Komentarze
30/2019 (1253) 2019-07-25
Co z tego, że znowu grzeje słońce, a czasami nawet i deszcz popada (by ludziom i przyrodzie łatwiej się oddychało), kiedy zewsząd bombardują nas same dołujące informacje.

Po tym, jak z polityką postanowili się pożegnać - podobno już na zawsze - Ryszard Petru i Stefan Niesiołowski, na kraj, niczym grom z jasnego nieba, gruchnęła wiadomość o tym, że na polityczną emeryturę chce także niebawem udać się sam Jarosław Kaczyński. Jakby tego jeszcze było mało, w internetach pojawiła się wiadomość autorstwa prof. Krystyny Pawłowicz: „Jesienią skończy się moja ośmioletnia praca poselska (...). Z polityki odchodzę”. No i jak tu teraz żyć? - chciałoby się krzyczeć z rozpaczy. Jak będzie wyglądała nasza scena polityczna bez tak barwnych postaci? Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że po jesiennych wyborach będzie jeszcze trudniej. Patrząc na poczynania niektórych polityków, już teraz można iść o zakład, że brawurowych rozstań i pożegnań będzie o wiele więcej.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Wielu chrześcijan na samą wzmiankę o Antychryście wzruszy ramionami. Pojęcie, choć wielokrotnie pojawia się w Biblii, w XXI w. wydaje się być śmieszne, nieadekwatne do „poziomu cywilizacyjnego”, trącące średniowieczem.

Nie usłyszycie tego imienia na ambonie, podczas katechezy. Kiedy nawiązał doń kard. Giacomo Biffi podczas watykańskich rekolekcji w Wielkim Poście w 2007 r., a także wtedy, gdy o Antychryście pisał papież Benedykt XVI - fala kpin i niesmaku przetoczyła się przez (także katolicką) prasę. Zarzucono hierarchom „zły gust” i… operetkowość. Punktem wyjścia rozważań obu stała się wizja rosyjskiego filozofa Włodzimierza Sołowjowa zawarta w „Krótkiej opowieści o Antychryście”, stanowiąca rodzaj duchowego testamentu (opublikowana tuż przed 1900 r.). Choć dziś zapomniana, warta jest wnikliwych studiów. Nie dlatego, jakoby miała przywołać coś, co już znamy z Objawienia. Ale byśmy zrozumieli, że to, o czym pisze filozof, dzieje się na naszych oczach. I nie przespali nadchodzącej apokalipsy.
30/2019 (1253) 2019-07-25
14 września, o 12.00, rozpocznie się nowa akcja modlitewna zapowiedziana przez organizatorów inicjatywy „Różaniec do granic” sprzed dwóch lat. W święto Podwyższenia Krzyża Świętego, na terenie najstarszego polskiego sanktuarium na Świętym Krzyżu, zgromadzą się ci, którzy chcą się nawrócić i postawić symboliczny krzyż w centrum swojego życia.

Organizatorzy wydarzenia chcą przypomnieć, że początkiem całej współczesnej cywilizacji i kultury zachodniej jest Jezus Chrystus. Przyjęcie chrześcijaństwa stało się też początkiem polskiej państwowości. Chrystus umarł na krzyżu, aby dać zbawienie, dlatego organizatorzy wydarzenia pragną zaprosić ludzi, by wyznali wiarę w Chrystusa, podjęli się nawrócenia i postawili krzyż w centrum swojego życia. - Jeżeli myślimy o odnowie wiary i Kościoła w Polsce, odnowie naszego społeczeństwa, to potrzebujemy do tego Jezusa Chrystusa i krzyża. Potrzebujemy uczynić naszą wiarę żywą i to się może wydarzyć wyłącznie pod krzyżem Jezusa Chrystusa - zauważa Maciej Bodasiński z Fundacji Solo Dios Basta, jeden z organizatorów. I uzasadnia: - To wszystko, o czym tak marzymy, chcielibyśmy, żeby się wydarzyło, czyli powrót młodzieży do Kościoła, zatrzymanie laicyzacji, przywrócenie w pełni prawa moralnego, całkowite zatrzymanie aborcji w Polsce, to marzenia, które gdzieś są w sercu, ale mogą się zrealizować tylko przez nawrócenie, naszą modlitwę i wiarę.
30/2019 (1253) 2019-07-25
24 lipca 1979 r. zmarł śmiercią samobójczą Edward „Sted” Stachura. O znajomości z pisarzem, który już za życia stał się legendą, jego życiu i twórczości - w rozmowie z Janem Jastrzębskim.

Historia mojej znajomości ze Stachurą rozpoczęła się w maju 1977 r., a końcową kropkę postawił w niej tragiczny lipiec roku 1979. Jeśli odliczyć jego wyjazdy i moją służbę wojskową, był to dość krótki czas, ale naznaczony intensywnością. Wypełniony dziesiątkami spotkań w mieszkaniu poety na Rębkowskiej, podczas których śpiewał swoje piosenki, czytał fragmenty „Fabula rasa” i „Oto”, wiele mówił o człowieku-nikt i człowieku-Ja albo dzielił się swoimi fascynacjami muzycznymi - dzięki temu po raz pierwszy usłyszałem kwartety smyczkowe Beethovena. Było też wspólne robienie zakupów, przyrządzanie żurku i dzienne i nocne wędrowanie po Grochowie. Jednak najwięcej dowiedziałem się o nim w trakcie dwóch wypraw w moje rodzinne strony, przedsięwziętych wiosną i latem 1978 r. Ale czy go znałem? Z pewnością dobrze znałem wtedy jego twórczość.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Tradycyjnie w trzecią niedzielę lipca spotkali się pszczelarze i miłośnicy miodu. Dzień Pszczelarza, poświęcony pamięci ks. Jana Dolinowskiego, odbył się już po raz 15. Głównymi punktami programu były: konferencja naukowa, Msza św. oraz festyn z koncertami, degustacją miodów i konkursami.

Uroczystości, które zainaugurowano w sali Gminnego Ośrodka Kultury, otworzył wójt Hańska Marek Kopieniak. Dziękował pszczelarzom za spotkanie „pod wspólnym szyldem”. - 15 lat to przede wszystkim państwa praca, wola, chęci i współpraca. Dzień Pszczelarza to nie tylko zabawa, ale i edukacja - powiedział. Wśród zaproszonych gości byli m.in.: Tadeusz Dylon - prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego, Zbigniew Jankiewicz - prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Lubelskich i prof. Mykola Hrybok - prezydent bractwa pszczelarzy ze Lwowa. O tym, nad czym aktualnie pracuje Polski Związek Pszczelarski, opowiedział jego prezes. Poinformował m.in. o ustawie, która wkrótce wejdzie w życie, dotyczącej producentów roślin oleistych. - Mają oni obowiązek otworzyć fundusz, z którego część będzie przekazywana dla pszczelarzy na promocję miodu i produktów pszczelich - wyjaśnił T. Dylon. - Ponadto na nasz wniosek fundusz PZP został zwiększony o 10 mln zł. Wnioskowaliśmy, aby podnieść stawkę z 50 zł na 70 zł na rodzinę pszczelą. To się udało - dodał prezes PZP.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Kresy przyciągają jak magnes. - To nie jest zwykła wycieczka. Jedziemy tam w pielgrzymce, szukając śladów polskości - mówią uczestnicy bialskich wypraw rowerowych.

Na początku wakacji zadzwonił do nas Władysław Zaciura. Poinformował, że 6 lipca grupa rowerowa z parafii Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej wyjeżdża na Ukrainę. Podkreślał, że głównym celem będzie Kamieniec Podolski. Umówiliśmy się na spotkanie po powrocie z pielgrzymki. W tym roku wzięło w niej udział aż 31 osób. Wyjechali po porannej Mszy św. z błogosławieństwem proboszcza ks. kan. Mariana Daniluka. Do domu wrócili tydzień później. Duchowym opiekunem wyjazdu był ks. Jarosław Rękawek. To dzięki niemu każdy dzień mogli zacząć od Eucharystii. Dziś zorganizowanie tygodniowego wyjazdu nie sprawia im większych problemów. - Za nami kilkanaście lat doświadczeń. Jesteśmy bardzo zdyscyplinowani. Leszek Rola odpowiada za trasę pielgrzymki i robi ciekawe zdjęcia. Zenon Iwanowski zajmuje się załatwianiem noclegów i posiłków; pilnuje też, byśmy wszędzie zdążyli na czas. Elżbieta Tymoszuk zawsze troszczy się o naszą wyjazdową apteczkę i czuwa nad tempem przejazdu. Ryszard Tymiński jest nieocenionym mechanikiem, niestraszna mu żadna awaria, o rowerach wie wszystko - zapewnia W. Zaciura.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Przez 25 lat działalności Wojewódzkiego Ośrodka Adopcyjnego w Warszawie udało się znaleźć dom wielu dzieciom.

Ćwierć wieku pracy kadry placówki to sporo szczęśliwych historii. Jak przyznaje dyrektor ośrodka Bożena Sawicka, są lata, kiedy adopcji jest więcej, w innych bywa ich mniej. Co ciekawe, w związku ze zmianami, jakie zachodzą w obszarze rodziny, zmienia się również ich charakter. - Teraz obserwujemy więcej adopcji wewnątrzrodzinnych, gdzie współmałżonkowie adoptują dzieci swojego małżonka, np. mąż adoptuje dzieci żony z poprzedniego małżeństwa - tłumaczy B. Sawicka, dodając, że klasyczne adopcje wciąż stanowią przewagę. Motywacje potencjalnych rodziców, by zgłosić się do ośrodka, są różne. Najczęściej decyzja zapada, gdy para zna już przyczynę bezpłodności i jest świadoma, że nie może mieć własnych dzieci. Co ciekawe, wbrew powszechnej opinii, problem dotyka coraz młodszych, zdarzają się nawet pary dwudziestoparolatków. Jednak nie tylko taki powód sprawia, że rodzice kierują swe kroki do ośrodka. - Bezpłodność stoi, oczywiście, na pierwszym miejscu przy podejmowaniu tej decyzji - przyznaje B. Sawicka.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Znikają z podwórek, w drodze do szkoły, gubią się w centrach handlowych. Większość się odnajduje, żywa lub martwa, ale jest grupa takich dzieci, o których nie wiadomo nic.

Przez ostatnie tygodnie Polska żyła historią pięcioletniego Dawida Żukowskiego z Grodziska Mazowieckiego. Chłopczyk został zabrany przez ojca, który następnie popełnił samobójstwo. Poszukiwania dziecka trwały od nocy z 10 na 11 lipca, gdy zaginięcie pięciolatka zgłosiła jego matka. W sobotę 20 lipca znaleziono ciało Dawida. Sprawa znalazła tragiczny finał, nagłaśniając jednocześnie problem zaginięć dzieci. Jak pokazują policyjne statystyki, większość z nich odnajduje się żywa lub martwa. Zdarzają się jednak przypadki, gdy dziecko poszukiwane jest przez wiele lat. Zagadkę zniknięcia Nikoli z Siedlec przez wiele lat próbowała rozwiązać siedlecka policja. Dzisiaj Nikola miałaby dziewięć lat i wciąż figuruje w bazie Fundacji Itaka jako zaginiona. Ślad po dziewczynce urwał się 25 października 2010 r. po tym, jak pomiędzy jej rodzicami doszło do awantury. Dziecko zabrał ojciec, grożąc nożem matce. Po kilku dniach od zgłoszenia zaginięcia udało się zatrzymać Norberta S. Jednak Nikoli z nim nie było.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Dla żadnego absolwenta gimnazjum i podstawówki nie zabraknie miejsca w szkole średniej - zapewniają organy prowadzące placówki. W wielu szkołach ponadpodstawowych są jeszcze wolne miejsca, o które mogą ubiegać się uczniowie podczas rekrutacji uzupełniającej. A ta potrwa do końca sierpnia.

We wrześniu w szkołach średnich rozpoczną jednocześnie naukę absolwenci wygaszanych gimnazjów oraz ósmoklasiści. Wiele placówek przygotowało się do przyjęcia tzw. podwójnego rocznika, zwiększając m.in. liczbę oddziałów. To spowodowało, że w wielu liceach, technikach i szkołach branżowych prowadzonych przez samorządy po pierwszym etapie rekrutacji są jeszcze wolne miejsca. W związku z podwójnym rocznikiem w szkołach średnich prowadzonych przez samorząd siedlecki przygotowano o ponad 100 miejsc więcej niż wynosi liczba absolwentów. O przyjęcie do klas pierwszych ubiegało się 1951 uczniów po gimnazjum i 1864 po szkole podstawowej. Do wybranych przez siebie placówek nie zakwalifikowało się 299 abiturientów. W mieście pozostaje jednak nadal 539 wolnych miejsc. „Samochodówka” może przyjąć jeszcze uczniów do liceum. Wolne miejsce są także w technikach: „Rolniku” i „Budowlance”. Oprócz tego chętnych mogą przyjąć szkoły branżowe, a także te nieprowadzone przez miasto, które cieszyły się mniejszym zainteresowaniem w pierwszym etapie rekrutacji.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Rozmowa z Ewą Prokurat, zastępcą naczelnej pielęgniarki ds. położnych, koordynatorem programów profilaktycznych w Centrum Medyczno-Diagnostycznym Sp. z o.o. w Siedlcach.

Cytologia to inaczej biologia komórki, nauka o budowie wewnętrznej i funkcji komórki. Każdy organizm roślinny i zwierzęcy składa się z komórek. Cytologia jest blisko związana z histologią - nauką o tkankach. Potocznie cytologia to określenie badania polegającego na pobraniu materiału komórkowego z tarczy i kanału szyjki macicy, a następnie poddaniu go ocenie mikroskopowej, czyli właśnie oglądaniu komórek pod mikroskopem i opisywaniu ich wyglądu, kwalifikowaniu do kategorii: „prawidłowe” i „nieprawidłowe” oraz ocenie skali nieprawidłowości. Badanie to jest badaniem przesiewowym w kierunku raka szyjki macicy, pozwala na wczesne rozpoznanie stanu przedrakowego. Niewiele jest narządów w organizmie człowieka, do których możemy łatwo dotrzeć zarówno makroskopowo, jak i mikroskopowo, czyli ocenić za pomocą oglądania bezpośredniego, jak również łatwo pozyskać materiał do badania mikroskopowego; łatwo - bo nie ma potrzeby dokonywania jakichkolwiek zabiegów naruszających ciągłość tkanek, aby pozyskać materiał do badania jakości komórek, zanim problem będzie widoczny gołym okiem.