziej w obecnie potrzeba jej wychowankom, odpowiada: – Darów rzeczowych nie mamy gdzie przechowywać, najbardziej przydałyby się datki pieniężne, bo remont, jaki nas czeka, musi być kompleksowy – przyznaje J. Kędra.

Dowolną kwotę można przelać na numer konta domu dziecka. Szczegółowych informacji udzielają w tej sprawie dyrekcja lub administracja placówki opiekuńczej w Adamowie.

Tomasz Kępka