
Kościelne pole position
Wydawało się nam, że - skoro nasze społeczeństwo jest od wieków ostoją chrześcijaństwa, stoi za nim tysiącletnia tradycja ewangeliczna, kultura przesiąknięta na wskroś katolicyzmem - kolejne pokolenia, które przyjdą, niejako z natury rzeczy też takie będą. Stało się inaczej.
Niedawno, podsumowując sytuację Kościoła francuskiego (który w wyniku procesów laicyzacji i walczącego ateizmu praktycznie przestał istnieć, a teraz dynamicznie się odradza), ktoś napisał: „Wielu postawiło krzyżyk na Francji. Ale nie był to krzyż Chrystusa”. Tak zakończyłem swój felieton opublikowany na łamach „Echa” przed tygodniem. Wielu chciałoby postawić krzyżyk na Kościele w Polsce, ale to przedwczesny „optymizm”.
Niedawno, podsumowując sytuację Kościoła francuskiego (który w wyniku procesów laicyzacji i walczącego ateizmu praktycznie przestał istnieć, a teraz dynamicznie się odradza), ktoś napisał: „Wielu postawiło krzyżyk na Francji. Ale nie był to krzyż Chrystusa”. Tak zakończyłem swój felieton opublikowany na łamach „Echa” przed tygodniem. Wielu chciałoby postawić krzyżyk na Kościele w Polsce, ale to przedwczesny „optymizm”.
Takie sobie memento
To się udaje i to bardzo ważne” - przypominał prezydent Warszawy. Patrząc choćby na udział wielce aktywnych tam przez lata „bezpartyjnych” tuzów KO i radosne „Je…ać PiS” wyśpiewywane na campusowej dyskotece w 2024 r., należało przyznać mu rację. Liczna u progu prezydenckiej kampanii obecność i bojowa postawa uczestników campusu dawały graniczącą z pewnością nadzieję na jego wygraną. Okazało się jednak, że nie dzieli się skóry na niedźwiedziu, bo wyborcy postawili na Karola Nawrockiego, a ogłaszający swoje zwycięstwo dwugodzinny prezydent Trzaskowski zniknął z pierwszego politycznego szeregu.