Są wolontariuszami z krwi i kości, choć kiedy ma się „…dziesiąt” lat, nie zawsze jest to tak oczywiste. Każdy z nich przyszedł, żeby tylko w czymś pomóc - na chwilę. Został, bo pomaganie wchodzi w krew.
Zespół Caritas działający przy siedleckiej parafii św. Stanisława BM mam okazję poznać w poniedziałek przed południem. Niedawno zamknęły się drzwi za ostatnią osobą, która przyszła odebrać żywność. Dla wolontariuszy to chwila, kiedy po intensywnym poranku związanym z przygotowaniem paczek, wydawaniem ich i sprzątaniem po kilkugodzinnej krzątaninie, mogą usiąść, wypić herbatę, porozmawiać. W niewielkiej salce, w której przyjmowane są dary, pakowane i wydawane pakiety z produktami żywnościowymi, służącej też za składzik odzieży, przy niewielkim stoliku jest nas tylko siedmioro, ale i tak robi się tłoczno... Rozmowę rozpoczynamy od modlitwy do św. Marcina de Porrès.
Zespół Caritas działający przy siedleckiej parafii św. Stanisława BM mam okazję poznać w poniedziałek przed południem. Niedawno zamknęły się drzwi za ostatnią osobą, która przyszła odebrać żywność. Dla wolontariuszy to chwila, kiedy po intensywnym poranku związanym z przygotowaniem paczek, wydawaniem ich i sprzątaniem po kilkugodzinnej krzątaninie, mogą usiąść, wypić herbatę, porozmawiać. W niewielkiej salce, w której przyjmowane są dary, pakowane i wydawane pakiety z produktami żywnościowymi, służącej też za składzik odzieży, przy niewielkim stoliku jest nas tylko siedmioro, ale i tak robi się tłoczno... Rozmowę rozpoczynamy od modlitwy do św. Marcina de Porrès.