Zwyczajnie niezwyczajna rodzina
Gdy po egzekucji w ich domu znaleziono Biblię, okazało się, że zakreślili w niej na czerwono dwa fragmenty - tytuł: „Przykazanie miłości. Miłosierny Samarytanin” i zdanie: „Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście mieli za to zapłatę?”. To mówi więcej o życiu Ulmów niż tysiące opracowań.
Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali we wsi Markowa na Podkarpaciu. Mieli sześcioro dzieci: Stasię, Basię, Władzia, Frania, Antosia i Marysię, a wkrótce mieli przywitać siódme. On zajmował się gospodarstwem rolnym, a ona domem. Wiedli spokojne, zwyczajne życie. Jednak nie była to zwyczajna rodzina.
Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali we wsi Markowa na Podkarpaciu. Mieli sześcioro dzieci: Stasię, Basię, Władzia, Frania, Antosia i Marysię, a wkrótce mieli przywitać siódme. On zajmował się gospodarstwem rolnym, a ona domem. Wiedli spokojne, zwyczajne życie. Jednak nie była to zwyczajna rodzina.
Bez marnacji
Trochę gorzej jest z tymi, co służbę narodowi obiecywali albo ślubowali nawet. Taki to nie ma wtedy wcale dla siebie czasu, bo z uroczystości na uroczystość, z imprezy na imprezę gnać bez końca musi. A nie wiadomo, czy jeszcze gorzej nie ma, jak się - co mu nie daj Bóg! - rozchoruje. A już całkiem najgorzej, to jak się naprawdę stara, a obywatele nie uszanują go.