Komentarze
1/2025 (1530) 2025-01-01
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze na świecie nie było internetu, moja XIX-wieczna babcia Franciszka każdej Wigilii śpiewała swoją dyżurną pastorałkę.

Jak już z kolędowego repertuaru wyczerpaliśmy wszystko, co i w głowach, i w książeczkach do nabożeństwa zapisane stało, babcia dla kurażu chłypała parę łyków jabłkowo-gruszkowo-śliwkowego kompotu i dokładnieńko wycierając usta ukrochmaloną na sztywno chusteczką, zaczynała: „Tusząc pasterze, że dzień blisko, wygnali owce na pastwisko, z obory, z obory, zapędzili pod bory. Natrafili dobrą trawę, pokładli się na murawę, posnęli, posnęli. A bydło jadło, jadło, jadło, a bydło jadło, jadło, jadło, aż im się pokładło”.
1/2025 (1530) 2025-01-01
Było to na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku. W Polsce istniały tylko dwie płcie, na parkingach było mnóstwo wolnego miejsca, ulicami jeździło zaledwie kilka marek samochodów, a w tzw. społemowskich sklepach - poza (nie)miłymi ekspedientkami - nie było praktycznie niczego.

Będąc wówczas dzieciakiem, chyba ze dwa razy w tygodniu, parę minut przed 7.00, uzbrojony w monetę o nominale 20 zł z facjatą Marcelego Nowotki, biegałem do pobliskiego spożywczaka celem nabycia drogą kupna ważącej 250 g kostki masła. Potem szybko wpadałem do domu, aby schować cenną zdobycz do ruskiej lodówki i biegusiem do budy (tak wtedy nazywaliśmy szkołę).
51-52/2024 (1529) 2024-12-20
Grudzień już z samej racji zajmowanego w kalendarzu miejsca prowokuje do podsumowań i refleksji. Bo to i Wigilia, i święta, i Nowy Rok się zza węgła wyłania.

Ale kto wie, czy tych wszystkich ważnych dat nie zdetronizuje niedługo 13 dzień grudnia. Do rocznicy stanu wojennego dołączyła bowiem rocznica ukonstytuowania się uśmiechniętej władzy, która to (i rocznica, i władza) ma szanse wszystkie inne okoliczności zdeklasować. Jakby komu jeszcze było mało, to niech dołączy do 13 grudnia dzień imienin Samboi - czyli tej, która walczy samotnie (ciekawe, że akurat taką datę na solenizowanie sobie wybrała), i fakt, że w tym roku 13 dzień grudnia obrał sobie piątek. Ciekawy zbieg okoliczności, nieprawdaż?
51-52/2024 (1529) 2024-12-20
Choć Młodzieżowym Słowem Roku 2024 zostało słowo sigma (w slangu młodych oznaczające osobę pewną siebie, wybitną, godną naśladowania, której na drugie imię: sukces), to jednak u kresu roku - zwłaszcza wśród boomerów* - prym wciąż wiedzie rzeczownik prekampania.

Wyraz odmieniany dziś przez wszystkie przypadki stał się swego rodzaju synonimem wygibasów, jakie wykonują poszczególne ugrupowania polityczne, by w ramach nieoficjalnej kampanii wyborczej jak najlepiej wypromować swojego kandydata na urząd głowy państwa. W ramach prekampanijnego cringe’u* mieliśmy ostatnio wiec wyborczy Rafała Trzaskowskiego. Sorry, jaki tam znowu wiec.
50/2024 (1528) 2024-12-11
„Nieprawdą i kłamstwem jest powielane bardzo często przez przedstawicieli opozycji stwierdzenie, że ceny energii w Polsce dramatycznie wzrastają.

Absolutnie nie ma to nic wspólnego z prawdą. (...) Szanowni państwo, ceny energii elektrycznej w Polsce spadają. Cena rok temu była o 20% wyższa niż cena, która obowiązuje dziś, czyli ceny energii w Polsce spadają”. Ja tego nie wymyśliłem. To słowa wypowiedziane 21 listopada z sejmowej mównicy przez ministrę Paulinę Hennig-Kloskę. Jak ktoś nie wierzy, niech sobie przeczyta albo obejrzy jej wystąpienie na oficjalnej stronie internetowej Sejmu RP (trzeci dzień obrad - 26 punkt porządku dziennego).
50/2024 (1528) 2024-12-11
Podobno pamięć statystycznego obywatela w kwestii zapodawanych mu wyborczych obietnic kasuje się po około dwóch miesiącach od momentu ich usłyszenia.

Dlatego tzw. politycy ochoczo korzystają z wyartykułowanej niegdyś przez Radosława Sikorskiego zasady, że dwa razy obiecać, to jak raz dotrzymać. Zakładając, że Donald Tusk przed ubiegłorocznymi wyborami całkiem sporo, a nawet znacznie więcej obiecywał, to zgodnie z powyższą maksymą powinniśmy uznać, że połowa z tego została dotrzymana. Ale, jak to ujął rozmówca Sikorskiego, Jacek Rostowski, obietnice wyborcze wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą.
47/2024 (1526) 2024-12-04
Od momentu oficjalnego zatwierdzenia Karola Nawrockiego na kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej trwa swoisty koncert życzeń i zażaleń pod jego adresem. Jak w ukropie uwijają się nie tylko dziennikarze rządowego obozu, wszelkimi siłami starając się zdezawuować prezesa IPN-u.

Przekaz dnia, że Nawrocki nie jest kandydatem obywatelskim, tylko PiS-owskim, ciągle obowiązuje. Ale skoro niekoniecznie Polaków to odstrasza, należy znacznie mocniej i bardziej zdecydowanie uderzyć. A do tego jak mało kto przydają się celebryci. Ichnia nawała poparcia Rafała Trzaskowskiego - kupą, mości panowie, kupą! - ruszy zapewne z nowym rokiem, ale już dziś mamy jej przedsmak.
47/2024 (1526) 2024-12-04
Sytuacja przed najważniejszymi wyborami od czasu ostatnich najważniejszych wyborów powoli zaczyna się klarować. Jedni przestali w końcu wybrzydzać i ujawnili nazwisko idealnego kandydata, drudzy zorganizowali plebiscyt.

Ci pierwsi postawili na człowieka nieposiadającego legitymacji partyjnej, mianując go - cokolwiek to znaczy - kandydatem obywatelskim. Wśród drugich, po przeprowadzeniu głosowania - którego wynik nikogo nie zaskoczył - ujawniło się wiele wewnętrznych animozji. Kandydat pierwszych już napędził stracha tym drugim, gdyż po marnej inauguracji i nieudolnie odczytanym przemówieniu autorstwa - jak mówią na mieście - znanych spin doktorów Kurskiego i Bielana, jego samodzielnie przygotowywane mowy zaczynają procentować w sondażach.
47/2024 (1526) 2024-11-27
W jednej z klas lubelskiego liceum nauczycielka poprosiła ucznia o rozdanie klasówek. Była bardzo zdziwiona, kiedy się okazało, że chłopak nie jest w stanie sprostać zadaniu, bo nie zna nazwisk swoich kolegów.

Przy czym dodać należy, że nie była to ani pierwsza klasa, ani początek roku szkolnego, a grupa, o której mowa, to standardowe 32 osoby. Nauczyciele liceum są zszokowani. I całkiem niepotrzebnie. Bo szkoła z Lublina to niekoniecznie wyjątek. A już niedługo może to być norma. Takie mamy czasy, taki dopadł nas klimat. Wygląda jednak na to, że ocieplenie w przyrodzie niekoniecznie się na ocieplenie międzyludzkich relacji przekłada. Postawiliśmy na cywilizację. Na rozwój jednostki. Na globalną wioskę. Tyle że globalizacja i w tej materii niekoniecznie się sprawdziła.
47/2024 (1526) 2024-11-27
Targają mną mieszane uczucia. Z jednej strony odczuwam satysfakcję, że m.in. moje teorie spiskowe się sprawdzają, z drugiej jest mi przykro, iż nad Polską pod rządami uśmiechniętych nieudaczników wisi miecz Damoklesa.

Ostrze, które - nie ma się co łudzić - po raz kolejny najboleśniej zrani najsłabszych. A właściwie już ich rani. To oni bowiem najdotkliwiej odczuwają ból, oglądając po trzykroć każdą złotówkę wyciąganą z coraz chudszych sakiewek. To oni z przerażeniem spoglądają na termometry, bo nie są pewni, czy będzie ich stać na ogrzanie mieszkań drożejącą w zawrotnym tempie energią z „tanich” ekoźródeł. Oni polują na najtańsze produkty, gdyż to, na co jeszcze przed rokiem wydawali kilka złotych, dziś kosztuje dwa, trzy razy tyle. To oni wreszcie zachodzą w głowę, co zrobią, gdy nagle pojawi się przed nimi perspektywa utraty pracy.