„Na początku wojny miałem 30 lat, drukarnię i własne mieszkanie
w Warszawie” - te słowa otwierają opis podróży, jaką 80 lat temu, 6
września 1939 r., ruszając na wschód, do Brześcia, rozpoczął Stefan
Zdobysław Żółkowski. „To miał być początek nowego życia” -
podsumował jej zakończenie w Glasgow 15 lipca 1940 r.
S. Z. Żółkowski urodził się 31 lipca 1909 r. w Siedlcach w rodzinie kasjera bankowego - wywodzącego się z parafii Paprotnia Aleksandra Żółkowskiego. Ukończył wydział lotniczy w Państwowej Szkole Technicznej w Warszawie. Tutaj otworzył drukarnię. Jego straszy brat Jan miał własne biuro prawnicze przy Marszałkowskiej. W ramach mobilizacji rezerwy w sierpniu 1939 r. obydwu powołano do czynnej służby wojskowej. Jan został wysłany na wschodnią granicę Polski. Ok. 300-osobowa grupa personelu lotniczego, w której był Stefan, przez kilka dni stacjonowała na Służewcu. Zgodnie z rozkazem przedostania się na lotnisko w Brześciu 6 września wraz z ok. 25 innymi lotnikami wyjechał pociągiem z Warszawy. Tak zaczęła się trwająca - jak pokazał czas - 307 dni podróż S. Żółkowskiego. Jej przebieg opisał w swego rodzaju dzienniku; choć pisany z perspektywy czasu - za namową żony Brytyjki - dobrze oddaje atmosferę niepewności, jaka zawsze towarzyszy wędrówce, której cel nie jest do końca znany.
S. Z. Żółkowski urodził się 31 lipca 1909 r. w Siedlcach w rodzinie kasjera bankowego - wywodzącego się z parafii Paprotnia Aleksandra Żółkowskiego. Ukończył wydział lotniczy w Państwowej Szkole Technicznej w Warszawie. Tutaj otworzył drukarnię. Jego straszy brat Jan miał własne biuro prawnicze przy Marszałkowskiej. W ramach mobilizacji rezerwy w sierpniu 1939 r. obydwu powołano do czynnej służby wojskowej. Jan został wysłany na wschodnią granicę Polski. Ok. 300-osobowa grupa personelu lotniczego, w której był Stefan, przez kilka dni stacjonowała na Służewcu. Zgodnie z rozkazem przedostania się na lotnisko w Brześciu 6 września wraz z ok. 25 innymi lotnikami wyjechał pociągiem z Warszawy. Tak zaczęła się trwająca - jak pokazał czas - 307 dni podróż S. Żółkowskiego. Jej przebieg opisał w swego rodzaju dzienniku; choć pisany z perspektywy czasu - za namową żony Brytyjki - dobrze oddaje atmosferę niepewności, jaka zawsze towarzyszy wędrówce, której cel nie jest do końca znany.