Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Udało się śpiewająco

Pojawiając się na scenie, Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Łosickiej podbija serca widzów. Bazują na lokalnym folklorze, ale ludowość jest dla nich twórczym punktem wyjścia.

Z zamiarem utworzenia zespołu nosił się już kilkanaście temu Mirosław Odoszewski - wówczas dyrektor Łosickiego Domu Kultury, a obecnie kierownik artystyczny ZPiTZŁ. Nie udało się. Pomysł jednak żył swoim życiem, a udało się go zrealizować jesienią 2015 r. W wyremontowanym tzw. starym szpitalu otwierano w Łosicach Transgraniczne Centrum Dialogu Kultur. Unijny projekt, w ramach którego miasto pozyskało środki, uwzględniał również współpracę zespołów śpiewaczych między stronami uczestniczącymi w projekcie, tj. Ukrainą, Białorusią i Polską. Z przygotowaną prezentacją pojechała na Białoruś grupa osób śpiewających w chórze Adoramus przy parafii Trójcy Świętej, kierowanym przez M. Odoszewskiego. Przygoda z folklorem tak przypadła do gustu chórzystom, że postanowili ją kontynuować pod szyldem Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Łosickiej. Z czasem dołączyli do nich kolejni śpiewacy.

Powiększył się też skład kapeli, którą tworzą dzisiaj dwa akordeony, saksofon, bębenek, kontrabas. Od roku istnieje również grupa taneczna, którą stanowią cztery pary. Niedawno zespół odmłodził się za sprawą Małego Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Łosickiej, w którym pracę rozpoczęło 20 dzieci. „Dorosły” ZPiTZŁ tworzą 32 osoby, w większości nauczyciele. Spotykają się – w zależności od potrzeb – nawet kilka razy w tygodniu.

 

Idą jak burza

Na swoim koncie po trzech latach działalności łosiccy artyści mają dziesiątki występów scenicznych, jak też nagród zdobytych podczas przeglądów, festiwali i konkursów. O Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Łosickiej jest ostatnio głośno za sprawą Turnieju Kół Gospodyń Wiejskich Wschodniego Mazowsza 2018, w którym zdobył tytuł Złotego Koła KGW. Podsumowanie turnieju miało miejsce 30 września podczas Finałowej Gali w Miętnem. Łosiczan uhonorowano wyjazdem do Brukseli. Dyrektor ŁDK Dorota Kozłowska przyznaje, że wprawdzie zespół nie jest typowym kołem gospodyń wiejskich, jednak formuła konkursu stwarzała szansę ubiegania się o tytuł laureata także zespołom śpiewaczym. Zwycięstwo to z jednej strony powód do dumy, z drugiej – inspiracja. – Może powinniśmy zająć się także aktywnością w większym stopniu niż tylko śpiew kojarzoną z działalnością kół, tj. obrzędowością i tradycjami kulinarnymi – zastanawia się D. Kozłowska.

 

Jest satysfakcja

– Nie jesteśmy typowym zespołem ludowym, tj. pielęgnującym muzykę ludową – zastrzega M. Odoszewski. Pracę magisterską pisał z folkloru na podstawie materiału opracowanego przed laty przez Tadeusza Banasia, a prezentowanego przez zespół Pasieka. Pieśni te stanowią dzisiaj kanwę repertuaru ZPiTZŁ. – Wykonujemy utwory muzyki ludowej, ale z akcentami muzyki rozrywkowej. Najważniejsi są dla nas odbiorcy – ta muzyka po prostu ma się podobać, dlatego skupiamy się na koncertach – mówi M. Odoszewski. Jest też przekonany, że łosicki zespół nie zginie w całej rzeszy zespołów z przymiotnikiem „ludowy” w nazwie. Nie zabiega zresztą o to, by jako taki być traktowany. – Mamy tę przewagę, że zaczynaliśmy z grupą osób o ukształtowanych głosach. Wyróżnia nas przedział wiekowy – 40+. Chcemy być trochę inni. Ludzie to kupują – ocenia aranżer.


ROZMOWA

Dorota Kozłowska, dyrektor ŁDK, dyrektor artystyczny ZPiTZŁ

 

Jak wyglądały pierwsze kroki stawiane przez zespół?

 

Występowaliśmy w strojach wypożyczonych od Zespołu Pieśni i Tańca Biawena. Z czasem członkini zespołu Ewa Bazyluk uszyła paniom spódnice wykonane z kilkunastu „zdobycznych” kolorowych pasiaków, jakie dawniej zdobiły ściany nad łóżkami czy służyły jako narzuty. Dokupiliśmy korale i chusty. Wdziękiem i doborem piosenek staraliśmy się ukryć niedociągnięcia w stroju, a największym był brak jednakowych butów. Dopiero po trzech latach dorobiliśmy się strojów z prawdziwego zdarzenia, tj. uszytych w pracowni rękodzieła. Pieniądze na nie pozyskaliśmy z projektu unijnego. Nagrodę w Miętnem odbieraliśmy już w nowych strojach.

 

Czy tworząc zespół ludowy przy ŁDK, mieliście oparcie w lokalnej tradycji?

 

Na przełomie lat 60 i 70 zespoły ludowe tworzył w naszym regionie, m.in. w Łosicach i Lipnie (gm. Platerów) Tadeusz Banaś. Był nauczycielem, który zbierał i dokumentował oryginalne pieśni ludowe, a następnie włączał je do repertuaru stworzonego przez siebie Zespołu Pieśni i Tańca „Podlasie”. Nazwa naszego zespołu stanowi świadome nawiązanie do nazwy grupy, którą kierował T. Banaś. Co ciekawe, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze informacje o naszej działalności, przesłano mi archiwalne zdjęcie Podlasia, co odebrałam jako wyraz życzliwości i zachęty do kontynuowania tradycji rozpoczętej kilkadziesiąt lat temu.

 

Jaki określiłaby Pani charakter repertuaru zespołu?

 

Wykonujemy tradycyjne utwory, lecz ubogacone nową aranżacją. Bawimy się folklorem, żeby do niego zachęcić. Mamy korzenie, staramy się pielęgnować tę spuściznę, ale z nutą nowoczesności.

 

ZPiTZŁ istnieje zaledwie trzy lata, a idzie jak burza… W czym tkwi źródło sukcesu?

 

Bardzo dużo zależy od naszego kierownika artystycznego. To on wybiera utwory, aranżuje i nas uczy. Upatrywać sukcesu trzeba także w ludziach tworzących zespół. Nie występujemy ze śpiewnikami w rękach… Na scenie głosy muszą być zgrane, a to wymaga wielu prób. Sukces to nasi odbiorcy. Wiemy, że warto się dla nich starać i kochamy to, co robimy, a oni to doceniają. Potwierdzeniem tego jest zwycięstwo w Turnieju Kół Gospodyń Wiejskich Wschodniego Mazowsza 2018, o czym zadecydowała liczba oddanych na nas głosów. Serdecznie za nie dziękujemy. W naszych osiągnięciach swój udział mają także nasi znajomi, przyjaciele i bliscy, którzy nas wspierają.

 

Jakie utwory najbardziej przypadają do gustu słuchaczom?

 

Utwory skoczne, jak „Oj chodzą jak łosickie młyny”, „Czerwone jagody”, „Jechali furmani” czy „Poszła Mańka w grochowiny” – pochodzące z naszego regionu. Ale też inne, wolniejsze, bardziej nastrojowe jak „Drożyna”. Niezależnie gdzie występujemy i dla kogo śpiewamy, zawsze spotykamy się z wielką życzliwością.

 

Współtworzy Pani zespół, należąc do grupy śpiewaczej. Co jest cennego w tej pracy?

 

15 lat chóru Adoramus i trzy lata pracy w Zespole Pieśni i Tańca sprawiają, że jesteśmy jak rodzina. Od sierpnia mieliśmy zajęty każdy weekend. Mamy swoje sprawy i prywatne życie, ale potrafimy tak się zgrać i pogodzić wszystkie obowiązki, że zaplanowanie wyjazdu nie sprawia żadnego problemu. Jeśli zdarzy się, iż przez tydzień nie ma żadnej próby, wszyscy dopytują, kiedy się spotykamy. Trwające dwie, trzy godziny próby to odskocznia od codzienności, czas, kiedy człowiek skupia się tylko i wyłącznie na tym, żeby dobrze zaśpiewać. Pokochałam ludowość. To naprawdę fajna przygoda.

 

Dziękuję za rozmowę.

LA