Kultura
8/2021 (1334) 2021-02-24
Aktorzy amatorskiego teatru Niby Nic nagrywają własny audiobook. Z autorskiej interpretacji „Pana Tadeusza” skorzystają internauci, a może nawet i uczniowie.

Czasy pandemii nie należą do łatwych. Od roku przekonują się o tym wszyscy, w tym lokalni artyści z „łabędziego grodu”. Grupa teatralna skupiona przy Annie Kapczyńskiej planowała wystawić nową sztukę. Tradycyjnie miała to być komedia, ale z racji obostrzeń premiera, niestety, musiała zostać przełożona. Wszelkie próby i spotkania też uległy zawieszeniu. Nadszedł jednak czas, że aktorzy powiedzieli pandemii dość. Chociaż do normalności jeszcze daleko, grupa zaczęła na nowo pracować. Powody takiej decyzji były oczywiste. - Po długiej przerwie stęskniliśmy się za sobą - przyznaje kierowniczka i założycielka teatru. Chęci do działania nie brakowało, ale pojawił się problem z wyborem odpowiedniego repertuaru, który mógłby nadawać się do zrealizowania w czasie obostrzeń. - Zastanawialiśmy się nad Sienkiewiczem lub bajkami dla dzieci. Chodziło o takie teksty, które podtrzymują na duchu i służą pokrzepieniu serc. W końcu w toku dyskusji ktoś zaproponował „Pana Tadeusza”, bo akurat ostatnio go przeczytał. Pomysł natychmiast został podchwycony przez wszystkich - zauważa A. Kapczyńska.
8/2021 (1334) 2021-02-24
Rozpoczął się remont Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej. Nowe oblicze zyskają dworek, park i poświęcony pisarzowi kopiec. Prace, które przebiegają w ramach projektu pn. „Centrum Kultury Sienkiewiczowskiej”, mają zakończyć się w kwietniu 2022 r. Przez ten czas eksponaty z Sienkiewiczówki będzie można oglądać w Muzeum Regionalnym w Łukowie.

- Ten rok możemy nazwać rokiem, kiedy H. Sienkiewicz będzie w podróży. Bardzo się cieszymy, że tak długo wyczekiwany remont wreszcie się rozpoczyna - podkreśla Beata Skwarek, dyrektor Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, która 12 lutego oficjalnie przekazała klucze od placówki wykonawcy prac. Plany są ambitne. W Woli Okrzejskiej powstanie Centrum Kultury Sienkiewiczowskiej. To zadanie z rozmachem. Dlatego zostało podzielone na dwa etapy. W ramach pierwszego zaplanowano modernizację elementów, które pamiętają jeszcze lata 60, czyli - instalacji elektrycznej, wodno- kanalizacyjnej i przeciwpożarowej. Do tego wymiana podłóg, schodów, docieplenie strychu i nowy monitoring. - Najważniejsze jest jednak wykonanie ogrzewania. Postawiliśmy na odnawialne źródła energii. Pompy ciepła zapewnią odpowiednią temperaturę nie tylko muzealnym eksponatom, ale również pracownikom i turystom.
7/2021 (1332) 2021-02-17
Za pomocą fotografii pokazuje piękno Podlasia. Jednak nie przywiązuje wagi do aparatu, jakim robi zdjęcia. Bo aby uwiecznić w kadrze ten jeden, jedyny moment, liczy się coś innego niż sprzęt. - Trzeba potrafić się zatrzymać w tym zapędzonym życiu, dostrzec to coś i dopiero nacisnąć spust migawki - mówi fotograf Artur Bieńkowski.

Na co dzień mieszka w Janowie Podlaskim. Instruktor jeździectwa i wieloletni pracownik tamtejszej stadniny. Wiceprezes stowarzyszenia „Nadbużańskie dwory i pensjonaty”, członek zarządu Fundacji im. Ludwika Maciąga Eos, pasjonat fotografii. Swoje zamiłowanie do sztuki - jak podkreśla - zawdzięcza prof. L. Maciągowi, prof. Stanisławowi Bajowi i Maciejowi Falkiewiczowi. Inspiracji fotograficznych szuka w otoczeniu janowskich koni i krajobrazu nadbużańskich łąk i pól. Efekty jego pracy możemy oglądać na wirtualnej wystawie pt. „Podlasie Artura Bieńkowskiego”, której wernisaż odbył się online 8 lutego. Zdjęcia są dostępne portalach internetowych oraz facebookowych profilach Bialskiego Centrum Kultury, Galerii Podlaskiej oraz samego autora.
7/2021 (1332) 2021-02-17
Rozmowa z siedlczanką Eweliną Protasewicz, logopedą, pedagogiem, twórczynią Rysopisów, czyli rysunków opisujących myśli.

Wspaniałe jest to, że moje ilustracje spotykają się z miłym przyjęciem zarówno ze strony najmłodszych, jak też rodziców i kolegów po fachu. Jestem ogromnie dumna, gdy moje prace trafiają do dzieci w całej Polsce i nie tylko. Tym bardziej że dzieje się to dzięki wspaniałym nauczycielom, którzy obserwują mój profil i postanowili wykorzystać prezentowane przeze mnie pomysły. Dziękuję za zaufanie! Czasem dostaję też wiadomości od starych znajomych, którzy piszą, że pamiętają moje rysunki z zeszytów, a teraz wspólnie ze swoimi pociechami wykorzystują do nauki i zabawy książki z moimi ilustracjami. Sama również rysuję, maluję, wyklejam, bazgrzę i gryzmolę ze swoimi synami, chociaż to jeszcze maluszki. W tych zdigitalizowanych czasach ważne jest, aby dzieci rozwijały wrażliwość, wyobraźnię i twórcze myślenie. Dodatkowo rysowanie, kolorowanie czy po prostu mazanie relaksuje i wzbudza pozytywne emocje. W nauce może służyć jako technika zapamiętywania.
6/2021 (1332) 2021-02-10
Nie ma chyba seminarium duchownego, w którym nie działałaby schola. W siedleckim WSD tworzy ją dziewięciu alumnów pod kierownictwem ks. dr. Piotra Radzikowskiego. Skład skromny, głos - jak dzwon.

Ostatnio Scholę Gregorianum można było usłyszeć podczas liturgicznego wspomnienia bł. Wincentego Lewoniuka i Jego Towarzyszy. Dziewięcioosobowa grupa - bas i dwa tenory - zapewniła oprawę muzyczną podczas Eucharystii w pratulińskim sanktuarium, a na początku uroczystości perfekcyjnie wyśpiewała fragment Akatystu ku czci bł. Męczenników Podlaskich. - Podstawowym obowiązkiem scholi jest przygotowywanie śpiewów chorałowych na cotygodniową Mszę św. w seminarium sprawowaną w języku łacińskim. Ponadto schola zawsze animuje śpiewy na rozpoczęcie roku akademickiego, a podczas święceń diakońskich i kapłańskich oraz w Wielki Piątek modli się w katedrze liturgią godzin. W miarę możliwości uczestniczymy w uroczystościach diecezjalnych; tak było 23 stycznia - mówi ks. P. Radzikowski. Muzyczne talenty wyławiane są na początku studiów seminaryjnych. - Na pierwszych wykładach z muzyki kościelnej odbyło się przesłuchanie. Każdy z nas miał zaśpiewać jedną pieśń ze śpiewnika. Kiedy zaśpiewałem, ksiądz profesor powiedział: „Zapraszam do scholi”.
6/2021 (1332) 2021-02-10
Choć działają od niespełna dwóch lat, już mają na swoim koncie spore sukcesy. Podopieczni bialskiej pracowni „Piksel” szturmem zdobywają czołowe lokaty w ogólnopolskich konkursach.

- Komputery stały się nieodłącznym elementem naszego życia, dlatego głównym celem powstania Pracowni Grafiki Komputerowej „Piksel” przy Bialskim Centrum Kultury była idea rozwijania wśród dzieci i młodzieży umiejętności twórczego wykorzystania komputera jako narzędzia artystycznego - tłumaczy Lilla Wielgan-Michaluk, opiekun pracowni, dodając, że w ten sposób z powodzeniem można także rozwijać kompetencje cyfrowe młodych ludzi. Urząd miasta w Białej Podlaskiej sfinansował zakup dziesięciu komputerów wraz z oprogramowaniem, które znajdują się na wyposażeniu pracowni. Zajęcia, dzięki którym dzieci uczą się korzystać z komputera jako narzędzia do tworzenia obrazów cyfrowych i filmu animowanego, cieszą się ogromnym zainteresowaniem. I choć na razie, ze względu na czas koronawirusa, wszystkie zajęcia popołudniowe w BCK, także w „Pikselu” są zawieszone do odwołania, grupa chętnych działa online.
5/2021 (1331) 2021-02-03
Dziś końcówkę karnawału świętujemy przede wszystkim w postaci tłustego czwartku, który oznacza objadanie się głównie pączkami i faworkami. Niegdyś tradycja ostatków była zdecydowanie bogatsza.

Od XVII w. na magnackich dworach ostatki świętowano bardzo hucznie. Organizowano wystawne bale, na które zapraszano wielu gości, a zabawy kończyły się równo we wtorek o północy. Bogate zwyczaje były mocno zakorzenione na polskiej wsi. Między tłustym czwartkiem a Środą Popielcową odbywały się kusaki, podczas których przebierano się np. za dziada, babę lub Zapusta. Kusaki miały charakter symboliczny, ponieważ nadejście diabła lub innych przebierańców było zapowiedzią końca czasu karnawału. Zwyczaj ten z lat 40 i 50 pamięta Aniela Kaczor ze Stoczka Łukowskiego. - Młodzi chłopcy zakładali krótkie kożuchy, często na odwrotną stronę, czyli wełną na wierzch, przepasywali się paskami lub powrósłami ze skręconych wiązek słomy i ze śpiewem szli od domu do domu. Przypominam sobie także turonia i koguta, którego nosili ze sobą. Z kolei dziewczęta, trzymając w rękach koszyczki, ubrane były w szerokie spódnice.
5/2021 (1331) 2021-02-03
Profesor był człowiekiem z zasadami i charakterem. Potrafił wokół siebie jednoczyć ludzi o różnych poglądach. Nikomu nie narzucał swojego zdania. Przy tym słowny i skromny - tak wspominał znakomitego malarza prof. Ludwika Maciąga jego przyjaciel Artur Bieńkowski w wywiadzie udzielonym Annie Doroszuk z Muzeum Południowego Podlasia.

A. Bieńkowski, instruktor jeździectwa, wieloletni pracownik stadniny w Janowie Podlaskim, wiceprezes stowarzyszenia „Nadbużańskie dwory i pensjonaty”, członek zarządu Fundacji im. Ludwika Maciąga Eos, mieszkaniec Janowa, pasjonat fotografii. Swoje zamiłowanie do sztuki - jak podkreśla - zawdzięcza prof. L. Maciągowi. O przyjaźni z profesorem i wspólnych pasjach opowiedział podczas spotkania pt. „Ludwik Maciąg we wspomnieniach”, które 28 stycznia można było oglądać online na facebookowym profilu MPP. Z tych opowieści wyłania się postać człowieka niepospolitego, niezależnego, wiernego patriotycznym tradycjom i zasadom wyniesionym z rodzinnego domu.
4/2021 (1330) 2021-01-27
Rozmowa z Ryszardem Bieleckim, dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Łomazach, a prywatnie muzykiem, autorem i poetą.

„Nienajedzony światła” to Pana debiutancki tomik poezji. Znalazły się w nim wiersze napisane w latach 2010-2020. Co się wydarzyło, że w końcu zdecydował się Pan je wydać?

Z zamiarem wydania książki nosiłem się od dawna. Nie spieszyło mi się jednak, bo poezja zawsze była przy mnie. Myślę, że między innymi okres pandemii miał jakiś wpływ, iż zatrzymałem się i postanowiłem to sfinalizować. Poza tym chciałem przynajmniej część tekstów uporządkować i mieć je blisko, przy sobie.
4/2021 (1330) 2021-01-27
W Tuliłowie tuż za Międzyrzecem Podlaskim mieszka przesympatyczna rodzina państwa Bułhaków. Cała okolica zajada się pysznymi i ekologicznymi warzywami oraz owocami, które uprawiają. Jednak ostatnio coraz częściej mówi się o najmłodszych członkach rodziny obdarzonych muzycznym talentem.

Dominika i Wiktoria, bo o nich mowa, to uczennice Publicznej Szkoły Podstawowej w Tuliłowie. Dominika uczęszcza do klasy siódmej, a Wiktoria do drugiej. Pierwsze kroki na scenie zaczęły stawiać jeszcze jako małe dziewczynki. - Trudno dokładnie powiedzieć, kiedy odkryły pasję śpiewania, ale była to zdecydowanie zasługa babci Bogusi, która często nuciła swoim wnuczkom. W jej repertuarze były wesołe piosenki, a także pieśni religijne. Dziewczynki zawsze słuchały jej z wielką radością i zaciekawianiem, aż w końcu zaczęły śpiewać razem z nią - wspomina mama dziewczynek Anna Bułhak. Kiedy rodzice Dominiki i Wiktorii zaczęli dostrzegać talent swoich córek, postanowili zasięgnąć opinii specjalisty. Jednak w okolicy nikt nie zajmował się kształceniem muzycznym tak małych dzieci. Wiktoria miała wtedy zaledwie trzy lata.