Komentarze
38/2015 (1055) 2015-09-16
Kończy się rejestracja komitetów, które będą mogły wystawić listy z kandydatami w całym kraju. Jest to już wyraźny znak, że jesienna elekcja parlamentarna zbliża się jak leśniczy Wiesiek z piosenki Artura Andrusa do naszych drzwi.

Symptomy wyborczej gorączki widać jednak nie tylko w tym jednym fakcie. Najważniejszą oznaką nieuchronności wyborów jest festiwal obietnic. Każda partia, która aspiruje do wejścia na sejmowe salony (po raz pierwszy czy też któryś z kolei), przedstawia wyborcom najróżniejsze propozycje. Nie zżymam się jednak na tę procedurę.
38/2015 (1055) 2015-09-16
Jakiś czas temu znajomi poprosili mnie, abym asystował przy ślubie ich dziecka. Wszystko zostało przygotowane, jak należy. Po skończonej uroczystości jeden z gości zapytał: „Czy u was zawsze na ślubie wszystkie części stałe Mszy św. są śpiewane?”.

Cóż, nie zawsze. Nie tłumaczyłem już, że gdyby nie organista, nie byłoby żadnego liturgicznego dialogu. Większość obecnych w kościele nie miała bowiem pojęcia, jak odpowiadać, jak się zachować - kiedy stać, kiedy klęczeć, jak się modlić.
37/2015 (1054) 2015-09-09
Po tym, co dzisiaj zamierzam napisać w felietonie, zapewne przez wielu zostanę okrzyknięty ksenofobem, nieczułym na ludzką tragedię konserwatystą, przeciwnikiem otwartego na świata i miłosiernego papieża Franciszka, nieznającym lub zmieniającym nauczanie Jezusa i Kościoła etc.

<br /. Katalog rzucanych pod moim adresem określeń proszę sobie dowolnie zwiększać włącznie z intensywnością ujawnianych emocji. Powiem krótko: jestem przeciw przyjmowaniu fali imigracyjnej do Europy, a szczególnie do Polski. Nie oznacza to, że w ogóle jestem przeciwnikiem przemieszczania się ludzi bądź udzielania schronienia osobom, które we własnym kraju nie mają możliwości bezpiecznego życia z powodu swoich przekonań, wyznawanej religii czy też koloru skóry. Ale to już inna bajka.
37/2015 (1054) 2015-09-09
Moja znajoma śmieje się, że w pewnym wieku wszystko jest pretekstem do wspomnień. I pewnie ma rację, skoro Narodowe Czytanie uruchomiło we mnie całe ich pokłady.

Otworzyło drzwi do zdarzeń pozornie zapomnianych, a - okazuje się - ciągle jednak gdzieś tam w człowieku żyjących. Serdeczny śmiech mnie ogarnął, kiedy - wydawać by się mogło: ni z gruszki, ni z pietruszki - przypomniałam sobie pierwszą samodzielnie przeczytaną od deski do deski książkę. To była wypożyczona w szkolnej bibliotece „Uczennica I klasy” radzieckiego autora Edwarda Szwarca.
36/2015 (1053) 2015-09-02
1 września w Polsce rozegrał się wręcz antyczny dramat. Jak się potem dowiadywaliśmy z licznych przekazów medialnych, tragedia ta miała miejsce na Westerplatte, miejscu początku II wojny światowej.

Miejscu wręcz symbolicznym. Zapewne to, co się wydarzyło, będzie miało niesłychane konsekwencje na polu krajowym i międzynarodowym, a może i ogólnoświatowym. Furda wszelkie problemy gospodarcze, niczym przy tym są także wszelkie sprawy społeczne czy polityczne.
36/2015 (1053) 2015-09-02
Polska kawiorowa lewica, która z prawdziwą lewicą, prócz nazwy, niewiele ma wspólnego, ogłosiła program wyborczy, po raz kolejny próbując, pomimo fatalnych wyników sondażowych - zająć pozycję rozgrywającego na polskiej scenie politycznej.

Robi to w sposób tradycyjnie siermiężny i brutalny, szeroko czerpiąc inspiracje z epoki słusznie minionej, której czerwień już dawno wyblakła. Goniąc uparcie pociąg, który dawno odjechał.
35/2015 (1052) 2015-08-26
Kampanijna rzeczywistość w pełnej krasie. Pani premier podąża po Polsce dzięki istniejącym jeszcze Polskim Kolejom Państwowym, na które ostrzy sobie zęby chociażby Deutsche Bahn.

Przyglądając się zachowaniom szefowej naszego rządu, odnoszę wrażenie, że nie są one wspomnieniem wizyt Edwarda Gierka, ale twórczym rozwinięciem zachowań Aleksandra Łukaszenki czy Kim Dzong Una.
35/2015 (1052) 2015-08-26
Kończy się powoli upalne lato. W tym roku upalne wyjątkowo, o czym świadczy susza i rekordowo niski stan wody w rzekach. Za kilka dni rozlegnie się pierwszy szkolny dzwonek.

Szkoły jeszcze puste, w niektórych kończą się ostatnie remonty. Życie toczy się koleinami codzienności. W te ostatnie dni sierpnia sięgam nieraz myślami do historii. Do roku 1939, 1944… Jakimiś świadkami tych ostatnich dni przed wybuchem II wojny światowej są stare gazety.
34/2015 (1051) 2015-08-19
Czas wakacji ma to do siebie, że człowiek odnajduje chwilę, żeby pochylić się nad odłożonymi w czasie lekturami i nadrobić zaległości. Sięga się wówczas do różnych, być może pokrytych rocznym kurzem, artykułów i książek. Ma to jednak i swoje złe strony.

Zgromadzenie w jednym czasie i miejscu wielości informacji może dać przygnębiające wrażenie. To stało się moim udziałem po lekturze zamieszczonego w „The American Conservative” artykułu Roda Drehera.
34/2015 (1051) 2015-08-19
Wolnoć, Tomku, w swoim domku - mawiał klasyk. Może i wolno mi... Ale czy bezpiecznie? Złodzieje tylko czyhają na moje mienie.

Uaktywniają się zwłaszcza podczas upałów. I zamiast walczyć z solidnymi, wielkimi zamkami, pancernymi drzwiami lub innymi równie potężnymi zabezpieczeniami - chociaż co prawda profesjonalnego włamywacza z nowoczesnym sprzętem niewiele może zatrzymać (według statystyk wejście zajmuje mu ok. 40 sekund) - wykorzystują najsłabsze ogniwa i wchodzą do domów przez uchylone okna albo drzwi balkonowe.