Gdy dowódcy polscy z tzw. grupy ruchomej operowali pod Łosicami i Międzyrzecem, jeden z oddziałów kozackich zapędził się aż do Kocka. Pomogli mu w tym miejscowi Żydzi, którzy namówili Kozaków, aby zrabowali sól z magazynu w Kocku i potem ją im sprzedali.
Historia
Po bitwie pod Wiaźmą adiutant Napoleona hr. Filip de Ségur, pod datą 6 listopada 1812 r., zanotował: „Grubymi płatami zaczyna padać śnieg… Gnane wiatrem białe płatki ścielą się wszędzie… Giną ścieżki i drogi… Zawieja miecie prosto w oczy… Silny wiatr tamuje dech w piersiach”.
20 października 1812 r. płk Czernyszew przeprawił się na wschodni brzeg Bugu we Włodawie. Widząc, że nic mu nie zagraża, już następnego dnia powrócił na lewą stronę rzeki i ruszył na północ. Jeden oddział Kozaków w awangardzie skierował na Międzyrzec, a drugi na wschód od Białej Podlaskiej. Za awangardą maszerował pułk piechoty.
Lech Orliński pod Terespolem osiadł kilka lat temu. Powołał do życia Kresowe Bractwo Strzelców Kurkowych imienia „Orła Białego”. Dzisiaj mówi, że stawia na młodych.
18 października 1812 r. wydarzenia ogniskowały się wokół Białej, zwanej radziwiłłowską. Minęły już czasy jej świetności, ale w całej okazałości prezentował się zamek książęcy, chociaż „nie zamieszkany i zamknięty, był jednak gotowy na przyjęcie w każdej chwili tak swego pana, jak i licznej jego gości drużyny”.
Admirał Cziczagow chwilowo zatrzymał pod Brześciem większe operacje. Chciał zaopatrzyć armię i podciągnąć tabory, dał jej więc tymczasowy odpoczynek, ale w stronę Warszawy rzucił zagon kawaleryjski płk. Czernyszewa, który liczył oficjalnie około 1800 szabel i cztery działa, a według ówczesnych szacunków miejscowych władz polskich - około 3-4 tys.
Zachowanie wojsk sprzymierzonych pozostawiało wiele do życzenia. 2 października 1812 r. podprefekt powiatu włodawskiego Leon Babski raportował do prefekta Grzybowskiego w Siedlcach, że sprzymierzeni, głównie Austriacy, opuszczając Włodawę niszczą ją, wypędzają ludzi z miasta, powodują nędzę, płacz i narzekania.