Problem współpracy świeckich i duchowieństwa w gruncie rzeczy sprowadza się do zapomnienia o celu społeczności eklezjalnej. Kościół nie jest bowiem polem do własnej autoprezentacji, ale wspólnotą określoną przez cel, do którego zmierza.
Komentarze
Nieuchronnie kurczący się kalendarz przypomina nieznośnie, że coś się w naszym życiu zaczyna, aby potem dobiec do końca. Zmienność cyfr nie dotyczy tylko rachunków bankowych czy numerów telefonicznych, ale sięga w głąb naszego naznaczonego przemijalnością jestestwa.
Tak bardzo pragniemy go przeżyć, doznać czegoś nadzwyczajnego, niepowszedniego, czegoś, co odmieni nasze życie… No właśnie, odmieni według naszych potrzeb i marzeń. Wszystko inne gotowi jesteśmy uznać za łut szczęścia albo co prędzej za dopust Boży, karę, nieszczęście.
Większość z nas zna zapewne słynne już „dialogi hradczańskie”, które odsłoniły z całą mocą sposób działania przedstawicieli państw „starej” Unii wobec narybku z Europy Środkowo-Wschodniej.
Też biegam po tym zakotłowanym mieście. I wiem, że są inne, jeszcze bardziej zakotłowane. Miasta. I inni, jaszcze bardziej zakotłowani ludzie. Patrzę na nich wszystkich, jak obładowani torbami śpieszą się, śpieszą i śpieszą. Zastanawiam się, oni pewnie też, czy tym razem zdążą na czas.
Pamiętam ten dzień. I tę w zasadzie po cichu podaną informację o przyznaniu Lechowi Wałęsie pokojowej Nagrody Nobla. Nie tylko on, my, prostaczkowie, też nie potrafiliśmy od razu w to uwierzyć. Ludzie z „Solidarności” widzieli w niej uznanie dla całego ruchu.
Problem nie leży normie prawnej, ale w odpowiedzi na zasadnicze pytanie: czy człowiek nadal jest centrum naszego świata. Nie jakiś ideał człowieka, ale ten konkretny - nawet jeśli jest jeszcze niewidoczny dla oczu.
Ostatni swój felieton zakończyłem stwierdzeniem, że pewien rodzaj promowanej u nas wolności znaleźć można na poboczu drogi E30. Wydawać by się mogło, że tytuł niniejszej wypowiedzi stanowić będzie kontynuację tamtego wątku. Nic podobnego.
Ostrzegawcze napisy o wyglądzie nekrologów na paczkach papierosów, które w trosce o zdrowie palaczy straszą chorobami i śmiercią, obchody Światowego Dnia bez Tytoniu czy rozszerzanie listy miejsc publicznych, w których lepiej nie pokazywać się z papierosem - takie inicjatywy i przepisy miały obrzydzić i skłonić do zerwania z nałogiem.
Można byłoby się uśmiać pod wąsem, ale relacja do państwa i sfery publicznej w świadomości Polaków niestety ma konstrukcję podobną do tej, jaką prezentowały „roznegliżowane bojowniczki”.
- « Następne
- 1
- …
- 170
- 171
- 172
- 173
- 174
- …
- 182
- Poprzednie »